Nie jesteś zalogowany na forum.
Przysunęłam się, to było wręcz silniejsze ode mnie - przyciągał mnie.
- Mój drogi, doskonale wiesz, że chodziło mi o coś innego - mruknęłam i pocałowałam go delikatnie.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Oddałem pocałunek z podwójną siłą.
- Niemniej wszystko co mówię jest prawdą - zapewniłem. - W końcu szczery ze mnie człowiek... - mruknąłem zapatrzony w kobietę.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zaśmiałam się. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy na siebie. Sen znów zaczął wracać na moje powieki.
- Często masz te koszmary? - spytałam z niepokojem ale po chwili przypomniałam sobie co mówił o tym, że jego pokój celowo jest oddalony od innych. - Mhm, i nie możesz się ich pozbyć...?
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Czasem lunatykuje, a wtedy robi się nią bezpiecznie - przytaknąłem. - Ale ostatnio i tak jest lepiej. Zasypiam i budzę się w jednym miejscu... tylko ten koszmar cały czas wraca i męczy... Ale póki tu jesteś, wszytsko jest w porządku - zapewniłem, nadal z głodem, choć tylko w spojrzeniu.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Uniosłam głowę, aby popatrzeć na niego z góry.
- Nie jestem do końca przekonana, czy wszystko jest w porządku - mruknęłam z troską. - To niepokojące, że masz te koszmary tak strasznie długo, a one nie mijają...
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- To widocznie część mnie... Ale przy tobie jest dobrze, naprawę - upewinłem ją spokojnie, głaszcząc po policzku. - Taki jestem, tego nie zmienisz... inaczej ja też się zmienię.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Westchnęłam.
- Nie chcę tego - zapewniłam. Przymknęłam powieki. - Zależy mi na twoim spokoju, i tyle.
Wzruszyłam prawie niewidoczne ramionami.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Jestem spokojny. Po prostu miałem niespokojne życie - mruknąłem. Potem przyznałem się jej uważnie.
- Chodźmy spać. Raz, a porządnie - skwitowałem, widząc jej zmeczenie.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Położyłam głowę na poduszkę i przysunęłam się do Rogera.
- Niech ci będzie, to nie jest zła myśl... - mruknęłam z już zamkniętymi powiekami.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
***
Roger siedział z jakimiś pracami po jednej stronie kanapy, a ja przykryta kocem po drugiej. Nie byłam pewna czy zajmował się uczniami, czy wybrańcami.
Chyba oboje byliśmy zmęczeni. Odłożyłam kartkę i długopis, a mężczyzna zerknął na mnie pytająco.
Przysunęłam się do niego bliżej i oparłam głowę o jego ramię.
- Dobrze, że zaczynają się święta - mruknęłam jedynie. Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki oddech.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zetknąłem na kobietę i odłożyłem pracę na bok, obejmując ją.
- Okres świąteczny, co? - mruknąłem. - Bal, rodziny przyjeżdżają... No i jemioły trzeba porozwieszać...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Uniosłam głowę.
- Wolne, mój drogi, i wolne. - Uśmiechnęłam się. - Mogę cię całować i bez takich pomocy - szepnęłam mu prosto do ucha, maskująca płatek ucha wargami.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechnąłem się szeroko.
- Oczywiście, że tak. Zawsze, wszędzie, w każdym miejscu w akademii i na ciele - wyrecytowałem na jednym tchu. -Choć nawet bez wolnego spędzamy baardzo dużo czasu tutaj.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zerknęłam ze znudzeniem na moje i jego kartki.
- No tak, uwielbiam z tobą przebywać, chce być jak najbliżej - szepnęłam, patrząc na niego z miłością. - Mhm - mruknęłam, kiedy jedna myśl nagle wpadła mi do głowy. Prawie nieznacznie posmutniałam. - A jeśli Jeromie postanowi przyjść na bal, a my będziemy nieskupieni... - Pokręciłam głową, a policzki mnie zapiekły. - Wybacz, ale to wielce prawdopodobne.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Nie ma szans - skwitowałem. - Po prostu się o to nie martw. Ja jestem zawsze skupiony. Czy na walce, czy na tobie - uśmiechnąłem się do niej i pogłaskałem po głowie i szyi. - I zawsze Cię obronię...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Wybacz, mój miły, może przeceniam swe możliwości, ale śmiem twierdzić, że działam na ciebie rozpraszająco. Wolałabym abyś w ogóle nie musiał mnie przed niczym bronić - powiedziałam pół żartem, pół serio, a uśmiech mi zrzedł.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Ty? Rozpraszająco? - parsknąłem. - Niee... najważniejsze, abyś się nie narażała - skwitowałem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Uniosłam pytająco brew.
- Nie narażam się - odparłam spokojnie. - Oczywiście, każdy z nas to robi w jakimś stopniu, lecz jest to nieuniknione w obecnej sytuacji - dodałam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Kręcę głową.
- Już narażałaś się wystarczająco często ostatnio - burknąłem. - Teraz nikt Ci nie każe nawet kiwnąć plcem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Usiadłam prosto i spojrzałam na Rogera.
- Nikt nie musi mi nic kazać - oznajmiłam oburzona. - Chcę pomoc jak najwięcej, nie mam zamiaru patrzeć na krzywdę. - Wzdrygnęłam się. - Aczkolwiek, twoje słowa nie są do końca trafne, mój drogi. Jestem wybraniem, to mój obowiązek...
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Nie! - upierałem się. - Jesteś już tutaj po raz drugi! Nie powalam! Po prostu... może Ci się coś stać, możesz nie wrócić! - wymieniłem. - Nie możesz.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Odsunęłam się.
- Czy ty właśnie próbujesz, niezbyt subtelnie, zasugerować, abym zrezygnowała z misji? - spytałam z pretensją. - Roger! Dlaczego mi tego zabraniasz? To ty nie możesz tego robić - zaczęłam się złościć i to wywołało drżenie moich rąk.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Skrzywiłem się.
- Nie, chodzi mi tylko o to, że... narażasz się. To niebezpieczne. Nie mogę na to pozwolić... po prostu... Nie mogę - wydukałem, trochę jeszcze niepewnie.
Nie mogę Ci pozwolić na to, bo gdyby Cię zabrakło.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Przechyliłam głowę.
- Kochany, nic mi się nie stanie. - Złapałam mężczyznę za rękę. - Rozumiem, że chcesz dla mnie dobrze ale... Gdybym siedziała bezczynie i robiła tylko to, co zapewniłoby mi bezpieczny udział w tym wszystkim, a te dzieciaki narażały się... - Pokręciłam gwałtownie głową. - Nie mogłabym. Muszę coś robić, a skoro mogę pomóc w ten sposób to to zrobię - oznajmiłam twardo.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Już raz się narażałaś. Teraz już nie zgadzam, po prostu... W trosce o twoje bezpieczeństwo - zapewniłem ze stanowczością. Nie mogłem przecież... ugh!
- Nie chce by Ci się coś stało... co ja wtedy zrobię?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline