Nie jesteś zalogowany na forum.
Zagotowało się we mnie i miałam wielką ochotą przywalić mu w tą głupią twarzyczkę. Że niby ja nic nie wiem o życiu?! Co on o mnie w ogóle wie?! Wzięłam jedynie wdech i sprawiłam, aby uśmiech nie zszedł z mojej twarzy. Nadal nie go potrzebuję.
- W Szwecji, miło, że pytasz - jeszcze jeden wdech. Czas zmienić temat. - Jak ci idzie?
Petra ville gå sin egen
Offline
- Skończyłem, teraz ściągam sobie to na swój dysk w chmurze by potem obejrzeć - uśmiechnąłem się słodko. - Nic nie jest za darmo, skarbie.
Wróciłem do komputera, odczytując ostatnie cyfry na stronie dostawcy. Sukces. Ogłupiłem system komendami i kodami, tak, że postanowił współpracować.
Szach mat, dziesiątki informatorów. Właśnie zrobiłem was w konia pracując na Winows '98.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Domyśliłam się - przewróciłam oczami. - Ale dzięki. Jak chcesz mogę następnym razem wspomnieć Agnes, że jej brat wychodzi z pokoju. Nawet jeśli to nie jest prawda - puściłam mu oczko.
Petra ville gå sin egen
Offline
- Agnes o tym doskonale droga Linör Eliasson - powiedziałem sucho, zeskakując z krzesła.
Kur*a mać, z ZOO uciekła żyrafa. I na dodatek palaczka.
- Po prostu jak będziesz mieć do mnie sprawę innym razem, wymyśl coś, co mnie zaciekawi.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zasłoniłam ręką usta, ale i tak było słychać parsknięcie.
- No nie wiem, ostatnio nie była taka przekonana, Keksie - pomachałam mu i zaczęłam się ulatniać. - W każdym razie dzięki! - Krzyknęłam, przez co usłyszałam syknięcie ze strony bibliotekarki. Życie.
Petra ville gå sin egen
Offline
Dlaczego "keks" do cholery? Tyle ładniejszych wyzwisk się nasłuchałem, ale dlaczego "KEKS"?!
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Jasne. To do zobaczenia, Anna - powiedziałem z uśmiechem do dziewczyny z pierwszej klasy. Ta pokiwała głową z wdzięcznością, złapała swój podręcznik i powoli odeszła.
Westchnąłem i zacząłem zbierać kartki i układać - choć i tak były ułożone, ale jakoś tak wydawało mi się to krzywo...
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
- Dzień Dobry panie porządnisiu.- uśmiechnęłam się do Caspera, wchodząc do biblioteki. Potrzebowałam wypożyczyć książkę o historii, na zajecia z jakże cudownym Rogerem Honestem.
Offline
Uniosłem nieco rozkojarzone spojrzenie w stronę źródła kobiecego głosu
- Megan - powiedziałem jedynie na przywitanie i kiwnąłem nieznacznie głową, pewnie nawet nie zauważyła. - Kiedy się z kimś pracuje, to można się skupić albo na zadaniu albo na porządku. Potem trzeba wszytko posprzątać.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
- Znowu udzielasz korepetycji? W dobrze ci wychodzą, uczysz lepiej niż niektórzy nauczyciele.- uśmiechnęłam się i zasiadłam przy stoliku obok niego.
Offline
Uśmiechnąłem się.
- Pochlebiasz mi, droga Megan. - Przejechałem dłonią po twarzy. - Muszę ogarnąć to wszytko, bo teraz jest ten czas gdzie wszyscy się zgłaszają na regularne zajęcia. - Westchnąłem. - Ta szkoła ma okropnie wysoki poziom, ciężko jest zacząć. Ale potem, z roku na rok jest łatwiej, prawa? - Zaśmiałem się.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
- Całkiem możliwe.- wzruszyłam ramionami. Dla mnie zdecydowanie nie jest. Casper przynajmniej nie musi się przejmować tą sprawą z wybrańcami, kamieniami i Jeromem.- Dasz radę, jesteś jednym z najambitniejszych uczniów.- odparłam z uśmiechem. Nawet nie wiem skąd miałam taki dobry humor.- A poza chyba tylko nie podpadłeś Montrose.- roześmiałam się.
Offline
Pokręciłem głową z uśmiechem.
- Śmiem twierdzić, że nie ja jako jedyny, ale faktycznie, grupa uczniów, która nigdy nie podpadła pani dyrektor, jest zdecydowanie mniej liczna od tej, która nabroiła. A w czołówce tej drugiej grupy, stoją Elliott i Tara, a tetaz chyba do tej dwójki dobrze Linör, z tego co słyszałem od Tay. To będzie ciekawy rok - stwierdziłem.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
- Oj nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo ciekawy.- westchnęłam. Mam nadzieję, że go przeżyje. Mam nadzieję, że wszyscy wybrańcy go przeżyją.- Ciekawe czy Montrose w końcu osiwieje z nerwów. Powinnyśmy jej kupić wspólnie z całą szkołą ciężarówkę meliski na uspokojnie.- zaśmiałam się cicho.
Offline
- Lub perułke, lub kilka - zażartowałem. - To by pomogło rozwiązać problem siwienia i wypadania włosów z nerwów.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
- Tupecik na łysinkę jej kupmy!- zachichotałam.- Ej albo może już potajemnie nosi tą perukę? To niemożliwe, aby miała takie ładne włosy i jednocześnie tak często się denerwowała.
Offline
- Nie wolno wątpić w naszą dyrektorke, ona jest nieśmiertelna. Będę się śmiał jak to ona będzie przychodzić na pogrzeby swoich najlepszych absolwentów. Oh, mogło to zabrzmi nieco dramatyczne, wybacz. - Zebrałem wszystkie rzeczy ze stołu i wsadziłem pod pache. - To jak? Idziemy szukać tej twojej książki do historii, a potem na kolację? Bo to chyba już ten czas - stwierdziłem.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
Przegryzłam wargę, Montrose faktycznie była nieśmiertelna, ale tego nie musi wiedzieć.
- Uuu zapraszasz mnie na kolacje?- poruszyłam sugestywnie brwiami, po czym się roześmiałam.- Znajdź mi jakąś dobrą książkę, bo Honest na pewno nie odpuści.
Offline
- Bardzo miłą kolacje, w naszej stołówce szkolnej, której czas niedługo się kończy i w końcu na serio będzie trzeba kupić coś na mieście - stwierdziłem pół żartem, pół serio. Choć niezbyt mi się uśmiechało, z kasą nadal krucho po wakacjach. Ahh.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
- A wiesz co sie dzieje z chłopakami którzy chodzą ze mną na kolacje?- uniosłam brwi, rozbawiona.- Niee no droczę się tylko, Ciebie szczerze lubię i oszczędzę twoje serduszko.- cmoknęłam się i skierowałam się w stronę regału z książkami historycznymi.
Offline
- Ja tylko oznajmiłem, że chce iść na kolację, i uprzejmie zaproponowałem że możesz iść ze mną. To ty nazwalas to spotkanie czymś... Ymm, więcej - mruknąłem lekko zmieszany i zawstydzony. Nie chciałem aby sytuacja wymykała się spod mojej kontroli. Wszytko musi mieć swoje miejsce, prawda? Sięgnąłem po niezbyt grubą, aczkolwiek dobra książkę, po czym podałem ją dziewczynie.
- Weź tą i... - Wzrokiem przeszukiwałem regał. - O, i tą. Pan Honest powinien być zadowolony. Na tyle na ile przeciętnie potrafi sir zadowalać wiedzą swoich uczniów. - Kiwnąłem głową.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
- Oj spokojnie Słońce, ja tylko żartuje.- westchnęłam i poklepałam zawstydzonego chłopaka po ramieniu. Następnie wzięłam podane przez chłopaka książki.- O dziękuje, naprawdę bardzo pomocny jesteś.
Offline
- Wiem - powiedziałem ze śmiechem. - Zawsze służę pomocą. Oczywiście musisz mi potem powiedzieć jak Honest zareagował. - Mruknąłem do niej, a moje poczucie bezpieczeństwa wróciło, przez co byłem o wiele spokojniejszy.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline
- A teraz idziemy na przyjacielską kolację do naszej cudownej stołówki?- uśmiechnęłam się lekko, trzymając książki.- Oj na pewno dostaniesz relacje, chociaż pewnie tak jak zwykle pół lekcji zleci na tym, że będzie wychwalał samego siebie
Offline
- Ale jest dobrym nauczycielem, i tego nie można mu zaprzeczyć - stwierdziłem, kierując się w stronę drzwi.
Niech noc nie będzie bezsenna, a dzień upłynie bez kłótni.
Offline