Nie jesteś zalogowany na forum.
Zmarszczyłem brwi, zatrzymując się przed nią.
- Czemu nie? Bez tego idzie się zanudzić na takich imprezach. Chyba, że wypijesz wystarczającą ilość... "ponczu". - Zrobiłem cudzysłów w powietrzu.
Dopiero po chwili sobie coś uświadomiłem. Naprawdę byłem idiotą. Nie miałem mózgu.
Przecież ja jej nawet nie zaprosiłem do tańca po tym, jak zatańczyliśmy walca.
- Echo...?
I wish my life had background music so I could understand what the hell is going on
Offline
Spojrzałam na niego z niemalże niewidoczną konsternacją.
- Coś się stało, Johnny?
Wyglądał na zmartwionego, a jednocześnie tak jak wtedy, gdy mówi, że jest idiotą.
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
Podrapałem się po karku. Przeczesałem nerwowo włosy. Przewiesiłem marynarkę przez barierkę przy schodach. Nie umiałem. Tańczyłem z innymi dziewczynami, ale jej nie umiałem tak po prostu zapytać.
- Tak sobie pomyślałem... - Ale musiałem się naumieć. - No nie wiem. Może to głupie. - Zaśmiałem się nerwowo. - Wiesz, nadal tutaj słychać muzykę i pomyślałem... że może chciałabyś ze mną zatańczyć?
I wish my life had background music so I could understand what the hell is going on
Offline
Niechętnie weszłam na salę. Ostatecznie kłócenie się z Saintem o mojego brata nie miało sensu, więc kiedy obiecałam mu w zamian za koniec jego tematu przyjść tutaj... Cóż... Jestem słowną kobietą.
Poprawiłam strój i biorą jeden kubeczek dziwnego napoju, ruszyłam w tłum, by znaleźć tą białą czuprynę. Niestety poddałam się, odkrywając, że w centrum sali, tańczyli Roger i tamta kobieta.
Skrzywiona, popijając poncz z alkoholem, wróciłam pod ścianę.
(z braku laku wrzucam na razie to - potem wrzucę poprawnie obrazek)
https://www.polyvore.com/look_58_anthon … =232671802
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
Zauważyłam tą kobietę. Ej, ej, ejejejejej. To spojrzenie. I w dodatku... Skierowane na Endicott i Honesta. Czyżby to była mała Honest!?
Omfg, myśląc to sprawdzić.
Z kubkiem ponczu w ręku, podeszłam na blondynki.
- Cześć, nie wyglądasz na zadowoloną z pobytu tutaj. - Wyciągnęłam w jej stronę dłoń. - To witaj w klubie, jestem Tara, Tara Russell.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Skrzywiłam się, gdy do głośnej muzyki doszedł jeszcze głośny głos dziewczyny. Nie chciałam marnować energii na wyciąganie ręki do niej... kobiety powinny dygać, a nie ściskać dłonie jak mężczyźni.
- Teraz jeszcze bardziej mogę być niezadowolona - westchnęłam. - Anthonina Rose Honest - odparlam, jak kultura wymagała.
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
Opuściłam rękę i wywróciłam oczami. Zauważyłam niesmak na jej twarzy. Oparłam dłonie na biodrach.
- Niesamowite. - Zerknęłam w bok na swojego nauczyciela historii. - Dobra, przykro mi, że jesteś niezadowolona moją obecnością... - Przymrużyłam oko. - ...no dobra, może nie tak bardzo jak powinno ale to nieważne. Wybacz - mruknęłam zmieszana.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Nie przepraszaj, jeśli nie masz na myślisz szczerych przeprosin - podsumowałam ją sucho. - Nie lubię ludzi, którzy składają niesczere przeprosiny - dodałam i popilam napój. - Nawet alkohol macie tu obrzydliwy. Muszę opuścić to miejsce jak najszybciej.
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
Parsknęłam i zostały już tylko pozytywne emocje.
- To po co właściwe się tu zatrzymujesz? Ja rozumiem, że niektórzy z nas MUSZĄ tu być, a skoro ty możesz wyjść. - Wzruszyłam ramionami.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Postanowiłam naprawić burdel po waszym nauczycielu. Jak zawsze, ktoś musi za niego wszystko zrobić, kiedy on będzie się pieprzyć - warknęłam. - Gdy skończę, więcej mnie nie zobaczycie. Nawet tutaj miałam nie przychodzić...
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
Znów parsknęłam śmiechem.
- Wątpię, że pieprzy się z Endicott, ta kobieta to romantyczna zakonnica - powiedziałam, zakruwajac dłonią usta.
Zerknęłam na nią rozbawiona.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- W takim razie nie wiesz jaj Roger uwielbiał właśnie takie kobiety ośmielać - prychnęłam. - Zboczeniec. Nigdy go nie rozumiałam - warczałam nadal, biorąc kolejny kieliszek tego dziwnego ponczu.
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
Zmarszczyłam brwi, szczerząc się jak głupia.
- Ho ho, ja to go nie znam od tej strony. W sumie, dopiero teraz zaczęłam ogarniać, że on ma uczucia. - Wzruszyłam ramionami. - I chyba nie chce rozmawiać o ich życiu seksualnym - stwierdziłam, krzywiąc się. - Jeszcze moja wyobraźnia zadziała, no katastrofa.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Czy ma uczcia? To wątpliwe - syknęłam. - Myśli interesem, a nie uczuciami. Nigdy nie myśli uczuciami. Zawsze zgrywa bohatera, ucieka by się zabawić i zapomnieć i wraca za późno. Żal mi czasem ten Endicott - mruknęłam, ponownie sącząc z kubka.
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
- A mi żal ich oboje.
Byli wybrakowani i na swój chory sposób chyba przez to do siebie pasowali - pomyślałam mimowolnie. Bosz, skąd u mnie takie myśli?!?
- No nieważne. - Machnęłam zbywająco ręką. - Będziesz pomagać przy kamieniach? - zaczęłam dopytywał, odwracając wzrok od tych gołąbeczków.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Prychnęłam.
- Nigdy - odparłam. - Naprawiam systemy ochronne akademii. Roger nie umiał się do tego zabrać, a nie miał widoczne czasu by zebrać tyłek w troki - zwróciłam uwagę. - Poza tym, tylko ja zrobię to perfekcyjnie.
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
- O nie, a myślałam, że nie macie cech wspólnych - jeknęłam wywracając oczami. - No dobra, dobra. Jakie systemy? Może chcesz pomocy, mogę się zerwać z lekcji, Saint pewnie nie, ale on też z chęcią pomoże. - Wzruszyłam ramionami. - No i jak znów się coś popsuje to już ktoś to ogarnie - nawijałam.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Skrzywiłam się.
- Saint też proponował pomoc. Nie potrzebuje jej. Przeszkadzalibyście tylko - zauważyłam oburzona. - Jeśli chcesz coś zrobić perfekcyjnie, to zrób to sam. Choć Sainta chyba nie wykopie z pomieszczenia ochronnego.
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
Pokręciłam głową.
- Dokładnie tak, on się nie da. To jego miejsce. Choć nie wiem co w nim widzi, jest gorąco i duszno, ale Sainta czasami jest ciężko pojąć.
Uśmiechnęłam się mimowolnie.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Zauważyłam. Paskudny przypadek dobrego człowieka w złym świecie - mruknęłam znów pijąc ten napój. Nie powinnam właściwie. Źle reagowałam na alkohol...
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
- On nie widzi złego świata.
Wywróciłam oczami i rozejrzałam się na boki, ale nigdzie go nie zauważyłam.
- Za to ty jesteś jakaś taka strasznie napuszona. Gryzie cie to, że on jest jest w pobliżu? - Machnęłam ręką w stronę Honesta.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Gryzie mnie samo jego istnienie - wywarczałem. - Nie powinien żyć, powinien umrzeć bratem podczas wojny, powinien pogrzebać ze mną matkę, ale sam, nie zrobił nic. Zupełnie nic...
Zacisnęłam palce na kubeczku, na tyle mocno, że go zniszczyłam. Odłożyłam zgnieciony plastik na bok i sięgnęłam po kolejny kubek.
- Więc skoro i tak nic nie zrobił, to może go zabić...?
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Wow, wow, stop - mruknęłam. - To go strasznie nienawidzisz, i z tego co mówisz, to z niego niezły kawał dupka.
Spojrzałam w bok. Nie wyglądał na kogoś, kto miałby z tego jakieś wyrzuty sumienia. Przecież on był pieprzonym ideałem.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Nie, dziękuję - odparłam, gdy kolejny koleś chciał mnie podnieść od stołu. Słabo mi się robiło od tych pytań. Po prostu miałam dość już.
Kiedy odszedł oparłam łokcie o stół, a twarz schowałam w dłoniach. Zrobiłam to ostrożnie aby nie popsuć makijażu.
W ponczu był alkohol, a mi było niedobrze od samego zapachu, więc piłam herbatę.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Dziękuję, panienko! - Podziękowałem ze śmiechem dziewczynie, z którą tańczyłem. Ellie? Elle? Eleonor? Kto ją tam wiedział.
W głowie przyjemnie szumiało mi od alkoholu. Dobrze zrobiłem, że dolałem go do mis z ponczem.
Rozejrzałem się po sali, nie do końca wiedząc, co ze sobą zrobić. Już mi się zaczynało nudzić. Tak bardzoooo.
Wtedy dostrzegłem Annabeth. Uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem do niej. Zrzuciłem z krzesła jakiegoś gościa, który siadał obok niej i zająłem jego miejsce.
- Tylko nie płacz! - Zwróciłem się do niej, patrząc jak ukrywa twarz.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline