Nie jesteś zalogowany na forum.
Coś na pewno zadrżało w moim zimnym sercu, gdy nazwała mnie "swoim miłym". Nadal z uśmiechem, spoglądałem na nią, a potem spojrzałem przed siebie, chwilę myśląc intensywnie. Przymnąłem oczy, gdy byłem już pewien co powiedzieć.
- W lekkiej od szaleństw, w ciężkiej od win łodzi Płynę nie wiedząc już sam, czego pragnę, W zimie żar pali, w lecie mróz mnie chłodzi... - zacytowałem. - Czy jakoś tak...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Pokiwałam głową.
- Dokładnie tak - mruknęłam, czując przypływ szczęścia. - Nie musisz mi udowadniać i uświadamiać, że dokładnie wiesz co czytam - dodałam powściągając uśmiech. - Oboje żyjemy na tyle długo, że jesteśmy w stanie cytować wiele dzieł.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- A czym jest niby życie? - wzruszyłem ramionami. Otworzyłem oczy i spojrzałem na Ren, która niewiedzieć czemu powstrzymywała się od uśmiechu. Sam się uśmiechnąłem, gdy znalazłem odpowiedź na swoje pytanie, tuż pod nosem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Rogerze, przecież wiesz. To czas, czas który dano nam aby poznawać, kochać i być kochanym! - szepnęłam, jakgdyby była to wielka tajemnica, którą chciałam ukryć przed resztą świata.
Na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech. Lubiłam to powtarzać, mogłam mówić to na okrągło, każdej napotkanej osobie. Mhm, było by to ciut nienormalne, i mogło by się źle skończyć. Pewnie dlatego powstrzymywałam się od tego.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Już kiedyś to mówiłaś, prawda? - zmarszczyłem brwi w zastanowieniu. - Na pewno. Dawno temu. Pamiętam, że miałem ochotę Cię po tych słowach pocałować. Ale wtedy jeszcze nie mogłem - westchnąłem z nutą wspomnień.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Poczułam ucisk w żołądku.
- Taak, wiele razy, może nie w twojej obecności... - Zmarszczyłam brwi. - Powtórzyłam to wielu osobom - powiedziałam cicho. Spojrzałam na Rogera. - Ale myślę... - rozejrzałam się na boki - ...że teraz możesz - wyszeptałam z rozbawiony uśmiechem, wracając spojrzeniem do mężczyzny.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Parsknąłem śmiechem, nachylając się do Ren jeszcze trochę.
- Biblioteka i tak jest pusta... - zapewniłem, trącając jej nos swoim i łącząc usta w delikatnym pocałunku. Chwilę później spojrzałem w jej czekoladowe oczy z lekkim uśmiechem.
- Kocham Cię, Ren... - mruknąłem, prawie bez głośnie, dopiero potem zdając sobie sprawę, że powiedziałem to na głos.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Często miałam wrażenie, że słowa "kocham cie" syciły moją duszę i ciało bardziej niż jakakolwiek modlitwa, czy posiłek. Można by żyć tylko i wyłącznie słuchając ich na okrągło.
- Ja też - odpowiedziałam nieco głośniej, głosem pełnym emocji. - Nawet nie jesteś w stanie pojąć co się dzieje w mojej głowie gdy słyszę tak szczere słowa - szepnęłam, nie mogąc się powstrzymać.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Usmiechnąłem się w usta Ren.
- Wiem - przyznałem. - Od pewnego czasu nie panujesz już nad kamieniem w moim pobliżu... A kiedy się nakręcasz, nakręcasz i mnie i tak w kółko, powoli zmieniające się w spiralę, jesteśmy coraz bardziej nakręceni - zauważyłem, rozbawiony samym faktem, że coś takiego zaszło.
Kusi, diabelnie kus... Ugh, weź się w garść Roger!
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Wsunęłam jedną dłoń na jego ramię, a drugą splątałam nasze palce, przekraczając głowę w bok aby spojrzeć na nie. Czułam ciepły oddech mężczyzny na skórze.
- Jak sam stwierdziłeś, głównie w twoim towarzystwie się to dzieje. Nie jestem w stanie trzymać wszystkiego w sobie, przy tak dużym natłoku - mruknęłam, znów przekraczając głowę, tak, że nasze nosy się stykały.
Przymknęłam powieki.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Szczerze mówiąc, mógłbym tak umrzeć. Jerome de Kutase? Przymujesz zamówienia?
- Ciesz się, że i tak, trzymam emocje na wodzy - mruknąłem, prawie gardłowo. - Gdyby doszły jeszcze moje uczucia, pewnie byś pękła od nadmiaru.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Mój oddech stał się cięższy. Przesunęłam dłoń tak, że teraz kciukiem gładziłam jego kark.
- Nie jestem w stanie w stu procentach zatrzymać swoich emocji, tak jak w stu procentach odeprzeć twoich - powiedziałam z lekkim napięciem w głosie.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Żeby nie było - ja naprawę się starałem! Wiedziałem ile to kosztuje Ren, widywałem ją w naprawdę paskudnym stanie, gdy była na początku swojej długiej drogi w obyciu z kamieniem. Pouczałem Jamesa wielokrotnie, by nie galopował, przez wzgląd na jej zdrowie...
Ale dopiero teraz wiem, jak trudne to zadanie!
- Przepraszam, w takim razie - przyznałem. - Lecz żadnego uczucia nie żałuję - zapewniłem szeptem, tylko dolewając oliwy do ognia.
Oj, będziesz się smażył w tym ogniu piekielnym Honest, oj będziesz się smażył.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Wzięłam kilka głębokich oddechów. Dłonie mi się już trzęsły od nadmiaru tego wszystkiego. Chciałam się uspokoić ale w głowę mi szumiło.
Złączyłam nasze wargi w wręcz niewinnym i delikatnym pocałunku. Jakbym znów była nastolatką. Jednak ta niewinność słaba z każdą sekundą przedłużania tego powolnego i czułego pocałunku.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Pogłębiałem pocałunek tylko nieznacznie. A to i tak był przełom równy pierwszemu krokowi na księżycu
Ścianąłem jej splecione palce, mimo woli chcąc zwrócić jej uwagę na coś innego niż pocałunek. Kiedyś metoda dwóch bodźców działała, jednak teraz... nie wiedziałem jak intensywne są emocje. Możliwe, że tylko pogorszyłem sprawę...
Choć w sumie czy dla mnie oznaczało to "gorzej" czy "lepiej"?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Poczułam jak zaciska palce na mojej dłoni, co spowodowało, że nieco się rozkojarzyłam, a szum uciszył. To jednak nadal nie zmieniało faktu, że czułam żar jego ciała, smakowałam jego ust, a po mojej głowę wciąż odbijało się to ciche "kocham cie".
Serce biło mi tak mocno, iż wydawało by się, że wyskoczy mi z piersi.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Chciałam się ukryć. Zeszyć w spokoju, przez chwilę nie myśleć...
Jednak gdy usłyszałam ciche, charakterystyczne szepty...
No nie. No chyba sobie ze mnie jaja robicie!
Znów, niczym cień, spróbowałam wrócić niezauważona do wyjścia, żałując, że nie mogę znikać jak Tara.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Pocałunki trwał, a gdy się kończył, rozpoczynał się nowy. I tak w kółko. Jak już mówiłem - tocząc się po spirali w dół...
Aż... kiedyś w końcu dotrzemy do samego jej centrum, prawda...?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Spokój i nienasycenie.
Czy to się w ogóle może łączyć? Miałam wrażenie, że te dwa uczucia się wyłączając, w końcu nienasycenie na pewno nie wywołuje spokoju i odwrotnie, a wręcz przeciwnie.
Świrowałam już. Szmaragd, który przylegał do mojej skóry, pod materiałem ubrania zrobił się potwornie ciepły - on chyba miał mnie dość, tak jak ja czasami jego.
Poczułam się skołowana, gdy przed oczami mignęła mi inna osoba, inne miejsce, inny czas, a ten sam moment.
Odsunęłam się gwałtownie, mrugając oczami, chciałam pozbyć się obrazu sprzed oczu, które zaczęły zachodzić łzami. Po prostu chciałam wrócić do rzeczywistości, a nie snuć się gdzieś w głębi własnego umysłu i błądzić po wspomnieniach...
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Przestraszyłem się, wyrwany z przyjemnej chwili, z powrotem do chłodnej biblioteki.
- Ren? - zapytałem zachrypniętym głosem. - Ren, co się stało?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Potarłam oczy jak robią to dzieci i wzięłam kilka płytkich oddechów. Głos nie zgadzał się z obrazem. Szmaragd wręcz palił.
- James - mruknęłam, jednak kiedy otworzyłam oczy okazało się, że znów byłam gdzieś indziej. Nie, nie gdzieś, tylko tam gdzie powinnam. - Przepraszam - wydusiłam z siebie zachrypłym głosem. Policzki mi zapłonęły. - Przepraszam, Roger - wyszeptałam podłamana, przyciskając dłoń do ust.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
James.
Czy to jest jeden z tych ludzi, którzy będą mi niszczyć życie i śmiać się w twarz, nawet po swojej śmierci?
James.
Naprawdę, skurwiel nie chciał oddać Ren, to trzeba mu przyznać...
Wysiliłem się na uśmiech. Nie musia wiedzieć, jak to zabolało. Nie musiała czuć - w zamykaniu się na emocje, od stu lat byłem niekwestionowanym mistrzem.
Ucałowałem ją w czubek głowy i w milczeniu podniosłem się z podłogi.
- Jesteś śpiąca, kochana - zwróciłem uwagę. - Lepiej idź już do pokoju, bo tylko tu się zaziębisz - dodałem z troską, nie patrząc na nią.
Kontakt wzrokowy rozprasza.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Rozejrzałam się dookoła, jedna potem utkwiłam wzrok w mężczyźnie. Złapałam książkę i nie odwracając wzroku zaczęłam podnosić się z podłogi. Szmaragd już zaczął styknąć, teraz była moja kolej na złość w naszej relacji, jednak nie miałam do tego głowy.
- Roger - szepnęłam, prostując się. Było mi wstyd, było mi źle i byłam zła na siebie i ten przeklęty kamień! Czasem chciałam go wyrzucić i kompletnie zapomnieć o tym całym zwariowanym świecie. - Przepraszam... J-ja na-nad tym nie panuje - wydukałam spanikowana jego wycofaniem. To wszystko było jak kubeł zimnej wody.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Przytaknąłem głową, przeczesując włosy palcami. Myśl Honest, myśl.
- Wiem. Doskonale o tym wiem - zapewniłem. - Przecież o nim kazałem ci myśleć, za każdym razem, gdy mówiłaś, że tracisz panowanie - przypomniałem, wściekły, że podróżnicy mają taką dobrą pamięć.
- Nie przejmuj się - westchnąłem. - Musisz wszystko przemyśleć. To wymaga trochę czasu... mamy go wiele. No i trzeba się skupić na de Clarie... nie potrzebnie Cię rozpraszam.
Powinienem zawisnąć na sznurze, za tak suchy ton, gdy zwracam się do Ren.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Jeknęłam w duchu. Trudno mi było myśleć! Skupienie się na czymkolwiek dłużej niż kilkanaście sekund to był naprawdę duży wysiłek.
Ale nadal patrzyłam na niego. Zrobiło mi się wręcz zimno, gdy powstrzymał swoje uczucia. Jak on to robił?
- Nie rozpraszasz mnie - bąknęłam, co oczywiście nie było prawdą, ale na chwilę obecną, byłam bliska płaczu i nie zastanawiałam się jakoś nad tym. A może powinnam?
Chyba zrobiłam zbyt dużą pauze.
- A nawet jeśli to... - Zaczęłam odważnie, głos mi nadal drżał z przejęcia, a żołądek zaciskał się na wszystkie możliwe sposoby. - To ja chcę.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline