Nie jesteś zalogowany na forum.
Podniosłem chłodne, pozbawione uczuć oczy. Wracamy do normy, co Honest?
- Chesz Jamesa - zauważyłem, dość sucho.
Za to będziesz się smażył w piekle, Roger.
- Dobranoc, Ren - powiedziałem tylko, odchrząkując i ruszając do wyjścia.
Nie może teraz myśleć, nie powinieneś tego robić, tak jej zostawiać, niech szlag trafi twoją pieprzona duma...
Odetchnąłem, oczyszczając umysł.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zamrugałam, a po moich policzkach spłynęły łzy. Uniosłam wolną rękę i wytarłam policzki, jednak pojawiły się kolejne.
Sięgnęłam po kamień, aby wyjąć go spod koszulki. Teraz był zimny, aczkolwiek nadal czułam jego wcześniejsze ciepło. A może tylko chciałam czuć.
Czułam się potwornie, dlatego, że zraniłam Rogera i dlatego, że miał tak naprawdę rację. Co było ze mną nie tak...?
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Po rozmowie z Ren byłam już gotowa na wszystko. Poważnie, kobieta robiła na mnie zbyt duże wrażenie. Ale kiedy do pokoju wbiła mi Roza z szaleństwem w oczach, każąc mi się robierać i ubiegać się w ciuchy od niej... Cóż, zrobiło się co najmniej dziwnie.
Siedziałam więc obok rudej, co i raz poprawiając spódniczkę ze zbyt widocznym rozcięciem wzdłuż uda.
- Roza, ja przecież tak się nie pokaże, wyjdę na idiotkę... - burknęłam do niej, czując, że koronki na bluzce pokazują zbyt wiele. Przyjemniej jak na moje standardy.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Wywróciłam oczami.
- Boże, Agnes, przestań jęczeć - zwróciłam uwagę. - Przecież pomagam ci wyrwać faceta marzeń, nie masz się czego obawiać. Poza tym ta spódnicą była na mnie o wiele więcej za krótka, gdy ją zakładałam - zapewniłam z uśmiechem.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
- Ale ja się tak nie ubieram... I nie zaczynaj znowu z wykładem "szafy pełnej worków po ziemniakach" - ostrzegłam. - Może... nie jest jakiś tragicznie. Wyglądam teoretycznie w miarę normlnie... Ale jak na moje normy to i tak jest to niecodzienny ubiór... A jak mu się... - pokręciłam głową, zupełnie zestresowana. To nie do końca w moim stylu, choć...
Nie mniej z lustrem sprzeczać się nie mogę, a komplet wyglądał na mnie... całkiem całkiem.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Złotko, dlaczego przypuszczasz od razu najgorsze? - zapytałam ze śmiechem. - Jesteś ubrana naprawdę dość skromnie, jak na fakt, że miałyśmy do dyspozycji moją szafę. Nie mniej wyglądasz obłędnie. Podkreślone atuty, bardzo naturalny wygląd... po prostu bardziej intrygująca wersja już ciekawej dziewczyny - skwitowałam szerokim uśmiechem.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Wzięłam głęboki oddech.
- Nienawidzę Cię - skwitowałam. - Ja? Kogokolwiek uwodzić? - parsknęłam. - Poczekaj, bo uwierzę. Jeszcze się zderzę z brutalną rzeczywistością i zostaną oskarżona o nękanie nauczyciela...
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- ... O tak, szarpiesz jego myśli swoim seksapilem, Aga - skończyłam za nią ze śmiechem, a potem wypchnęłam z czytelni. Zostałam obrzucona nienawistnym spojrzeniem. Przywykłam, więc tylko pomachałam jej z uśmiechem mówiącym "powodzenia".
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Mimo wszystkiego czego niesłychałam się od Rozaliny - z czego większość nie nadaje się do powtórzenia - miałam obawy. Ale to chyba występowało zazwyczaj.
No i... Seth. Jeśli wszystko źle interpretuje, a on chce się odsunąć i trzymać blisko bo jestem Wybrana...?
Rany, Agnes, myślenie o tym nigdy nie wychodzi Ci na zdrowie.
Nie mniej ruszyłam między półkami do działu romantyzmu. Ren zadała "Romeo i Julię" więc zawsze mam jakieś alibi "co ja tu robię".
Bo wcale nie wpadłam akurat teraz, gdy jak zazwyczaj o tej porze Seth odwiedza bibliotekę.
Wcale.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
W pierwszej chwili jej nie poznałem, ale było w niej coś takiego... Agnesowego. Schowanego pod makijażem i przykrótkimi ciuchami.
Było w tym coś pociągającego. Byłem w końcu mężczyzną. Ale...
To była, ale nie była Agnes.
Była piękna, ale to żadne osiągnięcie, bo zawsze była.
- Agnes? - Nie udało mi się powstrzymać przed podejściem. - Wyglądasz... inaczej. - Uśmiechnąłem się lekko.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
Tego jeszcze nie było, bym najpierw go usłyszała, a dopiero potem zobaczyła. No, prócz tego, że był przystojny był też wysoki, więc to oczywiste, jasne?
- Tak...? - zaczęłam niepewnie, sama nie przekonana do stroju. - Cóż, spóźniłam się z praniem i nic mi w szafie nie zostało, więc musiałam się ratować pomocą Alison i... Rozy... - westchnęłam, nawet nie odbiegając od prawdy. Nie powstrzymałam się od zerknięcia na niego.
- Inaczej w sensie negatywnym, czy... pozytywnym?
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Przeczesałem nerwowo włosy.
Co miałem jej powiedzieć? Że dla mnie zawsze wyglądała świetnie?
- Pozytywnie, Agnes. Choć nie chodzi o to, że wcześniej źle wyglądałaś. - Uniosłem brwi rozbawiony. - A co z makijażem?
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
Westchnęłam, lekko rumieniąc się i odwracając wzrok. Bo co mam powiedzieć, że chciałam mu się podobać?
- Cóż... Rozalina wpadła. Postanowiła, że musi mi pomóc - westchnęłam. - Moja stanowczość poszła chyba w las, przynajmniej przy tej dziewczynie - parsknęłam, nadal lekko zestresowana z biegającym spojrzeniem.
Nie wyszło, wiedziałam, rany... Albo może po prostu... Nie miało szans wyjść bo niczego nie... Ugh...
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Kiwnąłem lekko.
- Rozalina jest dość... przytłaczającą osobą. Zadziwia mnie, że w ogóle ktoś taki jak ty z nią chce rozmawaić. - Zaśmiałem się. - Przyszłaś tutaj po coś konkretnego?
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
- No... Ja ten... - plątałam się, ale odetchnęłam, starając się ogarnąć. - Tak, muszę wypożyczyć książkę na lekcje z panią Ren... Widać wyraźnie, że kobita wyraźnie lubuje się w romansach... zresztą nie dziwne...
Mimo woli przypomniałam sobie, jak co i raz napotykałam Honesta i Ren na korytarzach... Ugh, to nie jest dobra chwila na to wspomnienie. Żadna chwila taka nie jest.
- Z Rozą nie rozmawiałyśmy wiele... Tak jakoś wyszło, że pewien temat nas połączył - wzruszyłam ramionami, rozglądając się dookoła, byle nie spojrzeć na Setha.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Zachowywała się dziwnie. Chowała się, uciekała wzrokiem. Ten strój i makijaż... Może...?
Nie. To na pewno nie to. Stary dziad z ciebie, Reyes.
- Taaaak. Zdążyłem zauważyć, że Ren Endicott lubuje się w romansach - zaśmiałem się. Ona i Honest ostatnio migali mi wszędzie. Jak nigdy na nich nie wpadałem za często, tak teraz widuję ich co chwila, tyle że razem. Oni w swoim świecie chyba mnie nie zauważają.
Oparłem się o półkę z książkami.
- Och. Zapomniałem się zapytać. Wybierasz się na bal, prawda? - Uśmiechnąłem się z nadzieją. - Wiesz... To w sumie ciekawa tradycja, myślę, że ci się spodoba.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
- Tak, słyszałam o tym... - przyznałam, kiwając głową. - Szczerze mówiąc od początku byłam przekonana do przyjścia. Całe te tradycje są dość ciekawe - przyznałam.- Ale bal maskowy... fascynujące oderwanie się od dość... drastycznej rzeczywistości - zaśmiałam się cicho. Westchnęłam potem cicho, zamyślona.
- Przyjazd rodzin jednak w tych okolicznościach byłby kłopotliwy... Chyba to będę musiała z Luxem odpuścić - westchnęłam.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Ja chyba w wigilię wpadnę na chwilę odwiedzić mój dom rodzinny. Zaprosiłbym rodziców tutaj, ale podróż w przyszłość będzie dla nich zbyt bolesna. - Skrzywiłem się, zaraz jednak lekko się uśmiechnąłem. - Wychodzi na to, że większość świąt spędzimy razem. Chyba powinienem wam współczuć. - Zaśmiałem się.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
Parsknęłam śmiechem. Współczuć? Doprawdy?
- Masz okrutnie niskie mniemanie o sobie - zwróciłam uwagę. - Wspominałam już chyba, że jesteś bardzo przyjemnym towarzystwem - przypomniałam ze śmiechem, przez sekundkę zapominając, że dostawałam kociokwiku w jego obecności.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Poczułem ciepło na policzkach i miałem nadzieję, że tego nie widać poprzez rumieńce.
- Tak, coś wspominałaś. - Odsunąłem się od szafki, o którą się opierałem. - Nie mniej powinienem iść. Niedługo mam rozmowę z Madame Montrose. - Westchnąłem. Jak ja uwielbiałem spotkania z dyrektorką. - Życz mi powodzenia. Chyba nie mam na to siły.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
Uśmiechnęłam się lekko.
- Dasz radę, nie przesadzaj - wywróciłam oczami. - Trochę wiary w siebie i swoje czyny - dodałam, choć przydałoby się by ktoś powiedział mi to samo.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- No tak. Trochę mniej wiary mam za to w pannę dyrektor - mruknąłem. Uśmiechnąłem się. - Do zobaczenia później, Agnes.
Odwróciłem się w stronę wyjścia, jednak zawahałem się. Miałem... miałem ochotę jej coś powiedzieć. Ale chyba nie powinienem...? Choć w sumie...
Nie chciałem jej wystraszyć. Przymknąłem oczy, po czym otworzyłem je i odwróciłem się do niej.
- Wiesz... Może nieumiejętnie to wyraziłem wcześniej, ale naprawdę nie potrzebujesz przeróbek, żeby wyglądać ładnie. Podobasz mi się taka, jaka jesteś. - Otworzyłem szerzej oczy. Zły dobór słów. Zły. Dobór. Słów. - Miałem po prostu na myśli... nie potrzebujesz tego wszystkiego. - Zaśmiałem się nerwowo. - Przepraszam, dziwny dobór słów. Do później, Agnes.
Pożegnałem się i - starając się jak mogłem, by nie iść za szybko - wyszedłem z biblioteki.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
Zawahałam się.
- Do później... - rzuciłam tylko, w sumie w przestrzeń, bo Setha już dawno nie było.
"Podobasz mi się taka, jaka jesteś".
Nie zatrzymywałam uśmiechu, który wylał mi się na usta. To mogła być pomyłka, to mogło być wszystko, tylko nie to co sądziłam... Mimo wszystko, byłam szczęśliwa, mogąc usłyszeć te słowa.
Nadal z cichym uśmiechem pod nosem, wróciłam do szukania "Romeo i Julii", już ze zdecydowanie lepszym humorem. I ciągle narastającą nienawiścią do tej krótkiej spódniczki.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Biblioteka. Tak, biblioteka to dobre miejsce - myślałam gorączkowo. Boże, co? Gorączkowo?! Co się ze mną dzieje?!?
Nie miałam pojęcia jak, ale dosłownie pół minuty i zdążyłam przejść całą szkołę.
Jak burza wpadłam do akademickiej biblioteki, w której unosił się stęchły zapach starych książek. Przeszłam miedzy regałami, z zadowoleniem stwierdzając, że nikogo nie było, a nawet jeśli był, to nie zwrócił na mnie uwagi i miał mnie gdzieś, tak jak ja jego.
Dopiero kiedy usiadłam poczułam jak wszystkie moje mięśnie płoną. To wywołało we mnie kolejną fale szoku i pytań "o co, do kurwy nędzy chodzi!?!".
Przyciągnęłam kolana do piersi i oparłam o nie czoło. Zacisnęłam powieki i usta. Próbowałam głęboko oddychać, ale cała się spięłam, na dodatek dosłownie całe ciało mnie bolało. Miałam ochotę się popłakać. Tak, miałam wielką ochotę to zrobić. Ale z tym walczyłam, jak zawsze.
Przycisnęłam dłonie do boków głowy. Nie miałam pojęcia ile tak siedziałam, ale nie miałam ani siły ani ochoty wstawać, więc trwałam w tej pozycji niezliczone godziny, a półki wbijały mi się w plecy, na tyle mocno i długo, że na pewno miałam już siniaki.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Po kilku dniach w innych czasach, postanowiłem wrócić do Akademii. Chyba nawet trochę tęskniłem za tym wszystkim.
Wszedłem do biblioteki, żeby poszukać jakichś książek, które mogłem poczytać i przypadkowo trafiłem na jakąś dziewczynę skuloną w kącie. Zmarszczyłem brwi.
- Jeśli potrzebujesz się wypłakać, to proszę bardzo. Zawsze możesz mi przywalić w ryj, jeśli chcesz się wyłado... - Chwila chwila. Ja znałem tę osobę, ale sytuacja była tak odmienna od wszystkiego, co znałem, że nawet o niej nie pomyślałem, choć wydała mi się podobna. - Annabeth?
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline