Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nawet Roza nie chce na to dłużej patrzeć - parsknąłem. Potem wróciłem wzrokiem do Des i westchnąłem.
- Pamiętam, że nie masz wypisanego MM na czole - burknąłem. - I tak w ogóle to ten. Dzięki - odwróciłem wzrok mimo wszystko. - Pamiętam, że coś odwaliłem, choć nie wiem co... Więc od razu też przepraszam. Zazwyczaj nie spijam się tak.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Dziewczynka kiwnęła głową i ruszyła do przodu. Upiłam kilka łyków z kubka.
- Ho ho - mruknęłam i zakaszlałam. - Dziadziuś zaszalał z tym alko, mówił, że wleje co nieco - zaśmiałam się. - Ale w tej misie to ze dwa litry chyba wylądowały - stwierdziłam. Spojrzałam na kumpla. - Bosz, wgl to co z tą małą? Ona gada jakoś nietenteges. Jak by ktoś dał jej słownik i kazał się wkuć wszystkich słów na pamięć. Zaraz zacznie robić mi tu wykład jak Endicot na angielskim. - Wywróciłam oczami.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
"Tyle chyba wystarczy, co?
Nie."
Zamrugałam. Może wtedy mi się zdawało.
Westchnęłam i złapałam za szklankę, do której nalałam sobie ponczu.
- Och, nie obchodzi mnie co myśli o mnie ruda. - Machnęłam ręką i upiłam łyka. Spojrzałam na Vogela, który dziwnie odwrócił wzrok. - Wiesz... - zaczęłam trochę delikatniej, choć jak to ja i tak mało delikatnie. - Mam słabą głowę, więc zdarzało mi się coś odwalić. I w sumie to szokujące, ale... byłeś miły.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Przechyliłem lekko głowę.
- No... trochę mnie przeraża. Ale myślę, że to jej rodzice tak ją cisnęli z nauką. W sumie trochę mi jej żal. Kojarzy mi się lekko z Donovan z tą dziwną powagą. - Wzruszyłem ramionami. - Ale jest naprawdę fajna. Tylko brakuje jej luzu.
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
- Ugh, czyli i tak nie było źle - mruknąłem. - Ostatnio Agnes stwierdziła, że byłem "słodki". Jeśli byłem tylko "miły" to przynajmniej część dumy, która...
Zawahałem się i uniosłem wzrok na Des. Fakt faktem dopiero teraz dotarło do mnie, że jest w naprawę cudownej sukni, a dodatkowo płaskich butach co było łatwe do zrozumienia, że byłem od niej... wyższy.
- Chwila, nie wyśmiewasz mnie, nie przytaczasz żenujących scen... tylko byłem po prostu miły...?
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Jest bardziej spięta niż Honest, gdy mówisz mu, że nie jest idealny - stwierdziłam, opróżniając kubeczek. - To chore, moi rodzice chcieli coś ze mną zrobić ale im bardzo nie pykło - parsknęłam śmichem. - No cóż, Lila chyba nie miała tyle farta co ja. Wyobrażam ją w sobie w czarnej sukience, czarnych warkoczykach i z nożem w ręku. O tak, to ten typ co wyrasta na morderców i masochistów - oznajmiłam, patrząc jak blondynka w niebieskiej sukience do nas wraca z dwoma kubkami napoju. - I najśmieszniejsze jest to, że wykończyli ją jej właśni rodzice - dodałam trochę ze smutkiem, jednak uśmiechnęłam się bo Lila już na nas patrzyła.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Obróciłam szklankę w dłoniach, patrząc na wirującą w niej zawartość, bo jakoś nie mogłam spojrzeć na Słonko.
- Powiedzmy, że dzisiaj staram się jak mogę zachowywać tak, żebyś zaraz mnie nie wyrzucił z tego balu. Przyda się chwila... odrealnienia. - Uniosłam oko do sufitu, po czym jednak na niego zerknęłam. - Naprawdę chciałbyś słuchać, co robiłeś po pijaku? Jakie to ma znaczenie, skoro to nie byłeś ty?
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Przesadzała z tymi mordercami. Lila ma zbyt wysokie poczucie moralności, żeby taką się stać.
- Dwa kubki? Załatwiłaś sobie tyle z dobrej misy? - Prychnąłem lekko na moje myśli. - Misy Dobra i Zła. Jak się napijesz ze złej, stajesz się klonem Montrose. To byłoby straszne. Tyle jej klonów. Montrokalipsa.
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
Skrzywiłem się.
- Alko rozwija język. Co bym nie próbował mówić, to byłem ja i jestem ja. Tylko bez hamulca rozsądku.
Wypiłem jeszcze kolejny kubeczek, tym razem krzywiąc się już zupełnie.
- Boże, jak rosyjska czysta do odrdzewiania Tytanica - warknąłem i wylałem zawartość.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Parsknęłam śmiechem.
- Boże, masz zbyt szalone rozkminy, Elliott. Weź ty się napij ze złej misy, a ja idę kogoś poszukać. Bajo, mała. Weź się rozluźnij - rzuciłam jeszcze i odeszłam.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Prawdziwy on.
Przewróciłam oczami.
- Ta. Czasem nawet by się człowiek o takie rzeczy nie podejrzewał - mruknęłam. - A alko mogłeś oddać mi, a nie wylewać.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Jesteś dziwny i masz dziwnych znajomych - oznajmiłam, wyciągając w jego stronę rękę z kubeczkiem. - Nie podoba mi się ta Tara - stwierdziłam speszona. - Pójdę już, pewnie chcesz z kimś tam jeszcze pogadać, a ja chyba nie... Tara była bardzo dziwna - powtórzyłam, pociągając łyk z kubeczka.
Lepiej być delikatnym i chłonąć wszystko, niż wrednym i zgorzkniałym, odrzucając cały świat,
delikatność łączy się z bólem, ale też niesie z sobą prawdziwą radość, skała nic nie czuje...
Czesto presja otoczenia nie pozwala na luksus bycia sobą.
Offline
- Jest obrzydliwe. I mocne. Nie warto - zapewniłem. - To z troski, uwierz - wywróciłem oczami i zacząłem się rozglądać po sali za Agnes, by sprawdzić, czy pezypadkiem nie spotkała się już z profesorkiem. Nope, gość nadal topił smutki.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Zapomniałam, że to ty chcesz się troszczyć o nas, a nie żebyśmy my się troszczyły do ciebie - powiedziałam, odruchowo unosząc lekko brwi, ale zaraz je opuszczając.
Dopiłam poncz do końca. Alkohol musiał być tani. W końcu trochę go poszło na te misy. Nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Kiwnąłem głową.
- No jesteśmy dziwni. - Uśmiechnąłem się lekko. - Nie musisz iść, ale jak chcesz, to idź. Tylko pamiętaj, że jeszcze z tobą zatańczę, młoda!
I put my hands up in the air sometimes saying aaayo I'm a leeego
Offline
Skrzywiłem się.
- Ulubiony tekst pijanego Lükexa. Nie martw się, jak zrezygnuje z chodzenia do baru to może już go nie usłyszysz. Choć Ciebie pewnie to rybka - wywróciłem oczami.
Bo cokolwiek będziesz robić, jakkolwiek starać, to efekt zawsze taki sam czyli żaden. Tyle takich samych błędów, a żadnej nauki, przecież jesteś geniuszem...!
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Jasne! - powiedziałam radośnie. - Czeeeeść, i nie pij za dużo złego ponczu - mruknęłam jeszcze i odeszłam, znikając w tłumie.
Lepiej być delikatnym i chłonąć wszystko, niż wrednym i zgorzkniałym, odrzucając cały świat,
delikatność łączy się z bólem, ale też niesie z sobą prawdziwą radość, skała nic nie czuje...
Czesto presja otoczenia nie pozwala na luksus bycia sobą.
Offline
- Nie do końca, ale jak wolisz - mruknęłam bardziej do siebie, niż do niego. - W końcu to ty tutaj wszystko wiesz.
Dzisiaj dziwnie mówiłam tak, jakbym chciała, żeby nikt mnie nie usłyszał.
Wyciągnęłam gumę do żucia, żeby coś ze sobą zrobić, natknęłam się po drodze na nóż, który zignorowałam. Ba, żeby to był jedyny, który przy sobie miałam.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Ale nie o tobie - burknąłem. - Przypominasz laski, które chcą poderwać kogoś dla zakładu, a gdy starasz się je zmienić, dostajesz tylko po ryju od życia i faktu, że natury nie zmienisz - zauważyłem, mimo woli dotykając wypalonego, małego fragmentu włosów za uchem.
- A nie sądzę byś taka była. Albo... Mam nadzieję... Nie mniej nie umiem Cię rozgryźć, nie wiem co ci chodzi po głowie i może i jestem geniuszem, to w relacjach międzyludzkich jestem gorszy niż ten poncz - powiedziałem, czując się jakbym prowadził monolog, który niczego i tak nie zmieni.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zgarnęłam miękką paczkę, owiniętą w świąteczny papier i ruszyłam szukać Sainta. Nie było trudno znaleźć te skrzydełka w tłumie.
- Zrobiłeś to, aniołku - powiedziałam rozbawiona, chowając paczkę za siebie.
Ostatnio zaczął się zachowywać i inaczej. Irytowało mnie to prawie tak samo bardzo jak smuciło. Nie chciałam żeby się zmieniał, ale chyba nie miałam na to wpływu.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Uśmiechnąłem się na jej widok. Miała suknie - co było niecodzienne - i wyglądała pięknie - co było już normalniejsze.
- Oczywiście! Obiecałem przecież. Ja mam skrzydełka, a ty sukienkę i oboje wyglądamy jak debile - zaśmiałem się.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Parsknęłam śmiechem.
- No fakt, dwa głąby na całkiem nieźle przyozdobionej sali. Mhm... Ciekawe kto to nadzorował. - Rzuciłam Saintowi znaczące spojrzenie. - Mniejsza. - Pokręciłam głową. - Nie wylosowałam cię - zaczęłam głośno, po czym ściszyłam ton. - Mam Megan, boże, myślałam, że umrę wymyślając jej prezent - szepnęłam. Znów się wyprostowałam i wyciągnęłam paczkę. - To nic wielkiego, ale jak ją zobaczyłam to uznałam, że do ciebie pasuje.
Zaśmiałam się.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Ty... Ty mi kupiłaś prezent? - uśmiechnąłem, a potem porwałem opakowanie. - Ja... ale ja dla ciebie nic nie mam i wiesz... o rany, ale głupio się czuję, nie musiałaś przecież... - zauważyłem, zauroczony tym gestem.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Prychnęłam z uśmiechem.
- Weź przestań gadać - nakazałam, patrząc jak przygląda się wzorom na koszuli. - To drobiazg. I może trochę przeprosiny za to nad wodą... - Dodałam z przymrużeniem oka. - Cieszę się, że ci się podoba - dodałam już głośniej, przyglądając mu się dalej z rozbawieniem.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Uśmiechnięty od ucha do ucha, przyciągnąłem ja do siebie, przytulając.
- Bardzo dziękuję, naprawdę.... O rajusiu... Przecież już ustaliliśmy, że ie jestem zły za to nad wodą... - westchnąłem i przyjrzałem się koszuli. - Jest super... Ty jesteś super, naprawdę ci dziękuję... - westchnąłem uśmiechając się.
Po raz pierwszy od dawna coś miłego...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline