Nie jesteś zalogowany na forum.
Zamrugałam gwałtowne, drżąc pod jego dotykiem. Fale gwałtownych emocji ucichły i teraz panowała cisza, którą przerywało jedynie moje zbyt szybko bijące serce.
Wzięłam drżały oddech, pełen napięcia, a przy wydechu starałam się wyrzucić z siebie to wszystko co sprawiało, że panikowałam.
Dopiero wtedy byłam w stanie unieść wzrok i popatrzeć w oczy, w których już nie było szturmu, a jedynie spokojne fale, które czułam.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- To było... - wychrypiałam. - Naprawdę intensywne - wyznałam, próbując spełnić jego prośbę.
Skup się na jego oczach, przecież tak je lubisz, są piękne.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Pokiwałem głową, wodząc za nią oczmi.
- Przepraszam. Nie zdążyłem zapanować nad sobą - wyjaśniłem cicho. - Nie chciałem byś panikowała przeze mnie... Po prostu wyglądsz pięknie...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Kolejny szybki oddech, którym niemal się zadławiłam.
- Nie, nie, nie - odparłam, gwałtownie kręcąc głową. - Roger... - szepnęłam już cicho, puszczając swoje ramiona i opierając dłonie na jego pierś. Spuściłam wzrok na kołnierzyk jego koszuli. - Nie przepraszaj mnie za to, co czujesz. Bo... Wtedy mam wrażenie, że mówisz: "przepraszam, że cię kocham" - wyszeptałam z powagą, a przynajmniej starałam się, bo wciąż stałam pół naga przed mężczyzną ale powoli zaraz mniej mi to przeszkadzało. Powoli, bardzo powoli.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zrozumiałem, i lekko pogłaskałem jej nagie ramię, by ją uspokoić.
- Rozumiem, ale... kiedy widzę, że się boisz... mam wrażenie, że boisz się mojej miłości - wyjaśniłem cicho. - Nie chce byś się mnie bała, a tylko trochę... ośmieliła...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Znów pokręciłam zbyt gwałtownie głową.
- To nie tak... Nie boję się ciebie. - Znów uniosłam brodę do góry i popatrzyłam na jego twarz. Jak miałam to powiedzieć? - Jesteś wszystkim czego mogłabym od ciebie chcieć, miły. - Zadrżałam. - To... - Zacisnęłam usta. - Mój strach nie jest spowodowany tobą, Roger - wymamrotałam, zerkając za niego, na kwiatka, który stał na parapecie. - Nie boję się ciebie, ja dzięki tobie przestaje się bać - zaśmiałam się spięta, przygryzając wargę.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechnąłem się łagodnie. Zsunąłem kamizelkę z ramion i narzuciłem ją na jej ciało.
- Masz cudowne ciało. Kocham je tak jak samą Ciebie.Nie musisz się absolutnie niczego bać... - pozwoliłem sobie spuścić wzrok i powoli wodzi wzrokiem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Krew znów napłynęła na moją twarz.
- Chciałabym mieć w tym wszystkim taką pewność jak ty. - Zaśmiałam się,a tym razem mój śmiech był już zdecydowanie naturalny. Jego słowa działały jak balsam. - Nie chcę abyś wciąż się ograniczał, Roger... - Otworzyłam szerzej oczy. - Teraz już wiem co ograniczasz. - Westchnęłam ciężko.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Teraz porumieniałem całkiem świadomie, odwracając wzrok.
- No cóż. Jestem tylko zakochanym facetem. Niestety to bardzo... naturalne i czas się przyzwyczaić.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Sięgnęłam dłonią do jego twarzy, kiwając głową.
- Dobrze - mruknęłam potulnie. - Będę się przyzwyczajać... Obiecuje. Spróbuję zapanować nad sobą i kamieniem, tylko może mi to zająć jeszcze trochę czasu, ale się staram - powtarzałam się. Drugą dłoń oparłam o jego ramię, kciukiem muskając jego szyje. - Nie chce żebyś stał się przeze mnie tykającą bombą emocji, bo to wcale nic nie ułatwi. Wręcz przeciwnie, może wyrządzić więcej szkód niż ci się wydaje. Dokładnie pamiętam co mój kamień jest w stanie zrobić, jak bardzo namieszać, gdy tracę kontrolę... Ja... Jeśli coś się stanie to będziesz w polu rażenia. - Kręcę głową na boki, czuję na skórze jego ciepły oddech. - Wolałabym tego uniknąć.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Pokiwałem powoli głową.
- Nie mówię, że już nie jestem pełen różnych emocji. Żyje trochę krócej i inaczej niż Ty... odbieram różne emocje. Śmielej. Zazwyczaj - westchnąłem zakłopotany. - Mogę długo je hamować i uspokajać, ale... jestem zwykłym facetem, zakochanym w tobie od wielu, wielu lat. Być może do szaleństwa. Czasem nie wytrzymam.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Posłałam mu pełen miłości uśmiech, mając nadzieję, że też poczuje to ciepło na sercu.
- Masz do tego pełne prawo - przytakuje. - Dużo cię to kosztuje, miły. Dziękuję... - szepnęłam, obejmując ramionami jego szyję i wtulając w niego swoje ciało, przez co marynarka zsunęła się z moich ramion. Drgnęłam i odchyliłam głowę aby na nią spojrzeć. - Ojej - mruknęłam pod nosem i zaczęłam poluźniać uścisk aby podnieść ubranie z podłogi.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zatrzymałem ją i na powrót przycisnąłem do siebie.
- To tylko marynarka - wywróciłem oczami i schowałem kosmyk jej włosów za ucho. - No i lubię tak stać. Z tobą. Prawie nagą.Jakkolwiek mnie to nie stawia w złym świetle. Wybacz. Nie umiem się skupić.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zachichotałam nerwowo, czując ucisk w żołądku.
- A wcześniej twierdziłeś, że nie rozpraszam cię aż tak bardzo - mruknęłam rozbawiona, pukając palcami po jego ramionach. - Zdecyduj się w końcu na jakąś wersję, miły.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Wyobraź sobie moją siłę woli jak pręt - zaporponowałem. - Możesz go naginać, wkręcić... - powoli pochylałem się coraz niżej. - Ale w końcu mnie złamiesz. Jestem idealny, ale nie niezniszczalny - zwróciłem uwagę dość cichym i głębokim głosem. Seksownym.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Na moich wargach wciąż błąkał się uśmiech, gdy jego usta dotknęły moich. Drgnęłam, a moje ciało samo reagowało na jego dotyk. Mogłam by być najsilniejszą kobietą na świecie, ale w jego ramionach stawałam się wręcz dziecinnie bezbronna, pozwalając aby nasze uczucia powoli przepływały przez kamień.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Ciągnąłem pocałunek, aż sam nie mogłem ciągnąć.
- Miałem na Ciebie nie patrząc jak na porcelanową lalkę... ale jesteś taka piękna... i delikatna... - przysunąłem dłońmi po jej plecach. - Cudna...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Ciepło rozlewało się po moim ciele, jego dłonie zostawiały na moich plecach niewidzialne dla oka ślady, jak głębokie, iż miałam wrażenie, że już nigdy nie zniknął.
- Przez ciebie zaczynam się tak czuć - mruknęłam, wyginając plecy w łuk, co jednocześnie spowodowało, że bardziej przywarłam ciałem do mężczyzny. - I chyba raz na jakiś czas to nie będzie nic złego... - dodałam, całując go w kącik ust.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Absolutnie. To rytułał oczyszczenia, dzięki któremu lepiej i radośniej widzimy świat - zapewniłem. - Warto to powtarzać, nie uważasz? - zaśmiałem się cicho, odpinając pierwsze guziki koszuli. Było gorąco...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Lena: Jasne, jasne, gorąco... Zimą, w zimnym pokoju, no tak... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Być może... - powiedziałam niepewnie, choć tak naprawdę byłam pewniejsza niż to pokazywałam. Roger znów wsuną dłonie na moje plecy, powoli sunąć nimi w dół. Byłam beznadziejna, jeśli chodziło o taką miłość i nie można było tego ukryć. Mimo to sięgnęłam dłońmi do guzików jego koszuli, powoli odpinając trzeci guzik. Jednak każdy mój ruch był wręcz mozolny, więc zaczęłam się obawiać, czy nie robię czegoś źle.
Czułam żar buchający z jego ciała, z naszych ciał.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Nie śpieszyłem się. Raczej chciałem dostosować się do prędkości Ren. Była cudownie spokojna, co mnie bardzo cieszyło.
Choć chciałem to przyśpieszyć. Bardzo.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Faktycznie – przyjemnie było poczuć jego skórę pod palcami. Poprzednim razem naprawdę nie skupiłam się na prawie żadnych szczegółach i teraz to nadrabiałam. Powoli przesunęłam dłońmi po jego szyi, ramionach i obojczykach. Wypieki wciąż nie opuszczały mojej twarzy, bo jego dłonie również nie odstępowały mojej skóry ani na krok.
To było to cudowne przyciąganie. Znałam je naprawdę dobrze – jednak dopiero teraz zdawałam sobie sprawę do czego ono naprawdę służyło.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Powoli zdejmowałem z siebie koszulę. Musiałem czymś zająć ręce by nie wyrwać ich przed siebie. Chciałem by Ren czuła się... nie zmuszona. Zadbana i spokojna. Nie chciałem jej zestresować.
A jednocześnie chciałem dotknąć mojego małego nieba.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Teraz gdy objęłam go ramionami i ostrożnie przysunęłam się bliżej nasza skóra stykała się ze sobą. I tylko w niektórych miejscach dzielił ją miękki materiał. Kamień był ciepły ale nie palił tak jak ostatnio. W ogóle był niesamowicie spokojny, jakby w napięciu czekał na to, co ma za chwilę nastąpić.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechnąłem się szeroko i rozbawony podsadziłem ją lekko, na co pisnęła. Zaśmiałem się cicho i przeszedłem na łóżko, gdzie mogłem zdjąć z siebie koszule i ponownie lekko musnąć jej usta.
- Wszystko w porządku? Kamień nie buntuje się?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Pokręciłam głową, zagryzając wargę. Oparłam swoje czoło o jego.
- Mówiłam ci, że radzę sobie z nim coraz lepiej. Zaczęliśmy współpracować. - Zaśmiałam się. - Faza szoku i buntu minęła, teraz już będzie coraz łatwiej. Jeśli nie będę się próbowała przed nim bronić...
Wsunęłam dłoń w jego jeszcze lekko wilgotne włosy, które zdążyły się już zbić w loczki, które tak bardzo mi się podobały.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline