Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4
Nooo, tobie też się udało, młody.
- Pewnie, że wam się uda. - Uśmiechnąłem się. - Mam takie głupie przeświadczenie, że dobro zawsze w ostateczności zwycięża. I że nic nie dzieje się bez przyczyny. - Zaśmiałem się. - Wiesz, pierwszą osobą, którą spotkałem w Eastbury w tym roku, była kretynka, która podpaliła krzaki. Pomyślałem, że to moja bratnia dusza. No, i miałem rację, bo okazało się, że to moja wnuczka.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Tara podpaliła krzaki? Cholerka, na chwilę ją zostawić to się bawi w Abrahama i krzak gorejacy - pokręciłem głową. - Ale przynajmniej nie musieliście się długo szukać.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Mojżesza - poprawiłem odruchowo ze śmiechem. - Widzisz? Nic nie dzieje się bez przyczyny.
Przestałem grać i podniosłem się z kanapy.
- Dobrze było cię poznać. Myślę, że się dogadamy - powiedziałem rozbawiony, bo przypomniał mi się kilkuletni Saint.
Pamiętałem jeszcze jak on jako dzieciak chciał coś odwalić i nikt mu nie pozwalał, a ja zawsze byłem chętny na przypały, więc mu pozwalałem, za co mi się obrywało.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Uśmiechnąłem się, ale z zawahaniem zmarszczyłem brwi.
- To będzie dziwnie... jeśli powiem, że wiem, że się dogadamy? - zapytałem, trochę śmiejąc się z tego. - Znaczy nie mam Kamienia Jasnowidzenia, ale jakoś to wiem - wzruszyłem ramionami z jeszcze większym uśmiechem.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Schowałem dłoń do kieszeni, a drugą trzymałem gitarę.
- Czasem takie rzeczy się wie. Albo oboje jesteśmy walnięci. - Zaśmiałem się. Kiwnąłem gitarą. - Do zobaczenia, Saint!
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Pomachałem mu ręką z uśmiechem na pożegnanie i skupiłem się na szkicowniku.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4