Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Uniosłam brwi. Pochyliłam się trochę, by móc mieć twarz na jego wysokości.
- Przestać? - zapytałam zaskoczona. - Niby co? Nic nie robię.. - zauważyłam, lekko muskając ustami jego policzek, nos, usta...
A on milczał. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Przestań! Przestań! No do kurwy nędzy odezij się!
Jej usta znów przległy do moich, w czymś intensywnym i agresywnym. W wymianie śliny, w obrzydliwym mlaskaniu i pomrukach.
Bo nie tak wyobrażam sobie pocałunek. Nie, to coś było obrzydliwe. Nie chciałem tego.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Przestałam ciągnąć pocałunek w nieskończoność. On nadal się nie odsuwał, a jego mina była... dziwna.
- Co tam Elfik? Nie podoba się...?
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Pojawiłam się przy drzwiach strzelnicy, tylko po to, żeby zobaczyć całującą Lükexa wywłokę. Zignorowałam żyłkę pulsującą na czole.
Ładnie się bawił w tej Akademii! Nie sądziłam, że Montrose zezwalała na takie zabawy. Za moich czasów, gdy chłopak, któremu się podobałam, pocałował mnie w policzek, dostał mycie kibli za "niestosowne zachowanie".
Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy nóż znalazł się w mojej dłoni. Ani kiedy go rzuciłam. Za to zwróciłam uwagę, jak rozciął ucho i kępkę włosów rudej szmiry.
- Pomyślałam, że przyda ci się fryzjer! - Zawołałam z końca sali, po czym przeniosłam się pod tarczę, w którą wbił się mój nóż. Wyciągnęłam go i schowałam. Za bardzo lubiłam moje dzieci, żeby się z nimi rozstawać przez nic nieznaczącą osobę.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Nawet nie wiedziałam kiedy pisnęłam, ani kiedy z ucha zaczęła mi ciec krew.
- Wariatko! - wrzasnęłam. - Popieprzyło Cię?! - zapytałam i cofnęłam się do drzwi. - Co ci odbiło!?
Ostatnio edytowany przez Rozalina Egorova (2017-12-19 00:04:23)
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam gumę do żucia. Wrzuciłam jedną do ust.
- Coś. Już jakiś czas temu. Lubię dobrze się zabawić, ale chyba mamy inną definicję dobrej zabawy.
Czułam, jak coś mnie skręca. Sama nawet nie wiedziałam, dlaczego. Żeby to zagłuszyć, wyciągnęłam znowu nóż i zaczęłam go obracać w dłoniach.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Gdy obróciłem się, Roza wybiegała, klnąć po rosyjsku. Płakała. Z bólu.
Może nie życzyłem jej dobrze, ale niektórych rzeczy nie warto życzyć. Dotknąłem swojego policzka, czując, że nóż musnął mnie po nim wręcz pieszczotliwie.
- Des...? - zapytałem najpierw cicho, ale potem unosząc wzrok na nią, głośniej. - Des? Coś Ty odwaliła? - zapytałem na pozór spokojnie, jeszcze nie bardzo rozeznając się w sytuacji.
- Co ci zrobiła? Znałaś ją?
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Nadal trzymały mnie te dziwne nerwy, więc wciąż obracałam nóż. Dziwny tik nerwowy. Nie zwróciłam wcześniej na to uwagi.
- Nie. - Wzruszyłam ramionami. - Ty za to znałeś ją bardzo dobrze, co? - Poruszyłam brwiami, ale zaraz zrobiło mi się niedobrze.
Pokręcone to wszystko. Czemu się wściekałam?
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Zmarszczyłem brwi.
- Nie... Tak? Sam nie wiem. Przyczepiła się i nie umiałem się jej pozbyć - wzruszyłem ramionami. - To dziwna laska, jak sama zauważyłaś - mruknąłem, obserwując Des. Zbliżyłem się do stanowiska strzelniczego i przeszedłem na drugą stronę, zbliżając się do tarczy.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Oparłam się plecami o ścianę obok tarczy i przewróciłam oczami.
- Mężczyźni - mruknęłam, wskazując na niego nożem. - Z jednej strony jesteście naprawdę dziwni, a z drugiej tacy... przewidywalni. Wystarczy zakręcić tyłeczkiem, powiedzieć parę pochlebstw, a wy już oddajecie wasze serca... to znaczy, penisy.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Skrzywiłem się, krzyżując ręce na piersi, kilka kroków od Des.
- Naprawdę cenisz mnie tak nisko, sądząc, że mnie to uwiodło? - prychnąłem. - To ona zaczęła, ja po prostu nie dałem rady jej odepchnąć i tyle - wywróciłem oczami. Przyjrzałem się jej.
- Za to ciebie, taka menda niesamowicie szybko zirytowała. Naprawdę niesamowicie szybko.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Wzruszyłam ramionami i schowałam nóż.
- Taka moja natura, Lükex. Nie mogłam z nią walczyć.
Uniosłam brwi. "Nie mógł jej odepchnąć". Przykre. Bardzo przykre. Mógłby mnie uznawać za bohaterkę w takim razie. Z mniej moralnymi metodami, ale skutecznymi.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Lekko się uśmiechnąłem. Tylko lekko.
- Dobrze wypowiedziałaś Lükex - mruknąłem pod nosem, bardziej do siebie. Potem westchnąłem, wracając do przedniego, obojętnego wyrazu.
- Nie rzucaj w ludzi następnym razem nożami bez ostrzeżenia, okej? - zaproponowałem. - Jeśli byłaś o mnie zazdrosna, mogłaś kulturalnie ją ode mnie odsunąć. Jeszcze bym był ci wdzięczny.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Uniosłam brwi jeszcze wyżej.
- Ja, zazdrosna? W głowie ci się poprzewracało, Vogel - prychnęłam. - Po prostu naszej Meridzie należała się lekcja. Ot co.
Odepchnęłam się od ściany i podeszłam bliżej niego.
- A na następny raz... - lekko go odepchnęłam, tak, że zrobił tylko krok w tył, żeby się utrzymać. - Tak się odpycha ludzi. To jest z kolei lekcja dla ciebie.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Spojrzałem na nią i nie wiedziałem, czy się śmiać czy płakać.
najpierw tylko parsknąłem cicho. Potem trochę głośniej, aż w końcu zaśmiałem się cicho.
- Już nie "Słonko"? Lükex, Vogel, mówisz tak, jak zawsze prosiłem, a do tego jesteś taka wkurwiona... - zauważałem, z coraz większym rozbawieniem.
Kiedy się ostatnio tak śmiałeś? Oj, nie pamiętam.
- To rozkoszne, ale zabawne jednocześnie. Naprawdę. Jakbyś miała czujnik KtośSięZbliżaDoLükexa 2000 - parsknąłem, zerkając na nią.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Spiorunowałam go wzrokiem.
- W takim razie radź sobie następnym razem sam. - Zerknęłam na jego policzek, który delikatnie drasnęłam nożem. - Wiesz jakie to cholernie satysfakcjonujące widzieć to rozcięcie na twarzy?
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Parsknąłem.
- Dzięki. Jak chcesz mnie zranić to proszę uprzejmie - westchnąłem. Iiii uroczość zniknęła. A to było naprawdę fajne. Szkoda, że krótkie.
- Nie spodziewałem się, że moje rany będą cię tak cieszyć.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Westchnęłam.
- Dobra. Może i mnie nie cieszą - warknęłam. - Ale czasem takie głupoty gadasz, że aż mam ochotę cię palnąć w łeb.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Wywróciłem oczami.
- Jestem jednym z czołowych geniuszy XXI wieku. Ja nie gadam głupot, ja głoszę prawdę i fakty, do których najwyraźniej nie dojrzałaś - odparłem spokojnie, pewien swoich słów.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Pstryknęłam go w czoło.
- Najwidoczniej twój geniusz nie ma w pakiecie blokady na samouwielbienie - zauważyłam z lekkim rozbawieniem.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Już Ci tłumaczyłem, że jestem ostatnią osobą, którą uwielbiam. Po prostu takie są fakty - odparłem i za pstryczek odegrałem się całusem w czoło.
- Idź dziecko i odsapnij. Nie zabij kogoś po drodze - zaproponowałem, kierując się do wyjścia z sali.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Przygryzłam wargę. Cholera, cholerny Vogel! Czułam, jak moje policzki robiły się czerwone. Oczywiście, że się robiły. Nienawidziłam, gdy moje ciało mnie zdradzało i robiło co chciało.
To takie... ludzkie.
- A ty nie wpadnij po drodze w macki rudego krakena - odpowiedziałam
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Postaram się, ale nie obiecuję! - rzuciłem i już miałem wchodzić, gdy jeszcze się zawahałem. - Hej... wbijasz nam na bal zimowy? - zapytałem zamyślony. Odwróciłem się przez ramię.
- Spijam Agnes. Będzie zabawnie - dodałem na zachętę.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zmarszczyłam brwi.
- Słonko, czy ty mnie właśnie zapraszasz na bal? - Zapytałam z jednej strony zbita z tropu, z drugiej rozbawiona.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Powoli pokiwałem głową, ignorując ciepło rozlewające się po uszach.
- No... w sumie tak. Choć trudno nazwać to zaproszeniem, ale jak dla mnie możesz wbić - odparłem, siląc się na obojętność.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna