Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie w oczach Anthoniny - dorzuciłem. - Ją zostawiłem, kiedy najbardziej potrzebowała rodziny. Odrzuciła ją Bostońka Akademia, bo myśleli, że jest po prostu kolejnym żulem... Cóż. Dla mnie nie istnieje różnica między Dobrym, a Złym. Widzę tylko jak zawiodłem siostrę.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- To spróbuj jej pokazać, że już więcej nie chcesz jej zostawiać. Bo przecież nie chcesz, prawda? - Zacisnęłam usta i więcej głęboki oddech przez nos. - Pewnie próbowałeś, ale przecież nie można się poddawać. Czas czasem pomaga ale nie w tym przypadku, bo tym razem on nic nie zdziałała... Porozmawiasz z nią jeszcze? Ale jakoś na spokojnie, jak usiadziecie ani nic nie będzie was rozpraszać. Może właśnie tego potrzebujecie?
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Westchnąłem i potarłem skroń.
- Tsa... może jeszcze się uda... nie wiem sam. To trudny przypadek. Moglibyśmy chodzić na wspólne sesję do psychiatry, a to i tak by nic nie dało...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Uśmiechnęłam się krzywo.
- Wyglądasz na naprawdę zmęczonego. Nie będę cię już tym męczyć - stwierdziłam. - Przepraszam, po prostu się martwię. - Wskazałam na drzwi. - Pójdę już, a ty idź odpocznij, dobrze, Roger? - poprosiłam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Nie, zostać - poprosiłam, łapiąc ją za rękę. - Twoja obecność jest dla mnie wystarczająco kojąca - zapewniłem, a siedząc musiałem podnosić głowę by na nią spojrzeć.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Wolałabym żebyś się położył. Teraz jest czas różnych gryp - powiedziałam zmartwiona, zaciskając palce na jego dłoni. - Mogę pójść z tobą, jeśli chcesz, ale proszę nie siedź już tutaj. Wszędzie jest zimno. - Udałam, że się wzdrygam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Wywróciłem oczami i wstałem z fotela z cichym wytchnieniem.
- No dobrze... - mruknąłem zrównując z nią kroku. - No wracamy...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Przytulam się do jego ramienia z uśmiechem i razem wyszliśmy z sali.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Ostatnie osoby wyszły z sali, a ja z westchnieniem opadłem na fotel. Potem zerknąłem na biurko, zasypane papierami, wypracowaniami prawdopodobnie wyrwanymi z zębów psa. Albo współlokatora, zauważyłem, że obecni podróżnicy są jacyś... dziwni?
Albo to ja się poważnie starzeje.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Rany, ja naprawdę nigdy tu nie byłem - rzuciłem od niechcenia, wchodząc do sali. - Obrzydliwie tu. Myślałeś o przemalowaniu ścian? W rogach jest pleśń - skrzywiłem się, rozglądając się niechętnie, a na koniec zatrzymując wzrok na nieszczęsnym nauczycielu.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Spojrzałem znudzony na niziołka.
- Tak, zastanawiałem się nad krwistą czerwienią, co powiesz na pomoc w przemalowaniu? - odparłem znudzony. - Czego chcesz Panie Jestem-Za-Mądry-By-Się-Tu-Uczyć?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Ey, nie moja wina, że jestem za mądry by się tu uczyć - wywróciłem oczami. - Chciałem się przywitać. No i dać prezent - rzuciłem mu pakunek na kolana. - Wylosowałem pana. No wie pan, wszystkiego wesołego i takie tam, oby prezent okazał się użyteczny.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zmarszczyłem brwi, a gdy przedarłem się prze kilka metrów taśmy klejącej skrzywiłem się pod wpływem słabego poczucia humoru chłopaka.
- "Kamasutra dla początkujących" - odczytałem z niesmakiem. - Co jest z tobą nie tak, gościu? - zapytałem rozkładając ręce i odrzucając książkę na biurko.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Wiem o tobie i tej babcie od literatury. Agnes was widziała, no i kamery. Co ja mówię, wszyscy się domyślają - zauważyłem. - Poza tym, kobitka wydaje się nieogarnięta w tych sprawach, to pomyślałem, że może ci się przydać - dodałem, absolutnie spokojnie.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Chciałem powiedzieć coś w stylu "pierdol się", albo "won", ale zmarszczyłem tylko brwi w pełnym zamyśleniu.
- Na swój chory sposób to... nawet miłe - podsumowałem. - Wiesz, że prezenty dajemy w czasie balu, co nie?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Może wiem, może nie - wywróciłem oczami. - W czasie balu będę zajęty pilnowaniem by mój gość nie postanowił kogoś zabić... - mruknąłem, bardziej do siebie, wyobrażając sobie Des biegającą z nożami za Rozą.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- A co? Zaprosiłeś moją wariatkę? - parsknąłem. - No przecież. Jesteś jej nowym chłopakiem...
Uśmiechnąłem się złośliwie, lustrując go wzrokiem.
- Jej ostatni chłopak był chyba... wyższy.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Mimo wszystko poczułem jak uszy mi czerwienieją, aż stają się koloru dorodnych buraków.
- Spierdalaj Honest - odparłem bardzo dyplomatycznie. - Nie jestem jej chłopakiem. Nienawidzimy się. Ale podoba mi się wizja anarchii jaką może wprowadzić na tym głupim balu - dodałem na swoją obronę.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Prychnąłem.
- Jak dzieci... Choć nadal z was bachory, po co strzępić jęzor - potarłem skroń, zanim uśmiechnąłem się lekko. - Taka rada młody, zupełnie poza tokiem nauczania - zacząłem, czując, że kiedyś się na mnie to zemści. No dobra - ja wiedziałem, że się zemści.
- Jeśli coś do niej czujesz, to nie rób z siebie debila i po prostu o nią zadbaj. Odkąd zabrakło jej brata, potrzebuje kogoś kto się nią zaopiekuje. Taka moja prywatna obserwacja...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Prychnąłem cicho.
- Domyśliłem się tego - zapewniłem go. - Pan będzie spokojny, ja wiem co powinienem robić, a czego nie - mruknąłem i odwróciłem się na pięcie w stronę drzwi.
- Na przykład teraz powinienem iść wbijać poziom w Call of Duty - zauważyłem, maszerując do drzwi.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Pokręciłem głową.
- Dzieci - mruknąłem i spojrzałem na Kamasutrę. Dzieciak naprawdę był nienormalny.
Może dlatego tak dobrze dogadywał się w małą Des?
Uśmiechnąłem się lekko, wrzucając książeczkę do szuflady.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Dziewczyna otarła z policzka kilka łez i wstała z krzesła. Pokiwała głową i wyszła z klasy.
Uśmiechnęłam się do siebie. Cieszyło mnie, że uczniowie zaczęli mi ufać i rozmawiać ze mną poza lekcjami. Młodzież potrafi być taka zamknięta w sobie.
Westchnęłam cicho i podeszłam do biurka, aby zgarnąć kartki i poukładać książki, które leżały na nim w zbyt dużych ilościach. Chyba nie powinnam ich wszystkich tu przynosić naraz, ale nie mogłam się powstrzymać!
Nagle drzwi do sali się otworzyły i do pomieszczenia zajrzała ciemnowłosa dziewczyna.
- Coś się stało? - spytałam szybko, widząc, że Tara już się wycofuje.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zacisnęłam palce na kartce papieru, ubranej w foliową koszulkę.
- Szukam profesor Cordero. Miała gdzieś zastępstwo i wiem, że niedługo wychodzi, więc mam mało czasu - odparłam znudzona. - A po lekcjach nie ma zamiaru mnie słuchać - dodałam, wywracając oczami.
Ta baba wkładała do uszu zatyczki i ignorowała mnie, jeśli przychodziłam poza godzinami jej zajęć.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Oh - Westchnęłam cichutko. - A mogłabyś znaleźć dla mnie chwilę? - zapytałam z nadzieją. - Mogłabym przekazać profesor Cordero twoją pracę. Wytłumaczę, że to z mojej winy - zaproponowałam.
Nie byłam jednak pewna, czy Tara na to przystanie. Wydawała się być bardzo porywcza ale i samodzielna. Oh, no i uparta.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zastanowiłam się chwilę. Miałam ochotę gadać z Endicott? Boże, ta kobieta doprowadzała mnie do szału, ale jej propozycja była niesamowicie kusząca.
Dobra, raz się żyje.
Otworzyłam szerzej drzwi i weszłam do pomieszczenia, nie zamykając za sobą drzwi.
- A o co chodzi? - spytałam, unosząc brew. Nie chciałam aby wiedziała w stu procentach, że już postanowiłam co do tego, choć nie miałam pewności czy po jej odpowiedzi nie będę miała choty wyjść.
Wszystko było możliwe.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline