Nie jesteś zalogowany na forum.
Westchnąłem ciężko. Uniosłem Ren w ramionach, a jak pannę młodą, z powściągliwym uśmiechem i przeniosłem ją na łóżko.
- Tak, będzie wygodniej niż stojąc - zapewniłem, kładąc ją delikatnie, czując jak kobieta topi mi się w ramionach.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Głęboki oddech, to wciąż było za mało. Uśmiechnęłam się, przyglądając mu się, na uniesionych łokciach.
- Kocham cię - szepnęłam, podciagając się do pozycji siedzącej, aby złapać go za szyję jedną dłonią. Teraz już naprawdę chciałam mieć go jak najbliżej siebie.
Przygryzłam wargę i poczułam ciepło na policzkach.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Tak, zdecydowanie to było "TAK".
Jednak nie rzuciłem się jak zwierz, co to to nie. Zrzuciłem z siebie marynarkę i niedbale rozpiąłem dwa guziki koszuli, nim ponownie pochłonąłem się w pocałunku Ren.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Oddałam pocałunek.
Dobrze, że już siedziałam bezpiecznie na łóżku. Kolejna fala sprawiła, że czułam się niemal jak pijana. Pijana ze szczęście. Nie można było tego inaczej określić. Ramiona mi się trzęsły, gdy przejechałam dłonią po jego piersi.
Roger napierał swoim ciężarem na mnie przez co w końcu znów leżałam na łóżku, a on wisiał nade mną.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Odpiąłem kolejne guziki i tym razem odrzuciłem też koszule na bok. Uniosłem się wyżej na rękach, by spojrzeć na Ren i dać jej trochę oddychać.
To było dziwne. Czułem, jakby sny mi się właśnie spełniały, a ja mogłem myśleć tylko o "spokojnie, panuj nad sobą, ona nadal nie ma jeszcze pełnej kontroli".
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Uniosłam ramiona i przełożyłam wyprostowane ręce nad głowę, aby ułatwić mu ściągnięcie ze mnie swetra i koszulki.
- Wciąż patrzysz na mnie jak na laleczkę z porcelany - uświadomiłam mu, wpatrując się w jego oczy, bo tylko one mówiły mi całą prawdę.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Prychnąłem, nadal z nią pewnością ściągając z niej sweter. Koszula... nie, dajmy jej chwilę.
- Nie zgadzam się - odparłem. - Patrzę na Ciebie jak na najpiękniejszą istotę na świecie - stwierdziłem, całując ją pieszczotliwie w kącik ust i rozpinając pierwszy guzik.
Tak - dla mnie to było tak niesamowite, że aż niemożliwe.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Moja pierś unosiła się i opadła dosyć spokojnie, no dobrze nieco za szybko. Szmaragd zaczął się trochę nagrzewać ale było naprawdę dobrze.
Roger działał na mnie kojąco. Jego dłonie były ciepłe, a dotyk czuły. Rozpinał moją koszulkę powoli, obdarowując mnie przy tym pocałunkami.
Nigdy nie nadziwie się jego opanowaniu. Wiedziałam, że w jego wnętrzu toczy się burza - oczy mówiły wszytko. Ale cała reszta ciała, nie wskazywały na emocje które nim szarpały.
Gdy skończył rozpinąć moją koszulkę, uniosłam się lekko i zsunęłam ją z ramion. Zadrżałam, tetaz naprawdę mogłam powiedzieć że topiłam się pod jego dotykiem. Wzięłam głęboki oddech, wyciągając brzuch.
Ren, Ren, wydech, nie zapominaj o wydechu. Wdech i wydech. To idzie w parze, bo jak nie to może być kiepsko.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Gdy całowałem jej obojczyk, napotkałem na drodze szmaragd.
Kamień, którego powinienem wielbić i jednocześnie nienawidzić. Westchnąłem mimo to i tylko uniosłem się na łokciach by zbliżyć do rumianej twarzy Ren.
- Wszystko w porządku? - zapytałem z troską, widząc jak kamień był rozgrzany. Nie chciałem, nie mogłem pozwolić, by coś jej się stało, bo... bo samoblubnie chciałem.
Głaskałem jej twarz, policzki i szyję, ciesząc oko jej widokiem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Pkiwałam powoli głową, gładząc swoją chłodną dłonią jego rozgrzaną szyję.
- W jak najlepszym - szepnęłam. - To nie jest dla ciebie męczące...?
Ucałowałam kącik jego ust.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Trochę - przyznałem się, nie widząc potrzeby ściemniania. - Ale dla Ciebie warto - dodałem, całując ją zachłannie w usta.
Bo jeśli szczerość mam we krwi, to dla Ren mogę ją mieć na ustach.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Odwzajemniłam jego pocałunek, czując jego siłę.
- Panuje nad tym - mruknęłam. - Będę panować, nic soe nie stanie - zapewniłam.
Zaczęłam jeździć dłońmi po jego ramionach, szyji, piersi. Czułam jego ciekawość względem mnie, sama też miałam kej sporo.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechałem się szeroko, gdy kobieta zaczynała zyskiwać pewność. Bylemz niej po prostu dumny i... sam nie zostałem dłużny.
Pocałunkami delikatnie zchodziłem coraz niżej. Wzdłuż szyi, obojczyki, klatkę piersiową... uśmiechałem się z każdym pocałunkiem i drżeniem Ren.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Kiedy jego usta doszły do gumki mojej spódnicy, Roger zawahał się. Poczułam jak gorąco rozlewa się po moim podbrzuszu. Uniosłam biodra, by rozwiać te jego wahania.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Z uśmiechem odpiąłem guzik spodni i ruszyłem dalej z pocałunkami.
***
Rano obudziłem się przed Ren. Od wieków tak doskonale mi się nie spało. Trzymałem nagą, najpiękniejszą kobietę na świecie w swoich ramionach i zastanawiałem się jak wielkim szczęściarzem jestem, by móc tego doświadczyć.
Obejmowałem ją w ciszy poranka, lekko gładząc po ramieniu, nie potrafiąc oderwać od niej oczu.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Westchnęłam głęboko, powoli się rozbudzając.
- Mmm, pobudka z uwielbienia - powiedziałam niewyraźnym i zachrypniętym głosem.
Nasze ciała były wręcz ze sobą splątane, łaskotał mnie dotyk na jego ramieniu ale to nie sprawiło, że otworzyłam oczy, a jedynie szerzej się uśmiechnęłam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Z mojego uwielbienia nie musisz się nigdy budzić - mruknąłem w odpowiedzi. Dobrze, że wczoraj zasłoniłem kotary wieczorem, więc światło było tylko lekką poświatą.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zaśmiałam się, wtulając policzek w ramię mężczyzny.
- Mi to nie przeszkadza, kochany - powiedziałam, otwierając oczy aby spojrzeć na jego twarz. - Spokojnie spałeś - zauważyłam szczęśliwa.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Wiem - przyznałem. - To dzięki tobie kochanie - zapewniłem z uśmiechem, dodatkowo szczerze.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zaczęłam wozić dłonią po jego skórze. Nasze głośno bijące serca przebijały się przez spokój panujący w pokoju.
- Przypisujesz mi dużo zasług - mruknęłam uśmiechnięta. Wzięłam głęboki oddech, który napełnił mnie spokojem.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Prychnąłem, wywracając oczami.
- Skąd że znowu? Nie moja wina, że tak wiele ci zawdzięczam Ren... - zauważyłem.
Chwilę trwaliśmy w milczeniu, jakby rozkoszując się sobą. Jednak marszcząc brwi przerwałem tą ciszę.
- Ren...co... to byla za blizna...? - zapytałem niepewnie, bojąc się jej jakoś urazić.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zmarszczyłam brwi na chwilę.
- Oh - mruknęłam nagle. - To... Pamiątka po moim drugim przeniesieniu się w czasie... - wytłumaczyłam. Uśmiechnęłam się krzywo. - To tylko blizna.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Oh... - westchnąłem. - Tak, rozumiem... sam mam blizny... Ale nie spodziewałem się tego u Ciebie - mruknąłem, dotykając kła na rzemyku.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Mhm. - Uśmiechnęłam się, przyglądając się jego dłoni bawiącej się kłem. - Nie spodziewałeś? A widzisz, umiałam się bronić jeszcze wtedy, gdy sama nie byłam tego świadoma. - Zaśmiałam się krótko.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Wydąłem usta.
- Nawet do tego nie wracaj. Mam za dobry humor by go sobie psuć zamarwianiem się. I tak, będę się zamatrtwiał co byś nie powiedziała - uprzedziłem. - Nie zabrobisz mi, po prostu... - westchnąłem i spojrzałem na Ren. Przyglądała się wisiorowi...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline