Nie jesteś zalogowany na forum.
Byłam wyspana. Byłam wyspana. To naprawdę niesamowite jak na ostatnie tygodnie.
Postanowiłam poszukać czegoś w bibliotece, a propos... Anglii w latach '30...
Gdy przez przypadek potknęłam się o książkę leżącą na podłodze.
- Oj, przepraszam - powiedziałam szybko podnosząc ją i oddając dziewczynie, którą zgromadziła w swojej okolicy już niezły stos. - Nie wygodniej by było Ci przy stole? - zaproponowałam z typową dla mnie troską.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Rozkojarzona podniosłam wzrok. Pomimo, że patrzyłam na dziewczynę, myślami byłam za daleko stąd by od razu zareagować.
Pokręciłam głową i zamrugałam.
- To bardzo możliwe, moja droga. Lecz i tu mi wygodnie - mruknęłam, uśmiechając się przepraszająco i położyłam książkę na jeden z kilku stolików. - Nigdy nie byłam dobra w organizacji muszę się tego nauczyć... - dodałam i znów zaczęłam odlatywać myślami.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechnęłam się lekko.
- Podobno to co mamy wokół siebie, świadczy o tym co nam w głowie - zauważyłam. - Tutaj widzę bardzo duży bałagan - zaśmiałam się cicho.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Poczułam ciepło na policzkach.
- Faktycznie, masz rację. - Westchnęłam zawstydzona. - Powinnam to posprzątać, nie wypada.
Złapałam kamień i szybko założyłam go na szyję. Przyklękłam i naczelny zbierać podręczniki.
- Nawet nie wiesz, moja droga, jaki bałagan jest w mojej głowę. I muszę go posprzątać sama... A przynajmniej tak będzie najlepiej. - Również zaśmiałam się cichutko.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Cóż, wiedzę jaki tu bałagan, więc domyślam się, że nie jest łatwo - zauważyłam i schyliłam się by jej pomóc. - Nie martw się, zaraz to uprzątniemy. Nim zabierzesz się za porządkowanie głowy, musisz uprzątnąć otoczenie.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
W końcu spojrzałam na dziewczynę. Przyglądałam jej się przez chwilę, kiedy podnosiła książki. Zauważyłam czarny kamień na jej szyji.
Kąciki ust mi lekko drgnęły.
- Dziękuje, myślę, że to całkiem dobra rada. Z natury nie jestem bałaganiarą - wytłumaczyłam się.
Obie wstałyśmy z książkami na rękach i podeszłym do najbliższego stołu, który akurat znajdował się w kącie.
Otrzymałam dłonie i wyciągnęłam jedną z nich w stronę potomkini Joan.
- Nazywam się Ren - przedstawiłam się.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uścisnęłam jej rękę.
- Agnes Vogel - przedstawiłem się. - Skoro tak dużo masz tu książek, jest jakaś o Anglii w latach '30? Nie mogę nigdzie zanieść tego tomu...
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Och - mruknęłam rozbawiona i zaczęłam się rozglądać. - Jeeeest... - Sięgnęłam po książkę w niebieskiej, twardej okładce. - ...o tutaj. Wybacz, moja droga. - Przekazałam ją Agnes. - Powinnam to robić jakoś bardziej na spokojnie, ale głównie to odświeżam sobie informacje. - Rzuciłam jeszcze raz okiem na książki, które przeczytałam już nawet kilka razy. I to w dodatku zaraz po wydaniu. Uśmiechnąłem się pod nosem. Jaka ja jestem stara. - Najprawdopodobniej będę cię uczyła angielskiego - powiedziałam rozbawiona, drapiąc się po karku. - Ogólnie to dla mnir nowość, nigdy nie uczyłam - wyznałam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Oh, naprawdę? - Czy ja mam jakiegoś pecha do nauczycieli?! - W takim razie miło mi, Pani Ren... o rany, zwracanie się na "ty" uzasadniam swoją niewiedzą - dodałam od razu, odbierając od niej książkę.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Zagryzłam dłonią usta zdając sobie sprawę, ża Agnes mogła się poczuć niekonfortowo.
- Ojejku, nie chciałam stawiać cię w takiej sytuacji - powiedziałam przepraszająco. - Nie przejmuj się tym - stwierdziłam. - Nie obraziłaś mnie, szczerze mówiąc wolę Ren, niż pani Endicott. Jak zaczną mówić do Ciebie pani to zrozumiesz, kochana - ostatnie zdanie wyszeptałam konspracyjnym szeptem z uśmiechem na twarzy.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zaśmiałam się cicho.
- W pełni rozumiem... - Nie, nadal nie dotarło do Ciebie, że prawdopodobnie będziesz żyć BARDZO długo? - Widzisz, w pierwszych dniach roku szkolnego wpadłam na innego nauczyciela, tyle, że nie widziałam, że to nauczyciel, więc się dosyć zdziwiłam... cóż, nadal w ogóle zadziwia mnie ta akademia...
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Przyciągasz nauczycieli - mruknęłam i zaśmiałam się. - Dosyć zabawnie to brzmi. - Pokiwałam głową i oparłam się o stół. - Jest wyjątkowa tak jak ty - stwierdziłam i wzruszyłam lekko ramionami.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Rany, dlaczego jej obecność jest taka zawstydzająca.
- Oh, ja... dziękuję - odparłam lekko speszona. - Ale nie jestem kimś nadzwyczajnym... Ren Endicott, Wybanej przez Szmaragd -;uniosłam na nią wzrok. - Nie sądziłam, że pierwsi nadal się angażują - zauważyłam, dumna, z odkrycia.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Spochmurniałam i skuliłam nieco ramiona.
- Kolej rzeczy jest taka, że starzy powinni odejść, a młodzi ich zastąpić. A przynajmniej tak było kiedy jeszcze byłam młoda - powiedziałam, uśmiechając się niemrawo. - Nikt was jeszcze nie poinformował o tym co się stało...? - spytałam niepewnie.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Skrzywiłam się, odwracając wzrok.
- Wiemy. Osobiście znalazłam jego ciało - wyjaśniłam. - Po prosru sprawdzałam, czy dobrze zinterpretowałam to co widzę. Kamień, twoje zachowanie... a dodatkowo, czasami widuje wspomnienia Joan... O innych - wyjaśniłam.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Poczułam ukucie w sercu.
- Joan była niesamowita - mruknęłam cicho. - Często zazdrościłam jej charakteru. Pomagała mi się wyciszyć, miałam z tym problem w młodości. - Westchnęłam cicho. - Wybacz za to smęcenie. - Pokręciłam głową. - Szczerze mówiąc, a przynajmniej odnoszę takie wrażenie, że jesteś do niej podobna z charakteru. No i jesteście niesamowicie podobne - dodałam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechnęłam się lekko.
- W takim razie to zaszczyt - westchnęłam i przycisnęłam książkę do piersi. - Nie będę już przeszkadzać. Cieszę się, że wpadłam na Ciebie, szczerze mówiąc... przynajmniej wiem, że nie zostaniemy bez Wybrańca.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Szczerze, to odzwyczaiłam się od tego tytułu. I kmpletnie odzwyczailam się od szmaragdu... Mam na myśli jego oddziaływanie na mnie. Ale cieszę się, że mogę wam pomóc. - Dotknęłam delikatnie ramienia dziewczyny. - I zawsze służę pomocą, naukową, jak i życiową - powiedziałam rozbawiona. Opuściłam rękę. - Do zobaczenia w takim razie, moja droga. - Kiwnęłam głową.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Skinęłam głową, uśmiechnięta.
- Dziękuję bardzo. Do zobaczenia - pożegnałam się i ruszyłam do biurka bibliotekarki by wypożyczyć książkę na kilka godzin.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Dlaczego to do mnie zawsze zwraca się Pani Hammond, kiedy chce wcześniej wyjść z pracy, a ktoś musi pilnować biblioteki wieczorem? Że niby nie mam nic do roboty?
Te zacofane w rozwoju dzieciaki pewnie nigdy nie miały książki w rękach, więc biblioteka może czuć się zupełnie bezpieczna!
Westchnąłem znudzony, stukając grzbiet jednej z książek w jednym z działów.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Siedziałam na podłodze - głupie przyzwyczajenie, muszę w końcu z nim powalczyć - oparta o regał. Było chyba już dosyć późno, a przynajmniej tak mi się wydawało. Jednak nie miałam ochoty odrywać się od lektury, nawet tylko po to aby przejść razem z książką do pokoju.
Usłyszałam czyjeś kroki, a wraz z nimi dziwne pukanie. Czyżby kolejny uczeń miał mnie przyłapać na nagannym zachowaniu...? Nieco zawstydzona podniosłam wzrok znad książki.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Nuciłem coś pod nosem rozmyślając o różnych rzeczach, leniwie wodząc wzrokiem po tytułach, aż coś po drugiej stronie regału zwróciło moją uwagę.
Oczywiście, że znałem tą sylwetkę.
Okrążyłem regał, by z uśmiechem stanąć nad - według niezależnego i obiektywnego obserwatora - najpiękniejszą kobietą na świecie.
- Jaki romans tym razem? - zapytałem, z nutą rozbawienia.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Oh - mruknęłam z czerwonymi policzkami. - No cóż, zdałam się na instynkt i sięgnęłam po pierwszą, która przyciągnęła mój wzrok... - mruknęłam, unosząc brodę do góry, a książkę przyciskajac do piersi.
Szczerze mówiąc teraz czułam się jak dziecko przyłapane na jakimś złym uczynku. Przypomniałam też sobie podobną scenę sprzed lat. Ile to ja nocy nie przespałam z powodu cudownych książek, które mogłam do woli czytać!
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zaśmiałem się cicho, jak za dawnych czasów, siadając obok Ren na podłodze i zerkając na tytuł książki. Pokręciłem głową czując, że mi się poszczęściło.
- Sonet Francesco Petrarca? - parsknąłem śmiechem. - Ren, kochana, doprawdy? Po nocach czytasz najsłynniejsze poematy miłosne?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Uśmiechnęłam się, przygryzając wargę.
- Takie rzeczy same wpadają w moje ręce, mój miły, nic nie mogę z tym zrobić - odparłam, zachowując spokój. - To nie tak, że mi mało miłosnych zastrzyków, to jest po prostu piękna! Którz by się opierał? - spytałam, choćby było to bardziej pytanie retoryczne. - Los tak chciał, a więc czytam - podsumowałam, szukając palcami w okładkę książki.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline