Nie jesteś zalogowany na forum.
Westchnąłem głęboko gdy poczułem jej dłonie we włosach. Denerwowały mnie zawsze te loki, ale gdy czułem palce Ren, które bawiły się nimi... Tak, zdecydowanie doceniałem geny.
- Całe szczęście. Chyba nie chcesz się przed nim bronić? - zapytałem, wodząc dłonią po jej nagiej talii.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Mruknęłam pod nosem.
- Czasami bariera pojawia się znikąd - szepnęłam, biorąc głęboki oddech. - Ja się denerwuje, on się denerwuje i robi się wielki zator zbyt ciężkich i gwałtownych uczuć - wyjaśniłam spokojnie. Musnęłam wargami delikatną skórę jego szyi.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Więc przy mnie się nie denerwujesz? Staram się unikać gwałtowności... choć czasem mam chrapkę - przyznałem, odchylając głowę, by ją ośmielić lekko. Dłoń zatrzymałem na biodrze, lekko masując jej skórę kciukiem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zatrzymałam się na chwilę, a swoje usta trzymałam kilka minimetrów od jego szyi.
- Przy tobie czuję się zupełnie inaczej, to coś nowego, a trudno mnie zaskoczyć, bo obracam się co nieco w tym temacie - gdy mówię moje usta delikatnie zahaczają o jego skórę.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Usmiechnąłem się lekko.
- To zaszczyt Ciebie czegoś nauczyć - przyznałem, samemu zaczynając pieszczoty i całując ją w obojczyk. Był lodowaty, więc trochę dłużej tu zostałem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Pomimo, że w środku było mi naprawdę gorąco, to na zewnątrz czułam już dotyk nieprzyjemnego chłodu. Głównie na stopach i dłoniach, przez co moje ciało pokryło się gęsią skórką.
Ciepły i przyjemny oddech Rogera na mojej szyi i obojczyku był czystą rozkoszą.
- Lubie się uczyć, a w szczególności od ludzi, którzy wiele dla mnie znaczą.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechnąłem się rozczulony tym i mimo mojej chęci zajścia pocałunkami niżej i intensywniej, wróciłem do ust Ren, otulając jej odkryte ciało ramionami.
Przyjemność przyjemnością, ale nie chce by się zaziębiła. No i chciałbym poczekać na jednoznaczne pozwolenie...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Wtuliłam się w jego ciało, niemal topiąc się w jego objęciach. Wydawało mi się jakby każdy pocałunek dolewał oliwy do ognia i robiło mi się coraz cieplej.
Pozwoliłam Rogerowi na coraz bardziej namiętne pocałunki. Schodził co chwila ustami w dół, za każdym razem coraz niżej, a jego dłonie błądziły przy moich łopatkach w pobliżu zapięcia stanika.
- W początku - mruknęłam, w odpowiedzi na jego pytające, pełne tych żarzących się iskier spojrzenia.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Dlaczego tak bardzo się ucieszyłem? Boże, dlaczego byłem tak strasznie napalony... To była najpiękniejsza kobieta, najcudowniejsza osoba jaką znam, a ja naprawdę staram się by było to najdelikatniejsze. A i tak cieszę się, że mogę ją trzymać w ramionach.
Ostatnio, nie przywiązałem uwagi do tego, gdy nasze ubrania zniknęły, ale teraz... Mogłem się rozkoszować cudowną Ren w moich ramionach.
Ostrożnie zdjąłem z niej prezent ode mnie, a potem położyłem delikatnie na łóżku. Wiedziałem, że z nadmiaru emocji może jej się zakręcić w głowie, a dzięki temu byłem spokojniejszy o moją ukochaną.
Znów zacząłem pocałunkami od jej ust. Potem coraz dłużej i wolniej przesuwałem się przez szyję na obojczyk. Zatrzymałem się dłużej przy jej splocie słonecznym. Wiedziałem, że to uwielbia. Potem ruszyłem niżej, już w swoim tempie, z przyjemnością wsłuchując się w głębokie oddechy Ren.
***
Położyłem się uśmiechnięty obok kobiety i otuliłem ją ramieniem, nie mogąc oderwać rąk od jej - teraz - rozgrzanego ciała.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Mój oddech był ciężki, a serce powoli zaczynało się uspokajać z szalonego biegu. Mimo braku ubrana moja skóra płobęła. Wtuliłam policzek w ramię Rogera, mechanicznym ruchem osłaniając ramionami piersi.
Westchnęłam głęboko z uśmiechem na twarzy. Teraz czułam od mężczyzny przyjemny spokój w którym nie było napięcia.
- Lubię jak jesteś taki rozluźniony - szepnęłam, otwierając szeroko oczy i patrząc na jego twarz.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Obróciłem głowę w stronę twarzy Ren, chwilę wodząc zamyślony wzrokiem po jej ciele.
- Ah tak? Zazwyczaj jestem spięty, pilnując się w emocjach... - przyznałem. - Ale teraz... nie widzę potrzeby - uśmiechnąłem się lekko. - Ale dziś poradziłaś sobie wzorowo...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Jestem zaradną kobietą - mruknęłam pod nosem. Odwzajemniłam jego uśmiech. - Chciałabym abyś nie musiał się tak męczyć z tym wszystkim i mógł się rozluźnić.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Jeśli mam się namęczyć dla ciebie, to z chęcią się pomęczę - zapewniłem, jedną ręką, głaszcząc ją po plecach, a drugą bawiąc się swoim wisiorem z zębem. - Ale musisz przyznać, że było przyjemne...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Mruknęłam potakująco w pierwszej chwili z zawstydzeniem. Przymknęłam powieki.
- Obojętnie co z tobą robię, zawsze jest przyjemnie - wyznałam cicho.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Cieszę się w takim razie... marzyłem by tak było od zawsze.... - wyznałem cicho, zamykając oczy i przytulając ją od siebie mocniej. - Naprawdę... kiedyś myślałem, że popadam w obłęd...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Przeze mnie - szepnęłam, zerkając na mężczyznę. - A teraz popadasz w większy obłęd, czy czujesz, że z niego wychodzisz? - zapytałam rozbawiona.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zaśmiałem się cicho, zachrypniętym głosem.
- Nie... nie, teraz to nie jest obłęd, choć szaleję za twoim widokiem, nie umiem przestać o tobie myśleć, a gdy widzę cię na korytarzu od razu pragnę podejść... - westchnąłem. - Kocham cię. Znalazłem w końcu słowo, którego przez tyle lat nie umiałem do ciebie wypowiedzieć... Żałuję, choć cieszę się, że dopiero teraz to się stało. Pewnie zupełnie inaczej by to się skończyło...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- To nieważne - mruknęłam, marszcząc delikatnie brwi. - Przeszłości nie damy rady zmienić... I też nie ma po co zmieniać. Skoro teraz jest dobrze. Ty możesz mówić, że mnie kochasz, a ja mogę odpowiadać ci tym samym, miły. - Wzięłam głęboki oddech. - Wielu na pewno dużo by dało aby mieć kogoś takiego...
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Westchnąłem.
- Skarbie, poradzi sobie, nie wracaj do tego - jęknąłem, obracając się w jej stronę i wtulając. - Naprawdę proooszę... Cokolwiek innego. Mogę ci opowiedzieć coś. Ale nie wracaj do tematu, za który się niepotrzebnie obwiniasz...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zacisnęłam usta aby nie powiedzieć: nie niepotrzebnie! Popatrzyłam przez chwilę na mężczyznę, po czym mój wzrok zjechał na jego szyję.
Powoli sięgnęłam dłonią po kieł zawieszony na jego szyi.
- Opowiedz mi o nim, proszę - powiedziałam cicho, bez nacisku, a ze zwykłą ciekawością.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Skrzywiłem się trochę. Nie lubiłem o tym mówić, ale...
Obróciłem się na bok, by móc patrzeć na Ren, gdy dotykała mojego kła.
- Miałem kiedyś psa - zacząłem. - Humphrey. Wołaliśmy na niego z Gavinem "Humpy". Był świetnym psiakiem, Nina lubiła się z nim bawić... - skrzywiłem się ponownie. - Gdy miałem dwanaście lat, przeniosłem się w czasie do jury. To było dla mnie okropne pół roku. Jednak najgorszy był pierwszy moment przeniesienia... Bo nie przeniosłem się sam - zacisnąłem zęby, mimo woli przypominając sobie cokolwiek z tego okresu. - Humpy był tam wraz ze mną... Nie długo... Bo po dwóch dniach, gdy uciekałem przed jaszczurami... - uśmiechnąłem się z bólem. - Obszczekiwał je. Dawał szansę bym uciekł. A potem znalazłem jego rozdarte ciałko... - ściszyłem głos. - Pochowałem go. Zasłużył na to. Ale... wziąłem jego kieł. Na pamiątkę. I by nie czuć się takim samotnym...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Milczałam przez dłuższą chwilę, bawiąc się kłem tak jak to robił zazwyczaj Roger.
- Straciłeś drucha - mruknęłam do siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem. - I wciąż go masz, po tylu latach. - Westchnęłam wzruszona.
Byłam od zawsze sentymentalną osobą, zbierającą najróżniejsze drobiazgi. Cieszyło mnie gdy inni ludzie również znali magię tych wszystkich małych i pozornie prostych przedmiotów.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Jeśli mam być szczery, to ten pies był idealny - westchnąłem. - Więc biorę z niego przykład... - mruczałem, ale w końcu zamilkłem. - To było okropnie dawno... gdyby nie wisior, pewnie bym o nim zapomniał... A chcę o tym pamiętać...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Pokiwałam głową, po czym położyłam ją na jego piersi.
- To pamiętaj, wspomnienia to czasami naprawdę przyjemna rzecz - powiedziałam z uśmiechem.
Chyba, że skupiasz się na tym, że osoby które widzisz to tylko i wyłącznie wspomnienia.
Westchnęłam cicho, przekładając niespokojnie nogi.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Wszystko w porządku? - upewniłem się. - Jesteś śpiąca? Możemy iść spać, jeśli tylko chcesz... - mówiłem z troską.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline