Nie jesteś zalogowany na forum.
Westchnąłem.
- Ren, ty zawsze byłaś słoneczkiem grupy. - Dźgnąłem ją lekko palcem. - Nie panikuj. Jesteśmy już starymi dziadkami, nie potrafimy się bawić. - Uśmiechnąłem się.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Mój towarzysz ma rację, poza tym obiecałem ci, będę grzeczny - zauważyłem potulnie, a do Jaya rzuciłem bezgłośne "druga szafka na dole". Gdy zauważyłem zbliżająca się Montrose do mikrofonu, kiwnąłem na druha i ruszyłem z Ren na środek sali.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Weszłam na salę eleganckim krokiem, lekko spóźniona tak jakby dać uczniom czas na przyjście i rozpanoszenie się po całej sali. Chwyciłam pierwszy lepszy mikrofon i pora zacząć przemowę, tym razem będzie krótko, zwięźle i na temat. Dam się chociaż raz młodzieży wybawić, ciężkie czasy ich czekają.- Witajcie moi drodzy na dorocznym balu świątecznym w mojej cudownej Akademii. Życzę wam cudownej zabawy, aż do białego rana!- odparłam z tym swoim sztucznym szerokim uśmieszkiem. Oby nie siedzieli to rana, bo kto posprząta po ich różnych wydzielinach. Mam nadzieję, że nikt się nie schleje.- A teraz nasz cudowny walec, czas zacząć! Wybrańcy proszę ustawić, a ja oczywiście rozpocznę nasz taniec.
Offline
Gdy usłyszałem zaproszenie do balu, akurat mój wzrok spoczął na kobiecie, której szukałem.
- Witam - uśmiechnąłem się od ucha do ucha. - Mogę zaproponować taniec...? - zapytałem, kłaniając się wpół.
Offline
Zaskoczona podałam rękę chłopakowi.
Wyglądał... znajomo?
- Jasne, czemu nie - parsknęłam śmiechem. - Nie wiedziałam o żadnym walcu, więc z nieba mi spadasz... Nie wiem czy jeszcze go pamiętam... - przyznałam się sama przed sobą i mimo woli...
Rozejrzałam się dookoła za Sethem. Był na sali? A może odpuścił jednak bal...?
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Zawahałam się. Czy powinnam tańczyć, czy... Odwróciłam głowę i zobaczyłam Johnnego. Nie wiedzieć czemu, znowu poczułam ciepło na policzkach, gdy przypomniało mi się nasze spotkanie w parku.
Podeszłam mimo wszystko.
- Cześć - przywitałam się. - Masz ochotę zatańczyć? Oczywiście, jak już masz z kim, to...
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
Otworzyłem szerzej oczy, gdy ją zobaczyłem.
Wyglądała niesamowicie.
- Jasne. To znaczy... nie mam z kim. Jasne, że zatańczę. - Uśmiechnąłem się i złapałem ją za dłoń, prowadząc ją w stronę środka sali.
I wish my life had background music so I could understand what the hell is going on
Offline
- Uwierz, na pewno świetnie ci pójdzie - zachichotałem, porywając zamaszyście własną matkę na środek sali. Ostatecznie miałem pewność, że świetnie zatańczy, sama mnie uczyła tego walca, hello!
Powoli pary zaczynały iść za naszym przykładem, a ja tylko rozbawiony rozglądałem się za jeszcze kilkoma ważnymi dla mnie twarzyczkami.
Offline
Zobaczyłem Agnes zmierzającą w stronę środka sali. Uśmiechnąłem się. Wyglądała przepięknie w tej sukience. Zawsze wyglądała, ale dzisiaj...
I wtedy zobaczyłem, że już z kimś szła. Zamarłem.
Czego się spodziewałeś, Reyes? Że zatańczy z tobą? Jesteś jej nauczycielem.
Schowałem dłonie do kieszeni i cofnąłem się, żeby oprzeć się o ścianę.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
Roger podał mi dłoń, a ja z chęcią ją przyjęłam. Lubiłam tańce. Mężczyzna wyciągną mnie na parkiet, ukłonił się, a ja dygnęłam, szczerze zauroczona nim.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechnąłem się do Annabeth, która stała niedaleko.
- No popatrz. Jesteś Wybrana, więc musisz tańczyć. I do tego niesamowicie wyglądasz w tej sukience. Poważnie, Annabeth! Nie możesz się teraz schować. - Mrugnąłem lekko, po czym skłoniłem się. - Annabeth Coleman, czy zechciałabyś ze mną zatańczyć? Mimo tego, że masz mnie za skończonego idiotę, co zapewne jest prawdą?
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Skrzywiłam się na komplement.
- Mhm, mimo tego... ja raczej nie mam wyboru - mruknęłam, patrząc w stronę parkietu.
Nie pokazywałam tego, ale przerażała mnie wizja tańczenia na środku. Wszyscy będą się patrzeć.
Zsunęłam z ramion sweter i przewiesiłam go przez oparcie krzesła.
- No dobrze... - mruknęłam i podałam mu chłodną dłoń.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Wyszczerzyłem się.
- Spokojnie. To nie jest katastrofa. Zawsze mogę stanąć z tej strony, gdzie będzie więcej ludzi.
Złapałem ją za dłoń i poprowadziłem do reszty Wybrańców, mrugając w międzyczasie z rozbawieniem do Tary i nakazując jej wzrokiem, żeby się ruszyła.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
"Dobra, Deirdre, czas pokazać pazur, jedziesz." - powiedziałam do siebie. Rozejrzałam się po sali. W kącie dostrzegłam jakiegoś chłopaka, a właściwie chłopca - był chyba młodszy ode mnie. Podeszłam do niego, ale gdy zauważył, że się zbliżam, odwrócił wzrok w inną stronę. O nie, tak się nie będziemy bawić. Kaszlnęłam, aby zwrócić jego uwagę. Skierował spojrzenie na mnie.
- Tańczysz z kimś? O, nie? Co za pech, będziesz tańczyć ze mną. Nie wiem, za co zostałeś ukarany w taki sposób.- Złapałam go pod ramię i zaciągnęłam na parkiet, nie zwracając uwagi na jego protesty. Zapowiada się wspaniały wieczór.
Ludzie od czasu do czasu potykają się o prawdę, ale większość z nich podnosi się i pędzi jakby nic się nie stało.
Offline
Wolnym krokiem, bo przy szybszym bałam się, że wyląduję twarzą na parkiecie, podeszłam do Caspara. Jesteś silną, nowoczesną kobietą Linör. Możesz sama zaprosić chłopaka to tańca.
- Zatańczysz? - Wskazałam głową na parkiet, uśmiechając się nerwowo. Oby on potrafił przynajmniej tańczyć. No i w pierwszej kolejności mi nie odmówił.
Ostatnio edytowany przez Linör Eliasson (2017-12-27 22:27:11)
Petra ville gå sin egen
Offline
Wywróciłam oczami. Nie miałam zamiaru tańczyć, choć by mnie tam siłą zaciągnęli. Pokazałam dziadkowi język. Prędze położę się na środku parkietu niż będę na nim tańczyć.
No plis ludzie, nie oczekujmy cudów.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Spojrzałem na Linor z uśmiechem.
- Oh, to raczej ja powinienem był zapytać - stwierdziłem lekko zakłopotany.
Wyciągnąłem dłoń i chwyciłem delikatnie rękę dziewczyny. Ruszyliśmy razem na parkiet.
- Denerwujesz się? - spytałem, przyglądając się jej.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
Przytaknęłam lekko głową.
- Jeśli nasilający się odruch wymiotny zalicza się do tej kategorii, to tak. - Powiedziałam przełykając ślinę i dodałam szeptem. - Dlaczego wszyscy się gapią?
Petra ville gå sin egen
Offline
Rozejrzałam się po sali, przegryzając wargę. Ehh Montrose zawsze musi coś wydziwić, aby zwrócić na siebie uwagę, a teraz porwała jeszcze jakiegoś biednego nieszczęsnego ucznia do tańca. Zauważyłam stojącego profesora Reysa z nietęgą miną. Oho, pora go rozruszać, może zgodzi się zatańczyć.
- Dobry wieczór, jak się profesor bawi?- uśmiechnęłam się.- Może da się profesor wyciagnąć na parkiet?
Offline
- Tak właściwie... - zaczęłam, zrezygnowana kończąc wykręcanie sobie karku w poszukiwaniu Setha. - To nigdy nie widziałam cię tutaj. Jesteś z miasta...? - zgadywałam, próbując zagaić rozmowę.
Bo póki co patrzył na mnie z niesamowicie szerokim uśmiechem, podczas gdy ja starałam opisać go słowami i wyjaśnić samej sobie, kogo mi przypomina.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Spojrzałem na dziewczynę, która do mnie podeszła. Megan. Nie miałem ochoty tańczyć, ale ona akurat była w porządku i żal byłoby jej kazać szukać kogoś dalej.
- Oczywiście, Megan. - Uśmiechnąłem się, choć było to udawane. - Bawię się całkiem nieźle. A jak tobie się podoba bal... a raczej jego rozpoczęcie?
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
- Cóż... Można powiedzieć, że z miasta - zaśmiałem się cicho. - Choć tobie mogę powiedzieć - zadecydowałem i nachyliłem się w stronę ucha kobiety. - Jestem z przyszłości i przybyłem by spotkać swoich rodziców, w ich najpiękniejszy wieczór życia - wyszeptałem pośpiesznie.
Offline
- Bo to "główna" atrakcja balu - szepnąłem dziewczynie na ucho rozbawiony z lekka. - Weź głęboki oddech. Wcześniej wydawałaś się być pewniejsza siebie - stwierdziłem. - Oh, wybacz, to nie miał być złośliwy komentarz...
Poczułem ciepło na twarzy.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
Nie miałem z kim tańczyć. Miałem zamiar zatańczyć z większością dziewczyn na sali. Ale ta do pierwszego tańca powinna być wyjątkowa.
Tyle, że nie było żadnej wyjątkowej dziewczyny w pobliżu.
I wtedy zauważyłam stojącą w kącie Lilę. Chyba nie bardzo wiedziała, co miała robić. No tak. Ona też była Wybrana. Biedny dzieciak. Postanowiłem przejąć rolę odpowiedzialnego gościa, żeby młoda przypadkiem się nie rozpłakała.
Podszedłem do niej i kucnąłem przed nią.
- Witam, czy zechce szanowna panienka zatańczyć? - Zaśmiałem się lekko.
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
- Nic się nie stało - zaśmiałam się i rozluźniłam trochę. - Po prostu nie lubię tańczyć, a przede wszystkim nie w obcasach. Nie lubię nie być w czymś dobra i stresuje mnie to.
Petra ville gå sin egen
Offline