Nie jesteś zalogowany na forum.
- Wow. Wow. Wow. Wolniej. To gość z przyszłości, przybył poszukać korzeni i po wkurzać Reyesa... I na dodatek jest wielgachny... Nie może być... - spojrzałem jeszcze raz na gościa w kącie. - A temu akurat opadła imprezowa jazda.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Przewróciłam oczami.
- To synalek Reyesa. Nie trudno się domyślić. Przecież wyglada prawie całkowicie jak on. Ale jaki jest jego cel tutaj na balu... Nie wiem do końca. Ale może być ciekawie. - Wyszczerzyłam się.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Hej, pójdę po coś do picia, okej? - rzuciłem do Agnes, mamy, i ruszyłem do kilku mis z ponczem. Akurat stali tam ciocia z...
- Wujek! Super jest cię widzieć, naprawdę... Rany... Jesteś niższy jakiś... - zastanowiłem się, lustrując go wzrokiem.
Offline
- Co kurna...? - zapytałem nim pomyślałem, a potem za wiele rzeczy do mnie dotarło przez co złapałem poważną zwiechę.
To niemożliwe, niemożliwe, niemożliwe, niemożliwe, niemożliwe...
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Nie panikuj. - Przewróciłam oczami. - Przecież młody nie będzie swatał Reya z twoją siostrą.
Chyba zaczynał podejrzewać to, co ja. Tylko że mnie to za bardzo nie obchodziło, w przeciwieństwie do niego.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Swatać... - zmarszczyłem brwi, a potem do mnie dotarło, że on jeszcze nie ma jak podejrzewać no i... Rany, teraz te wszystkie kąśliwe uwagi przy świątecznym stole nabrały głębszego znaczenia...
- Oh... No dobra - westchnąłem i luzując muchę wyciągnąłem z pod koszuli mały sekret, który powierzyła mi mama już jakiś czas temu.
- Mały paradoks. Strasznie się nagrzewa, gdy jest blisko swojej młodszej wersji - wyjaśniłem, podnosząc czarny turmalin. - Dostałem od mamy. Potrzeba jeszcze jakiś dowodów, wujku? mam ci to rozpisać na rozprawce...?
Offline
- Nie! - powiedziałem trochę za głośno. - Nie, nie, nie i jeszcze raz, do kurwy nędzy, nie - upierałem się. - Nie możesz być ich synem, bo to by wskazywało, że będą razem, a nie mogą byś razem, no.... BO NIE! - zaprzeczałem już zdenerwowany. Spojrzałem spanikowany na Agnes, która schodząc z parkietu zbliżyła się do..
no do nieszczęsnego wielkoluda 1.1.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Złapałam go za nadgarstek.
- Panu już dziękujemy - burknęłam. I pociągnęłam go w przeciwną stronę. - Tak bardzo ci zależy na spieprzenie twojej siostrze życia? Czy to nie ty w 1914 mówiłeś o niezgrywaniu bohatera?
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Zazgrzytałem zębami i cofnąłem się o krok. Oczywiście, że mi się to nie podobało, ten gość mi się nigdy nie podobał.
- Coś tam paplałem - bryknąłem w odpowiedzi. - Ale to Agnes! Ja nie mogę... pozwolić... - powiedziałby "by coś jej się stało" ale chyba się stanie, skoro stoi przede mną jej syn. ICH syn.
- Mam nadzieję, że jesteś poślubnym - warknąłem tylko.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zasłoniłem usta by nie wybuchnąć śmiechem.
- Niektórze rzeczy nawet w przeszłości są niezmienne, jak widzę - wydukałem tylko. - Nie martw się wujek, ojciec mnie zabije za takie spoilerowanie, ale podobno na ślubie wstałeś gdy padły słowa "jeśli ktoś ma przeciwwskazania co do tego związku niech mówi bądź zamilknie na wieki" - powiedziałem, przyciszonym głosem.
Offline
Jęknęłam.
- To do niego podobne - zauważyłam, po czym nachyliłam się w stronę Vogela. - A spróbuj być wredny dla Aleksa, to nie ręczę za ciebie - syknęłam.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Skrzywiłem się i pokiwałem głową.
Ostatecznie był synem Agnes. Boże, moim autentyczny siostrzeńcem. Dopiero teraz do mnie to dotarło.
- Właściwie... Po co ty tu zawitałeś? Tutaj Agnes i Seth jakoś się jeszcze nie spiknęli... - zapytałem.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Westchnąłem, chowając kamień pod koszulę i poprawiając muszkę.
- Powiedzmy... Cóż, zabrzmi to okropnie, ale rocznica ślubu i takie tam... - wyciągnąłem płaski aparat z kieszeni. - Obiecałem sobie, że będzie to coś ekstra. Więc jak wpadłem na ciotkę i upewniłem się co do kilku dat... Cóż... Więc jestem. I czekam aż moi rodzice się ogarną - westchnąłem, zerkając mimo woli na nich. - Cholera, myślicie, że wy się dziwnie czujecie? To ja tu nie jestem w za ciekawej sytuacji.
Offline
- Ja się nie czuję dziwnie. - Wzruszyłam ramionami z krzywym uśmiechem na ustach. - Znam cię już od jakiegoś czasu. - Machnęłam ręką.
Słonko jakoś się ogarnął. Tyle dobrze. Już martwiłam się, że będzie trzeba interweniować. Ale skoro jest tak, jak mówił Aleks... to znaczy, że trzeba będzie jeszcze popracować nad nienawiścią Lukexa do Setha. Niby nie moja sprawa, ale... w sumie, czemu ja się tym przejmuję?
- Zdajesz sobie sprawę, że jak wrócisz do siebie, to będziesz miał przewalone za tę akcję na walcu? - Zaśmiałam się.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Pokiwałem ze złośliwym uśmiechem pod nosem.
- Widziałem jego minę jak tańczył z tamtą blondynką. Nie mieszkam z rodzicami od dwóch lat, ale jestem w stanie domyślić się, że czeka mnie szlaban - parsknąłem śmiechem. - A mama? Kark sobie wykręciła prawie, by zerknąć z kim tańczy. I te słynne czerwone uszy... Ehh, to z jednej strony obrzydliwe widzieć w takiej sytuacji własnych rodziców, a z drugiej... zaczepiście zabawne - przyznałem.
Offline
- Czerwone uszy, mówisz? - Uniosłam brwi i spojrzałam wymownie na Słonko. - Coś o tym chyba wiesz, co? - Nie mogłam powstrzymać chichotu.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Obrażony odwróciłem wzrok.
- Spierdalaj Vaughn - warknąłem tylko. - Bo zaraz nie będziesz miała żadnej przyszłości - dodałem zirytowany samym faktem, że uszy znów mi poczerwieniały.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Pstryknęłam go w nos.
- Wisisz mi jeszcze taniec, więc proszę tu bez foszków - powiedziałam. Zerknęłam na Aleksa. - Mimo wszystko chyba jej nie powiedziałeś, nie? To byłoby w moim stylu, ciocia Des pochwala, ale ten tutaj Lükex zrobiłby tu masowe morderstwo.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Wywróciłem oczami.
- Wyglądam na idiotę? Oczywiście, że nie powiedziałem jej kim jestem, wspomniałem, że jestem z przyszłości, ale więcej ani mru mru. Będzie miała niespodziankę... - zachichotałem cicho, ale ten żarcik zostawiłem dla siebie. - Ale jak zbliżę się do ojca, to najpierw mnie zgromi wzrokiem, a potem rozpozna - westchnąłem.
Offline
Popchnęłam go lekko.
- No to może pójdziesz to sprawdzić? Potrzebuję rozrywki. Zabaw nas, jak na gladiatora przystało!
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Prychnąłem, wywracając oczami.
- Ave Cezar - odparłem, wspominając nasze pierwsze spotkanie. Prężnym krokiem ruszyłem w stronę stołu, przy którym... egzystował ojciec. Znaczy się... Podpierał ścianę. A dokładniej wyglądał jak "przybity" do ściany. Rany, dawno tak załamanej twarzy ojca nie widziałem. A nie zmieniała się od... odkąd go znam?
- Hej, coś się stało? - zagadałem, niby od nie chcenia, sięgając ręką by nalać sobie ponczu.
Offline
Rzuciłem spojrzenie facetowi, który tańczył z Agnes. Jeszcze jego tutaj brakowało.
- Nie, czemu pytasz? - Burknąłem i uczepiłem znowu usta szklanki.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
"Nie mrucz pod nosem jak ze mną rozmawiasz". Już wiem skąd mu się to wzięło.
- No... wyglądasz na nieźle przybitego - zauważyłem. - Stoisz samotnie obok misy z podejrzanym ponczem... Więc tak zagadałem - wzruszyłem ramionami, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który cisnął mi się na usta i sam upiłem trochę z kubka.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Wiesz jak to jest: raz jest lepiej, raz gorzej. - Westchnąłem. Nie mogłem się upić i zachowywać jak obrażony dzieciak. Nie przy uczniach. - Przejdzie mi. Bal jest trochę... przytłaczający. - Przyjrzałem się jegomościowi podejrzliwie. - A ty kim jesteś? Nie kojarzę cię z Akademii. Agnes zaprosiła cię jako osobę towarzyszącą? Bo jeśli nie, to raczej nie powinno cię tu być.
Mimo wszystko jego twarz wydawała mi się aż chorobliwie znajoma.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
- Em... Nie, jestem... Powiedzmy, że swój chłopak - parsknąłem. - Zagadałem do niej, bo stała tak samotnie, zagubiona... Nie wiedziała, o żadnym balu, więc jej trochę pomogłem... No wiesz, nie można zostawić jej w opałach, co nie? Kto by nie podszedł...? - pytałem, kryjąc uśmiech za kubkiem.
Boże, przecież jak wrócę do domu to ojciec mnie zabije.
Ale nie mogę, ten jeden wieczór muszę to elegancko podsumować, po prostu muszę. Ale jestem ich synem, chyba mogę, no nie?
Offline