Nie jesteś zalogowany na forum.
Dygnęłam zaskoczona poruszeniem, obok mnie. Spojrzałam na kolesia, potem na Jay, znów na kolesia i na Jaya.
Ten pierwszy, prychnął oburzony, otrzepała marynarkę i bąknął coś pod nosem, po czym odszedł.
- Nie płacze, a już na pewno nie w miejscach publicznych, za kogo ty mnie masz? - spytałam spokojnie, przyglądając się mężczyźnie.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Machnąłem ręką.
- Wieeeem, że nie płaczesz. - Zachichotałem. - Jesteś w końcu Bursztynkiem.
Nalałem sobie jeszcze trochę ponczu do kubka. Chyba go komuś podkradłem. A może to był mój? W sumie... wszystko jedno.
- Chyba nie bawisz się najlepiej, nie?
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Nie, za to ty masz świetny humor - stwierdziłam.
Sięgnęłam po kubek w jego rękach.
- Jeśli masz zamiar ze mną rozmawiać, to nie pij tego. To śmierdzi.
Skrzywiłam się.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Odebrałem jej kubek i wypiłem jego zawartość do samego końca, po czym odrzuciłem go za siebie. Dobrze, że nie był szklany. Nie bardzo by mnie to obchodziło, ale chyba lepiej.
- Dobra, już nie piję. - Przewróciłem oczami. - A jakże, że mam! W końcu nie często zdarzają się takie imprezy. Z resztą... to jest o wiele ciekawsze, niż zabawy w moich czasach.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Kiedyś było więcej taktu? - zasugerowałam. - Może faktycznie teraz jest ciekawej, ale alkohol potrafi zepsuć... Krew. - Zmarszczyłam brwi. - Ty chyba nie umiesz się powstrzymać - dodałam niechętnie, aczkolwiek coraz mniej przeszkadzało mi rozmawiania z nim.
No, póki nie musiałam tańczyć.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Prychnąłem.
- Więcej taktu? Alkohol? Naprawdę sądzisz, że 300 lat temu tego nie było? - Roześmiałem się szczerze. - Powinnaś się cofnąć do tych czasów i na własne oczy to zobaczyć. Pic na wodę fotomontaż. Znając życie, za 300 lat ludzie o tych czasach będą mówić, że jest w nich więcej taktu.
O czym ja właściwie gadałem? Ale to sama prawda!
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Parsknęłam, krzywiąc się.
- Bardziej chodziło mi o moralność i ograniczenia. Przecież nie twierdzę, że 300 lat temu bie było alkoholu. Ten syf był zawsze. - Wywróciłam oczami. - Nie będę tu z tobą rozmawiac o tym - dodałam na koniec, krzyżują ramiona i zerkając w bok.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Moralności też brakowało zawsze. - Pokręciłem głową, choć to chyba był zły pomysł z uwagi na to, że trochę mi się kręciło w głowie. - Tu? To gdzie chcesz o tym rozmawiać? - Wyszczerzyłem się.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Gdybym się rumieniła, to by był ten moment. Ale tego nie zrobiłam. Umiałam nad tym panować? Nieważne.
- Nigdzie nie chce rozmawiać. Posiedzę jeszcze chwilę i wyjdę, nie chcę zwracać na siebie uwagi, a teraz jeszcze wszyscy patrzą, kto wychodzi. Przrjezyczylam się - wytłumaczyłam się spokojnym tonem.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Oke. To możemy pomilczeć! - Zaproponowałem rozbawiony.
Sięgnąłem po poncz, ale przypomniałem sobie, co mówiła, więc skrzyżowałem ręce przed sobą i siedziałem tak z głupim uśmiechem na twarzy, tupiąc lekko nogą do muzyki.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Pokręciłam głową.
- Jesteś niepoważny - mruknęłam cicho, po dłuższej chwili ciszy.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Hej! Nie chciałaś rozmawiać, to co miałem zrobić? Zamilkłem. - Zmarszczyłem brwi. - Nie na wieki. Nie umiałbym na wieki.
Nadal tupałem nogą i rozglądałem się po sali.
- Patrz, moja była - zachichotałem, wskazując na Rose. - Ty, wiesz jak się rozstaliśmy? Wzięła się na mnie obraziła na Titanicu, a ja się utopiłem, żeby od niej uciec. - Wybuchnąłem śmiechem. - Znaczy utopiłem, ale żyję. Nie utopiłem. Cokolwiek. Ale bystry plan, nie?
Wereł: prawie napisałam "XD" na końcu, bo tak sobie wyobrażam, jakby on to pisał, wtf XDDD
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Zakaszlałam.
- Montrose? - poczułam prawdziwe ukucie szoku. Na szczęście szybki mi przeszło. - Ciekawe - Tak to skomentowałam, przyglądając się rudowłosej kobiecie.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Montrose, Rose, wszystko jedno! - Machnąłem ręką po raz kolejny i prychnąłem. - Wiesz, że leciała na tego idiotę de Clare? I teraz każe wam go zabić. Jakbym miał zabijać wszystkie dziewczyny, które mnie nie chciały, to miałbym na sumieniu spooooro trupów.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Rzuciłam mu zdziwiona spojrzenie.
- oh, jak romantycznie. - Wywróciłam oczami. - Ja nie mam zamiaru... - Zacisnęłam zęby i podniosłam się powoli z miejsca.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Wywróciłam oczami.
- Oczywiście, że kawał dupka - warknęłam, niesamowicie ośmielona przez alkohol. - Wołał zając się swoimi sparawmi samego się zadowalać, kiedy resztka rodziny, która żyła, nie łączyła końca z końcem. Aż w końcu nawet ta resztka umarła.
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
- I zostałaś tylko ty, ale frajer - mruknęłam przeciągle.
Moje siostry jedynie patrzyły gdy rodzice stawiali mi chore wymagania, albo zamykali na cały dzień w pralni. Choć to wszystko nie równało się nawet w połowie temu co przytrafiło się Ninie.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- No właśnie! - podkreśliłam. - A dopiero po kilkudziesięciu latach ogarnął, że w ogóle żyje... A potem nawet nie dbał o grub rodzinny...!
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
- Czej, czej, czej. On myślał, że umarłaś? I nie wiedział, że żyjesz? - upewniałam się. Alkohol robił już swoje. - To trochę tak, jakby był świadomy, że was zostawia na śmierć i tylko czekał aż dowody same się usuną.
Spojrzałam na Honesta oskarżycielsko, a potem znów na Nine.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Szumowina... łazja... dupek... - mruczałam kończąc kolejny kubek. - Ludzie się zmieniają, ale takie szumowiny... powinny zniknąć...
Perfekcje narzucasz sobie sama. Nikt go od ciebie nie wymaga.
***
Offline
Złapałem dziewczynę za przegłub ręki nim rozlała cały poncz.
- Nina? Nina, spokojnie, co się stało? - zapytałem zaskoczony. - Boże, ile Ty wypiłaś? Ile obie wypiłyście?!
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Parsknęłam rozbawiona.
- Ja stoję, Nina prawie też... Dramatyzujesz. Gadaliśmy sobie - wytłumaczyłam chłopakowi.
Oparłam dłoń na biodrze, w drugiej zaciskając palce na kubeczku.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Trzymałem Nine, która ledwo stała. Coś bełkotała pod nosem.
- Nie dramatyzuje - warknąłem. - Będę teraz musiał wami obiema się zająć - westchnąłem. - Co Ci mówiła? Teraz już nawet słowa nie wypwie...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Zmrużyłam oczy.
- Nie bądź zły. Ja dojdę do pokoju sama - oznajmiłam. - Ale skoro już jestem w tej głupiej sukience - zaśmiałam się - i ten bal trwa, to chcę go wykorzystać. Pójdę sobieeee... emmm, pogadać z innymi.
Uśmiechnęłam się niewinnie, ignorując jego pytanie. No nie powinien się tak interesować, to była nasza rozmowa, do której się wtrącił. Meh.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Skrzywiłem się, nadal trzymając tą "silną kobietę".
- Tara, ja naprawdę nie chciałbym by coś Ci się stało... do tej akademii chodzą różni ludzie, nie wybaczyłby bym sobie jakby coś Ci się stało...? - zapytałem niepewnie.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline