Nie jesteś zalogowany na forum.
Zmarszczyłem brwi. Tajemnicę? Wtf?
- Jaką tajemnicę? - Zapytałem podejrzliwie.
To Russell. Już się boję, co mógł powiedzieć.
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
- Ojoj... Ktoś tu wybrzydza...? A gdzie ta twoja nożownicza? Lepiej całuje...? - zaśmiałam się, szczerze mówiąc nie widząc w tej rozmowie przyszłości.
Byłam po prostu zła. I musiałam się jakoś wyładować.
Ostatnio edytowany przez Rozalina Egorova (2017-12-27 23:43:07)
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
- Żeeee... - mruknęłam przeciągle i zaczęłam wskazywać na misy z ponczem. - Te wszystkie napoje są złe i żeby lepiej ich nie pić - szepnęłam. - Myślał, że nie wiem co to alkohol - dodałam z lekka oburzona. - Śmierdzi z nich tym. I wiem, w której nie ma alkoholu, tylko jest smaczny poncz. - Uśmiechnęłam się szeroko.
Lepiej być delikatnym i chłonąć wszystko, niż wrednym i zgorzkniałym, odrzucając cały świat,
delikatność łączy się z bólem, ale też niesie z sobą prawdziwą radość, skała nic nie czuje...
Czesto presja otoczenia nie pozwala na luksus bycia sobą.
Offline
Weszłam na salę, mijając ludzi, którzy dziwnie patrzyli na moje włosy. W takich czasach dziwić się na widok fioletu na głowie? Gdy zaczynałam je farbować, było to dziwne, ale teraz? Cóż, małomiasteczkowa mentalność.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu Słonka i... oczywiście powinnam się była spodziewać, że będzie obok niego kręcić się ta wywłoka. Nie wiem dlaczego w głowie miałam piosenkę Royal Republic.
Podirytowana podeszłam do nich, jednak nadal miałam na twarzy złośliwy uśmieszek.
- Widzę, dziewuszko, że w końcu przestałaś ukrywać, kim jesteś naprawdę. - Kiwnęłam na jej rogatą maskę.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Uśmiechnąłem się lekko. A to skurczybyk. Musiałem się napić tego "złego" napoju.
- I mam nadzieję, że nie będziesz piła z innych, nie? - Uniosłem nieco brwi.
Kiedy stałeś się odpowiedzialny, Elliott?
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
Spojrzałam na niego poważnie.
- Czy ja ci wyglądam, Elliott, na pełnoletnią osobę? - zapytałam z wyrzutem. - I nie jestem głupia - dodałam już mniej oficjalnie. - Wszystko ma swoje granice.
Rozejrzałam się.
Lepiej być delikatnym i chłonąć wszystko, niż wrednym i zgorzkniałym, odrzucając cały świat,
delikatność łączy się z bólem, ale też niesie z sobą prawdziwą radość, skała nic nie czuje...
Czesto presja otoczenia nie pozwala na luksus bycia sobą.
Offline
Oho i jest ochroniarz Luxa.
- Daj spokój, ja nigdy nie kryłem się z tym kim jestem - zauważyłam, nie wypuszczając Vogela z ramion. - Zazdrościsz...?
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Uniosłem brwi rozbawiony. Ona naprawdę była przerażająca.
- Nie wyglądasz na głupią, Lila. Wolałem się upewnić. - Przewróciłem oczami. - Ale ja mam w planach pić ten... "zły napój"? Tak określił alkohol? - Zaśmiałem się.
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
A jego jakby znowu wcięło.
- Hmm... Tego, że jesteś z piekła rodem? Raczej nie. Też jestem, tylko z części, w której nie mieszkają dziwki. - Mrugnęłam do niej, po czym uniosłam brwi. - Co cię tak Słonko zatkało? - Spojrzałam na Lukexa.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Nie lubię pijanych ludzi - oznajmiłam spokojnie. - Tak, tak własnie nazwał poncz z alkoholem, już mu nie mówiłam, że wiem o co chodzi. Był miły i zabawny - powiedziałam, kiwając przy tym głową. - Mój tatko zawsze mówił, że jeśli ktoś nie umie pić, to nie powinien. Zawsze to powtarzał gdy mówił o swoim bracie, ale mniejsza. Czy ty Elliott umiesz...?
Rzuciłam mu pytające i ciekawe spojrzenie.
Lepiej być delikatnym i chłonąć wszystko, niż wrednym i zgorzkniałym, odrzucając cały świat,
delikatność łączy się z bólem, ale też niesie z sobą prawdziwą radość, skała nic nie czuje...
Czesto presja otoczenia nie pozwala na luksus bycia sobą.
Offline
Przypomniałem sobie ostatnią imprezę w hotelu i odruchowo spojrzałem z rozbawieniem na Tarę, po czym wróciłem spojrzeniem do Liliany.
- Twój tatko ma rację, lol - potwierdziłem. Ach, ta odpowiedzialność! Normalnie poczułem się jak profesorek. Pf. Żartowałem, lol. - Ja dam sobie radę.
Złapałem jakieś ciastko ze stołu.
- Co planujesz teraz robić, co, Lila?
Właśnie. Co ona miała tutaj robić? Nie mogli jej załatwić jakiegoś towarzystwa?
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
- Już od dawna postanowiłem nie wnikać w wasze bezsensownej kłótni - skwitowałem. - Jesteście po prostu nudne w tym. Obie - wywróciłem oczami sięgnąłem po kubek ponczu.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Przejdę się i pogadam, jestem dyplomatyczna - mruknęłam. - A ta dziewczyna w jasnej sukience tu idzie, ta na którą się tak odwracasz - dodałam, widząc jak ciemnowłosa się zbliża. - Nie mów "lol", bo to okropnie brzmi - powiedziałam jeszcze, krzywiąc się przy tym.
Lepiej być delikatnym i chłonąć wszystko, niż wrednym i zgorzkniałym, odrzucając cały świat,
delikatność łączy się z bólem, ale też niesie z sobą prawdziwą radość, skała nic nie czuje...
Czesto presja otoczenia nie pozwala na luksus bycia sobą.
Offline
- Kłótnie? Ja się nie kłócę - zauważyłam, choć już nie obejmując chłopaka. - To tylko ta... oryginalna koleżanka ma jakieś problemy...
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Wziąłem głęboki oddech patrząc jej prosto w oczy, jakbym chciał powiedzieć coś poważnego.
- LOL, Lila. LOL - powiedziałem wyraźnie, po czym roześmiałem się i podniosłem wzrok na Tarę. - To moja kumpela. Ale jak mówisz, że ja jestem dziwna, to co dopiero ona. - Zmarszczyłem brwi. - Jak powie ci, żebyś się napiła "nie-pysznego" ponczu, to się nie zgadzaj, k?
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
Rzuciłam spojrzenie Lukexowi, po czym spojrzałam na rudą.
- Musisz mu wybaczyć. Czasem jego rozdęte ego bierze górę.
Podeszłam do Vogela, złapałam go za podbródek i obróciłam jego twarz w moją stronę. Stałam tak blisko, że czułam jego oddech na twarzy. Czy ja wyczuwałam alkohol? Ktoś musiał się nieźle zabawić przy przygotowywaniu ponczu. Zignorowałam to dziwne uczucie towarzyszące tej bliskości.
- Prawda, Słonko? - Mruknęłam, nawet nie bawiąc się w te dziwne tony, których używała ruda.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Jejku, ja prawie nie rozumiem co mówisz, muszę się domyślać. - Westchnęłam zrezygnowana, splątując dłonie za sobą. - Nie lubię alkoholu, on śmierdzi - powróżyłam w chwili, kiedy podeszła do nas znajoma Elliotta. Była zdecydowanie niższa od niego, no ale nadal wyższa ode mnie. W sumie każdy był. - Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się.
Lepiej być delikatnym i chłonąć wszystko, niż wrednym i zgorzkniałym, odrzucając cały świat,
delikatność łączy się z bólem, ale też niesie z sobą prawdziwą radość, skała nic nie czuje...
Czesto presja otoczenia nie pozwala na luksus bycia sobą.
Offline
Wowowowowow...
- Des...? Daj spokój... To nie w twoim stylu... - zauważyłem, ignorując już czerwień na uszach, a raczej bojąc się o mojego zeza, od patrzenia w jedno oko. Z dwojga złego mogłem spojrzeć na usta, były blisko... malowała się...?
Cholera, Florianie Lukexie Debilu Trzeci, przestań.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Elo, mała - przywitałam się. - Nie miałyśmy jeszcze okazji pogadać. Jestem Tara, kumpela Eldioty. - Wskazałam na tego wysokiego głąba obok mnie. - Jak tam się bawisz, widziałam jak super tańczyliście.
Parsknęłam śmiechem.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Pokiwałam głową powoli, ze zmarszczonymi brwiami.
- Elliott - poprawiłam ją. - Bardzo miło się tańczyło! - powiedziałam.
Lepiej być delikatnym i chłonąć wszystko, niż wrednym i zgorzkniałym, odrzucając cały świat,
delikatność łączy się z bólem, ale też niesie z sobą prawdziwą radość, skała nic nie czuje...
Czesto presja otoczenia nie pozwala na luksus bycia sobą.
Offline
Jej mina była bezcenna. Haaa! Nie jestem Eldiotą, Tara, badum tss!
- Jest lepszą tancerką, niż ty - pokazałem język Tarze. Po czym udawałem smutnego. - Zabroniła mi mówić "lol". Tak samo, jak Keks.
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
Korciło mnie niemiłosiernie, żeby się bardziej nachylić i pocałować go w usta. Nie wiem, dlaczego tak nagle. Ani dlaczego sobie to uświadomiłam. Więc jeszcze trochę się zbliżyłam.
I przypomniałam sobie o obecności Rozy.
Ale że było już za późno, obróciłam jego głowę i pocałowałam go w policzek, po czym odsunęłam palce z jego brody i pstryknęłam go w czoło.
- Gdybym zachowywała się bardziej NIE w moim w stylu, może więcej ludzi uważałoby mnie za mniej "oryginalną" i bardziej akceptowalną. - Wzruszyłam ramionami. - Wybacz, ale nie mam na czole wypisanego MM, więc to raczej wykluczone.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Miałam wielkie "wtf" wypisane na twarzy. No kurde, jej składnia powalała.
- Lol, czemu nie mówić "lol". Mała, to nie sprawdzian z polskiego, możesz mówić jak ci się chce.
Nalałam ponczu do kubeczka i wyciągnęłam go w stronę młodej.
- Chcesz się napić? - spytałam radośnie i zerknęłam na Eldiote, któremu coś dziwnie z twarzy jechało. - No co? - bąknęłam.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Zaśmiałem się dziwnie.
- Ty się możesz tego napić. Twój dziadek robił ten poncz. - Uniosłem brwi. - Specjalny przepis Russellów.
Zerknąłem na Lilę.
- Młoda, przynieść ci czegoś normalnego?
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
- Boże, jakie to rozkosznie... nudne - jęknęłam i zabierając kubek, ruszyłam w tłum, szukając kolejnego chłopaka na zaczepkę.
Nie, dziś naprawdę nie byłam w nastroju.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline