Nie jesteś zalogowany na forum.
- Oh witaj Roza... - wydukałam, dotykając policzka, sprawdzając czy nie są czerowne. - Aż tak widać? Przesadzasz, to tylko... szerszy uśmiech. Udało mi się z facetem... I jakoś tak... - uśmiechnęłam się leciutko.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Otworzyłam szerzej oczy.
- Wowow! Wyszło Ci z seksi bombom profesorem? - zaśmiałam się i podałam jej kubeczek. - Twoje zdrowie, szczęściaro!
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Nie wzięłam od niej kubeczka rzecz jasna.
- Nie nie... Nie piję - odparłam. - Nie... Nie chciałabyś mnie zobaczyć pijaną - zapewniłam z rozbawieniem.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Ooooh... chyba znalazłam właśnie sobie niezłą rozrywkę. Uśmiechnęłam się szerzej.
- Jasne... w sumie chciałabym Cię zobaczyć pijaną, ale skoro tak mówisz... - westchnęłam. - Przyniose Ci coś normalnego - powiedziałam w takim razie i odeszłam kawałek, do kolejnego stołu z ponczem. Wiedziałam, że ten jest czysty, ale... co innego czystego przydało by się na imprezie.
Nalałam odrobinkę ponczu, po czym dolałam swojej wódki. 97% spirytusu. Mogło powalić konia, a wszędzie poza Rosją, takich liczb używano do oczyszczania ran, albo odrdzewiania.
Cóż, oby jej nie zabiło.
Wróciłam do niej z szerokim uśmiechem i podałam pełen kubeczek. To naiwne z jej strony, że wzięła kubeczek od kogoś z maską diabła.
- Twoje zdrowie, zakochana! - zaśmiałam się, chwytając swój napój. - Do dna!
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Tak jak Roza, przechyliłam kieliszek gwałtownie i wlałam sobie całą zawartość do ust.
To był zły pomysł.
Gorąc uderzył we mnie niespodziewanie, aż się zatoczyłam. Ostry napój podrażnił mi gardło, aż nie mogłam oddychać.
- Pić... - wyszeptałam ze łzami cichego bólu w oczach. Boże, to otępienie...
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Bez zastanowienia podałam jej swój kubek. Chce zobaczyć pijaną Agnes? To ją zobaczę.
- Aż tak Cię poncz poruszył? Chyba ktoś naprawę nie umie gorobić. Nic dziwnego, że dodali alko dla ukrycia paskudnego smaku...
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
- Moja głowa... - jęknęłam. - Boże... To jest... naprawę obrzydliwe - wybuchnęłam śmiechem. - Jak można coś takiego zrobić, a potem to pić?! - zapytałam samą siebie bawiąc. Wyrzuciłam kubeczek gdzieś w bok. Znów się zaśmiałam.
- Moja... głowa... Ale mnie boli... ŚCISZCIE MUUUZYKĘ!
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Złapałam Agnes pod ramię, gdy krzyczał coś o muzyce na całe gardło. Bawiła mnie. Poważnie. Jak można być takim naiwnym i ufnie wypić to co przyniosła prawie obca dziewczyna?
- Zwolnij zwolnij! - zaśmiałam się, gdy weszłyśmy w tłum. - Agusia, jak się bawisz?
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
- Cuuuuudownie! - zaśmiałam się szczerze. - Boże to naaaaaajpiękniejszy wieczór mojego życia, Roza... Boże... najpiękniejszy - westchnęłam radośnie, obracając się w jej ramionach. Boże, to była naprawę cudna noc!
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Gdy tylko Agnes wyszła z Sethem na balkon wiedziałem, że to początek kłopotów, a gdy wróciła całą uśmiechnięta w ten dziwny sposób, byłem wściekły, że powodem jej uśmiechu jest ten wielkolud.
Powarkując pod nosem, nalewałem sobie tego obrzydliwego ponczu, cały czas stojąc obok Des.
― Co ona w nim widzi, miała na swojej drodze wielu lepszych, z którymi przynajmniej mogła być, a on ma przecież prawie setkę... Jasny gwint... ― warczałem co jakiś czas głośniej.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Odsunęłam kubek od ust. Przechyliłam głowę, patrząc na Setha.
- To te oczy. Mówię ci. No i ogólnie jest przystojny. - Upiłam kolejnego łyka. - A przy okazji, jak Rey się zakocha, świata nie widzi poza tą osobą. - Przewróciłam oczami, po czym spojrzałam rozbawiona na Lukexa. - Co ty tak się na niego wściekasz? Zrobił ci coś?
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
― Dobiera się do mojej siostry, to wystarczający powód by go nienawidzić ― warknąłem w odpowiedzi, a potem zmarkotniałem. ― No i był z tobą. Już w ogóle combo, przez które wolałbym, by nie istniał ― dodałem, odwracając wzrok.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Westchnęłam.
- Błagam cię. Inni faceci też dobierali się pewnie do Agnes. - Zmarszczyłam brwi. - Nie sądziłam, że tak bardzo będzie cię obchodziło, kto ze mną był, a kto nie był.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
W końcu na nią spojrzałem, lekko unosząc podbródek i korzystając z jednego wieczoru, gdy jestem odrobinę wyższy.
― A więc teraz wiesz, że obchodzi. I to bardzo poważnie, okej? Pilnuje cię po prostu, na swój sposób ― oparłem wprost. Może poncz mnie trochę ośmielił?
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Po twarzy rozeszło mi się ciepło.
Pilnuje mnie? Ale... ja nie potrzebuję, żeby ktokolwiek mnie pilnował. Nikt nigdy tego nie robił...
To strasznie... przyjemne uczucie.
Uspokój się, Desiree.
- Akurat przed nim nie musisz mnie pilnować - powiedziałam dziwnie nieswoim głosem. - I... bardzo poważnie?
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
― W chuj poważnie ― odparłem twardo. ― Poza tym przed nim muszę chronić tylko Agnes. Ciebie przed resztą świata, a przede wszystkim przed sobą samą. Jesteś niezwykle niebezpieczna dla siebie, wiesz o tym? ― terkotałem bez opamiętania, a gdy znów na nią spojrzałem, zignorowałem już czerwone uszy. Bo wyglądała ślicznie w tej sukience. Ślicznie i zupełnie nie jak Des, którą znam, choć nadal mi się podobała...
Chwila, chwila, chwila, to zdanie wskazuje, że mi się podobała nawet na co dzień. A to nie prawda? Nie? Chyba? Cholera, chyba nie. Cholera...
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Odłożyłam kubek na stół.
W jednej chwili poczułam, jak pewność siebie ze mnie upływa. Miałam ochotę uciec, choć jednocześnie chciałam zrobić coś, co było zupełną odwrotnością. Poczułam się jak nie ja.
Jak Mary Margaret.
- Wiem - powiedziałam, siląc się na spokój. Miałam nadzieję, że na taką też wyglądałam. - Staram się jak mogę, żeby tak było. - Uśmiechnęłam się krzywo, choć sama zdawałam sobie sprawę z tego, że nie wyszło to zbyt przekonująco. Zaraz jednak spoważniałam - Nie sądziłam, że będziesz mnie chciał chronić po tym wszystkim.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Spojrzałem na nią z zadziornością, którą tylko ja potrafiłem w sobie obudzić w najmniej odpowiednich sytuacjach.
― A może właśnie po tym wszystkim postanowiłem się ciebie jeszcze bardziej chronić i jeszcze bliżej siebie trzymać? ― odpowiedziałem pytaniem na pytanie, również odkładając kubek. ― A może jak pogrążam się do reszty, to może chcesz zatańczyć niezobowiązujący nie-nienawistny taniec?
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Starałam się zamknąć moją Mary w klatce.
- Nie nienawistny? - Uniosłam brwi, choć nadal czułam, że z trudem przychodziło mi kontrolowanie głosu. Podałam mu dłoń. - Podoba mi się to "pogrążanie".
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Poprowadziłem dziewczynę na parkiet i przyjąłem pozycję do tańca, przyciągając ją do siebie. Czekałem w miejscu, na początek kolejnej piosenki, z zadowolonym uśmiechem.
― Wypada wspomnieć, że w Gymnasium chodziłem kilka lat na obowiązkowe lekcje tańca zamiast na zajęcia sportowe ― rzuciłem tylko, niby od niechcenia, pewnie trzymając dłoń w talii dziewczyny i delikatnie ujmując jej dłoń. Madame Schmid zawsze była ze mnie dumna, ale podpity przechodziłem samego siebie.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Carter uczył mnie tańczyć - powiedziałam tylko.
Nie potrafiłam się skupić na rozpoczynającej się melodii. Spojrzałam na twarz Vogela, żeby zobaczyć, że jego niebieskie oczy są wlepione we mnie. I najwyraźniej nie miał zamiaru ich odwraca. Policzki zrobiły się tylko jeszcze cieplejsze, niczym u durnej nastolatki. Ale nie mogłam spuścić wzroku i okazać słabości.
- Zastanawiam się, czy potem nie będziesz tego żałował - powiedziałam najpierw cicho, a potem powtórzyłam głośniej, przypominając sobie o głośnej muzyce.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
― Żałował? ― powtórzyłem, gdy ruszyliśmy w rytm muzyki, gdy zaczął się wstęp. ― Powiedz mi czego mam żałować, zaproszeniem cię do tańca. No, chyba, że mi potem przywalisz ― zamyśliłem się chwilę, obserwując małą zmianę na jej twarzy. Nie tylko moje uszy były różowe.
Nie wiem jaki diabeł mną kierował Arael, ale stanąłem gwałtownie, przyciskając Des do siebie, tak, że na sze nosy się stykały.
― Planujesz mi przywalić, Desiree...?
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Przeszedł mnie dreszcz, któremu nie mogłam zaradzić.
- Nie - powiedziałam, prawie muskając swoimi ustami jego usta, które były tak blisko. - Jeszcze.
To wszystko wydawało się tak nierealne...
Zamknęłam oko, nie potrafiąc dłużej na niego patrzeć spokojnie.
Czy ja coś czułam? Względem niego?
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Muzyka zaczęła się na dobre, a ja ruszyłem do tańca, rzecz jasna prowadząc. Zabawne, że ze wszystkich moich licznych zdolności właśnie tańca się wstydziłem,a akurat teraz wydał mi się jak najbardziej na miejscu. Widocznie do niektórych rzeczy faktycznie trzeba dorosnąć.
Bawiło mnie jej zawstydzenie. Nie był to strach, ale widać, że starała się nadal być tamtą wariatką. Niestety dziwnym trafem wielka, czerwona i niezniszczalna granica między nią, a Mary Margaret, przy tej okazji postanowiła się lekko... zarysować.
― Znakomicie ― podsumowałem w końcu, zdając sobie sprawę, że trochę długo milczę. ― Carter był dobrym nauczycielem, jak widzę ― dodałem, widząc jak dotrzymuje mi kroku.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Kiwnęłam głową.
- Był... wymagającym nauczycielem. Nie chciał, żebym z powodu braku rodziców była brana za głupią i niedoedukowaną - prychnęłam lekko. A ludzie zawsze mówili, że "kiedyś ludzie nie byli tacy". Ludzie byli okropni w każdym czasie. - Choć ja i tak zawsze wolałam grać.
Rozgadywałam się bez sensu. Wewnętrzna Mary chciała koniecznie wyjść.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline