Nie jesteś zalogowany na forum.
Pomieszczenie, w którym głównie odbywają się zajęcia taneczne i jak sama nazwa wskazuje - muzyczne. Uczniowie szkoleni w niej są z zakresu artystycznego. To tutaj, również odbywają się wszelakie bale.
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
Przyszedłem wcześniej już targając wszystkie ozdoby jakie znalazłem na poddaszu akademii. Wolałem by Tara się z tym nie targała. Jak ją znałem, pewnie potłukła by wszystkie bombki. Dla zabawy.
Zacząłem łańcuchami oplatać poręcze i wszystko co dało się opleść. Przydałaby się drabina...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- ŚWIĘTA, ŚWIĘTA, ŚWIĘTA...!!
Weszłam do sali muzycznej, rzucając plastikowymi gwiazdkami, których kupiłam chyba z tonę.
- O, Saint - mruknęłam, rozglądając się. - Chciałam zrobić bałagan zanim przyjdziesz - bąknęłam, nie patrząc na niego tylko podeszłam do pudełek, które stały przy drzwiach.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Zaśmiałem się mimo woli.
- Wiesz, domyśliłem się - przyznałem. - Dlatego zajrzałem tu wcześniej i sam wszystko zniosłem - wyjaśniłem, wskazując na pudła. - Pamiętam jak to było ostatnio, więc nie mam zamiaru tego powtarzać - zapewniłem ją z rozbawieniem, choć nie spoglądałem na nią.
Nie kochasz jej. Nie kochasz. Kochałeś wystarczająco długo.
Poza tym, jestem teraz z Rozą...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Zerknęłam na Sainta.
- Nie było takiej masakry, te bombki i tak były okropne - powiedziałam rozbawiona na swoją obronę. - Czarownica nie kupowała nowych dekoracji odkąd ta akademia powstała. - Wywróciłam oczami, grzebiąc w pudle i wyciągając z niego najładniejsze rzeczy.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Zaśmiałem się, wywracając oczami.
- Nie przesadzaj. W tym roku szykują się największe święta od ponad trzystu lat. Więc w sumie przydałoby się coś... takiego wiesz, super- powiedziałem w zamyśleniu. Rozejrzałem się po sali, w zamyśleniu, nadal trzymając ten łańcuch.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Wątpię, że będzie w nich coś wyjątkowego. Pomijając fakt, że jakiś de Kutas ma ochotę nas powybijać ale jakoś mu się nie spieszy. Może wbije na bal w masce...? - Zastanawiałam się na głos.
- Zaciąłeś się? - dodałam pytanie, obserwując go i niosłam sceptycznie brew.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Co? Nie, nie - uśmiechnąłem się i spojrzałem na nią. Zaraz jednak odwróciłem wzrok. - Trochę mnie głowa boli, ale mniejsza - machnąłem ręką ściskając łańcuch. Picie mi nie wychodzi w sumie nigdy... Teraz już pamiętam dlaczego nie robię tego za często.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Przymulony na maksa - mruknęłam, rzucając w niego kolejnym łańcuchem. Miał dziwny uśmiech. - Obstawiam, że nieprzespana noc.
Posłałam mu sprośny uśmiech. Byłam zła? Chyba nie. Po prostu nie wiedziałam jak reagować na to.
Machnęłam ręką.
- Może pójdziemy po klej i zielony i czerwony brokat? Będzie zabawniej - stwierdziłam, rozglądając się na boki.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- To święta Tara, a nie twoje urodziny - parsknąłem. - Poszedłbym w błękity, albo coś... - mruknąłem nadal się rozglądając. Potem zerknąłem na jej minę.
- Tak, nie spałem wiele... Trochę mnie trzyma kac... Eh, nie ważne - machnąłem znów ręką.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Mhm - mruknęłam jedynie w odpowiedzi.
Podniosłam się z podłogi, trzymając w dłoni taśmę dwustronną i nożyczki, żeby te łańcuchy na pewno nie pospadały przy pierwszym lepszym przeciągu.
- Ej, a tak właściwie... - zaczęłam ale się zawahałam. - Znaczy, nie pijesz. Zazwyczaj - zauważyłam, zmieniając nieco koncepcję. Zerknęłam na niego kontrolnie.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Skinąłem głową.
- Nie piję. Ale wczoraj jakoś tak wyszło... - wzruszyłem ramionami. - Chciałem się przejść. Sam. A potem trafiłem do baru i jakoś tak wyszło - skończyłem, niby obojętnie.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Prychnęłam cicho w reakcji na jego ton.
- Sorry, śmiesznie brzmi gdy próbujesz być... mhm... obojętny? - Spojrzałam pytająco. - Znamy się nie od wczoraj, no nie? Jak nie chcesz tu być to wyjdź - zaproponowałam bez żadnej urazy. Wróciłam do przyklejania łańcucha. - Poradzę sobie sama - dodałam już bardziej zarozumiałym tonem.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Co? Nieee chyba mnie nie zrozumiałaś - zaśmiałam się. - Po prostu nic specjalnego się nie działo. Skończyłem w barze, a w barze się pije i tyle - parsknąłem wzruszając ramionami. - Nie ma potrzeby wychodzenia, no co ty Taruś...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Wzruszyłam ramionami, nie odwracając się w jego stronę.
- Mówiłeś, że cę głowa boli - powiedziałam. - No i w ogóle wydajesz się, jak to już powiedziałam, przymulony.
Obróciłam głowę by na niego spojrzeć.
- Niesprawny do pracy nie jesteś mi potrzebny - zażartowałam, rzucając mu wredny uśmieszek. - A póki co zachowujesz się jak byś miał wielkiego laga.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Pokazałem jej język.
- Spadaj. Jestem sprawny. Po prostu myślę jak ozdobić ta salę - burknąłem. - Chce by było ładnie, no wiesz - wywróciłem oczami, zwijając łańcuch i jeszcze raz rozglądając się dookoła.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Bosz, jak baba - bąknęłam, wywracając oczami.
Odwróciłam się do niego i oparłam o ścianę.
- To ma jakiekolwiek znaczenie, jak ozdobimy te sale? I tak nikt pawie jej nie używa. Ejjj, włączmy jakąś muzykę! - zaproponowałam.
Po prostu musiałam zignorować jego zachowanie, jak będzie chciał to mi powie, a jak nie to nie. W sumie nie chce się wtrącać do tego.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Wszyscy zwrócą uwagę! - przypomniałem. - To duży bal, wszyscy będą wystrojeni, piękni, będzie coś takiego... magicznego! - uśmiechnąłem się szeroko. - Musi być cudownie!
Potem rzuciłem łańcuch na bok, a sam wyciągnąłem telefon by włączyć ulubioną playlistę Tary. Jezu, zrobiłem jej lubioną playlistę...
- Przychodzisz, prawda? Ja nadal mam te skrzydełka!
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Może ich nie zakładaj, a ja po prostu dam sobie spokój. Skoczę sobie do epoki dzieci kwiatów i pobawię się na serio - z każdym słowem otwierałam coraz szerzej oczy. - Wyrzuć je aniołku i po sprawie - skwitowałam i zaczęłam się gibać na boki w rytm piosenki.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Spojrzałem na nią niepocieszony.
- No dawaj, nie wygłupiaj się. Chciałem cię zobaczyć na balu - powiedziałem szczerze. Wcześniej chciałem ją podziwiać na balu. A teraz... Teraz chce się z nią dobrze bawić. Czyli tylko tyle... Na ile mogłem liczyć... Niestety.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Roześmiałam się.
- Żeby zobaczyć mnie w sukience? - spytałam z krzywym uśmiechem. Skrzyżowałam ramiona. - Liczysz na jakiś Bożonarodzeniowy cud?
Odgarnęłam włosy z twarzy.
- Możesz pójść ze mną - rzuciłam propozycje, poruszając zabawnie ramionami i podchodząc powoli w jego kierunku. - Nie musisz się rozstawać z moim obliczem - oznajmiłam, rozkładając ręce na boki i uśmiechając się szeroko z rozbawieniem.
Stanęłam przed nim, nie opuszczając nadal rąk.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Parsknąłem śmiechem i potargałem jej włosy.
- Wiesz, że kocham pacyfistów. Ich imprezy były zawsze ciekawe - zaśmiałem się. - Ale nie tym razem. Chciałby, być na tym balu - wyjaśniłem. - I byłbym niezwykle rad, gdybyś ty też się na nim pojawiła, moja mała.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Oparłam dłonie o biodra.
- Czy ty w ogóle słuchasz tej twojej małej, duży? - spytałam, udając rozdrażnioną. Za chwilę się jednak uśmiechnęłam i zwiesiłam ramiona. Saint patrzył na mnie z wyczekiwaniem. - Nio dobra... Mooooże - mruknęłam, wywracając oczami. Uniosłam palec wskazujący do góry. - Ale nie wiem, więc bez wyrzutów mi potem, jasne, duży?
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- I tak będę miał wyrzuty jak nie przyjdziesz - prychnąłem. - Nawet mi się nie waż mnie zwieść, słyszysz Tarko - upomniałem ją. Jakby zawiodła mnie po raz pierwszy. Potem westchnąłem smutno.
- Żal by skrzydełka się zmarnowały...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Może kto inny będzie miał ochotę na te skrzydełka - mruknęłam. - Dobra. - Klasnęłam w dłonie, sama nie wiem czemu powiedziałam to pierwsze, kurde. - Masz jakąś koncepcje na ten cały syf? - zapytałam, robiąc obiema dłońmi koło w powietrzu.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline