Nie jesteś zalogowany na forum.
Schodząc po schodach zauważyłem krążącego w kółko, wyraźnie zagubionego. Nie mogłem tak patrzeć bezczynnie jak ten biedak się męczy samotnie!
- Hej hej! - powitałem go z uśmiechem. - Zgubiłeś coś? A może Ci pomóc?
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Aż podskoczyłem z przerażnia, gdy podszedł do mnie białowłosy chłopak. Jizas, na jakim levelu w tej akademii można zdobyć skill ninja?
- Odczep się, to wystarczająca pomoc - odparłem z dodatkową irytacją spowodowaną poszukiwaniem Agnes. Bezowoznym w dodatku.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Przekrzywiłem głowę na bok.
- Po co tak ostro? Hm, nie przedstawiłem się, może to dlatego... Jestem Saint. Saint Ununquadium. Jestwem w akademii już od jakiegoś czasu. A Ty to kto? - zapytałem patrząc ciekawsko.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Kurwa, nikt ważny! - podniosłem głos, dostając cholery od jego wesołości. - Słuchaj, jestem zajęty, a Ty mi przeszkadzasz, więc odwal się gościu - zaprpoponowałem.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Hmmm w takim razie Nikt, czym jesteś zajęty? - zignorowałem jego krzyki. - Szukasz kogoś, tak? Umiem znajdować ludzi, albo przynajmniej podejrzewam gdzie są...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Człowieku, czego nie rozumiesz w prostym zaprzeczeniu?! - rozłożyłem bezradnie ręce. - Nie chce Cię tu!
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Czego nie rozumiem w zaprzeczeniu...? Hmm, chyba samego zaprzeczenia - stwierdziłem. - No dalej. Szukasz przyjaciela, rodzeństwa, dziewczyny...? - wymieniłem możliwości. - Albo chłopaka, ja to toleruje...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Uszy poczerwieniały mi, o dziwo ze zirytowania.
- Gościu, mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś denerwujący? - warknąłem, w końcu kierując na niego swój wzrok.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zaśmiałem się szczerze.
- Tak! Każdy mój obecny przyjaciel na samym początku znajomości - stwierdziłem, wspominając jak Tara dała mi w twarz, by sprawdzić czy nadal będę się uśmiechał.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Kurwa, ale ja nie szukam przyjaciół, zrozum! - jęknąłem już bardziej zmęczony jego osobą. Patrzenie na te białe włosy i szeroki uśmiech było niczym patrzenie w stronę słońca w środku dnia.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Hmm no dobra... To w takim razie wracamy do pytania "kogo szukasz" - uśmiechnąłem się szeroko, lekko pocierając kamien zwisający z łańcuszka na mojej szyi.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Westchnąłrm zmęczony, pogodzony z tym, że ten człowiek się nie odczepi. W tej szkole naprawdę byli ludzie nienormalni i to nie tylko pod względem genu przenoszącego w czasie.
- Szukam siostry. Agnes. Była na rozpoczęciu i prawdopodobnie dowiedziała się czegoś złego i... próbuję ją znaleźć.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Agnes? Ta Niemka? Ah, musisz być jej bratem - zrozumiałem. - Ano nie była w najlepszym stanie. Wyszła na korytarz zaraz po tym jak wszyscy się rozeszli... możliwe, że gdzieś błądzi, wyglądała na mocno zagubioną...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Cholera... no dobra, korytarz. Zawsze coś - westchnąłem. Potarłem swoją skroń, gdy naszły mnie migreny.
- Czy ty coś robisz...? - mruknąłem widząc pomarańczowy kamyk na jego szyi.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zamrugałem, a potem zaraz wypuściłem kamień z dłoni.
- A więc negatywne emocje co? - zaśmiałem się cicho. - Mój karneol wyczuje je z daleka, a im bardziej będziesz się opierał jego mocy tym sileniej działać będzie... to charakterystyka mojego kamienia szlachetnego. Nie robiłem tego umyślnie, wybacz - uśmiechnąłem się z wdziękiem.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Kamień szlachetny... - ten, którego Agnes nie miała. Czyli daje jakieś super moce? Trochę przerażające i to bardziej przerażające niż było dziesięć minut temu.
-No... dobra. Idę szukać siostry - zdecydowałem, oddalając się pośpiesznie od Sainta.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Pomahałem mu ręką z uśmiechem.
- powodzenia! - krzyknąłem, nawet jeśli mnie ignorował, a potem znów zacząłem bawić się kamieniem na szyi.
Od kamienia Pozytywnego nikt nie ucieknie, nawet taki miały gburek jak on.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Jejku, on był taki ładny!
Siedziałam sobie schowana w rogu holu głównego, obserwując, jak Lukex Vogel co chwilę się w nim pojawiał, klnąc i idąc przeciwną stronę. Zgubił się? Seryjnie?
W końcu stanął na środku holu.
Podeszłam cichutko za jego plecami, a Luke Skywhisker poszedł za mną.
- Zgubiłeś się? - Zapytałam, stając na palcach, żeby powiedzieć jak najciszej i go wystraszyć.
Offline
Drgnąłem i syknąłem kolejne przekleństwo. Ludzie-z-tej-akademii-są-jebnięci. Zdecydowanie.
- Możliwe - oparłem i dopiero spojrzałem za siebie. Ruda dziewczynka? Ile mogła mieć... z trzynaście lat? Może dwanaście?
- Nic Ci do tego - dodałem, starając się ją spławić.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zaczęłam się kiwać na stopach, gdy poczułam jak policzki robią mi się gorące. O nie. Tylko nie rumieńce!
- Nooo... niby tak. - Uśmiechnęłam się chytrze. - Ale ja znam tę Akademię sto razy lepiej, więc zawsze mogę pomóc. - Zmarszczyłam brwi. - Swoją drogą po takim czasie jeszcze nie ogarniasz gdzie co jest?
Offline
Poczułem jak uszy robią mi się jadowicie czerwone ze wstydu.
- Po pierwsze: rzadko wychodzę z pokoju - zacząłem wyliczać. - Po drugie, mam beznadziejną orientację w terenie, którą nadrabiam geniuszem. Po trzecie... to ta pierdolona kuchnia zmienia ciągle miejsce!
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Przechyliłam głowę.
- Weź, mama mi zabrania chodzić do kuchni. - Przewróciłam oczami. - Podobno za dużo kradnę Nutelli.
Mój kot zaczął krążyć wokół nas. Pewnie znowu jest zły. On zawsze jest zły!
- Dużo przeklinasz, wiesz?
Offline
- System obronny - burknąłem. - To wiesz gdzie jest ta kuchnia, czy nie? - zapytałem, krzyżując ręce na piersi i mimo woli zerkając na kota. Zdecydowanie bardziej je lubiłem od jakichś tam psów, czy chomików.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Luke syknął na Luke'a. To zabawne. Luke i Luke.
- Nie lubi obcych - wytłumaczyłam.
Zrobiłam trochę złośliwą minę.
- A co dostanę za to, że cię tam zaprowadzę?
Offline
Przekrzywiłem głowę. Przemyślny dzieciak.
- A... co byś chciała dostać? Pieniądze? Nutelle? - zapytałem niepewnie, czując w kościach, że tego pożałuje.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline