Nie jesteś zalogowany na forum.
Tutaj można ćwiczyć walkę wręcz, ale także zwyczajnie poćwiczyć.
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
Przechadzając się po szkole postanowiłam zajść do sali treningowej. Lekko się zdziwiłam widząc znajomą sylwetkę.
- Już tak szybko wróciłaś?- zmarszczyłam brwi, opierając się o futrynę drzwi.
Offline
Momentalnie odwróciłam się, słysząc za sobą znajomy głos. Westchnęłam cicho, starając się nie przewrócić oczami na fakt, że ktokolwiek przerwał mój trening.
- Zdziwiona? - mruknęłam, przekrzywiając głowę delikatnie w bok. - Myślałaś, że po drodze coś mnie zamorduje i tutaj nie wrócę?
life is damn unpredictable
Offline
- Oczywiście, że nie.- przewróciłam oczami.- Tylko myślałam, że wrócisz troszkę później. Dyrektorki jeszcze nie ma, miejmy nadzieję, że to ją coś zamordowało i nie wróci.- uśmiechnęłam się lekko.
Offline
Uśmiechnęłam się minimalnie na jej słowa.
- Ach droga Montrose, zostań pożarta przez rekina i nie wracaj - zaśmiałam się cicho. Chcąc odciągnąć rozmowę z dala od tematu, mojego wcześniejszego przyjazdu kontynuowałam. - Mogłaby zrobić sobie dłuższe wakacje, albo chociażby stać się milsza. Chociaż...na co ja liczę. Montrose nie stanie się milsza chyba dla nikogo,a jeśli byłaby miła dla kogoś to założę się, że zostałaby podmieniona przez jakiś kosmitów z Saturna bo Marsjanie się już nie bawią w porywanie ludzi. Mają nas już chyba dość
life is damn unpredictable
Offline
Wybuchłam cichym śmiechem.
- Ehh to przyjaciółka mojej babci i o dziwo dla niej jest w miarę miła. - westchnęłam, nawet nie wiedziałam skąd one się znają.- I tak byłam zdziwiona, że w ogóle gdzieś wyjechała. Zazwyczaj nigdy nigdzie nie wyjeżdża. Czekaj jak ona to powiedziała " muszę odpocząć od tych natrętnych niewychowanych bachorów.- uśmiechnęłam się
Offline
Uśmiechnęłam się krzywo
- Ach, kochana Montrose sama na siebie sprowadziła niańczenie nas wszystkich w momencie zostania dyrektorką. Nie oszukujmy się, taka prawda. - wzruszyłam ramionami.
life is damn unpredictable
Offline
- Cóż racja, chciała mieć szkołę dla wybitnych uczniów, to ma szkołę dla wybitnych uczniów. - odparłam z uśmiechem.- W sumie to się zastanawiam czy jest ktokolwiek poza moją babcią, kto ją w ogóle toleruje
Offline
Wzruszyłam ramionami, odwracając się, aby podejść do maty.Usiadłam na niej, wykonując za raz szpagat.
- Jeśli ktokolwiek taki był, musiał mieć nierówno pod sufitem albo już dawno wącha kwiatki od spodu.
life is damn unpredictable
Offline
- Na pewno żaden facet by z nią nie wytrzymał, dlatego żadnego nie ma i jest teraz zgorzkniałą starą panną.- przewróciłam oczami.- Widzę, że nie odpuszczasz sobie z treningami, nawet przed rozpoczęciem roku
Offline
Parsknęłam cichym, gorzkim śmiechem.
-Jeśli odpuściłabym, nie byłabym już najlepsza. - zauważyłam, wykonując skłon. Zignorowałam mocny ból, który zawsze mi towarzyszył podczas tego ćwiczenia, jednak nie przestawałam.
life is damn unpredictable
Offline
- Nie boisz się, że się połamiesz? To wygląda na bolesne.- skrzywiłam się mimowolnie, nadal opierając o tą nieszczęsną framugę. Ja i wszelkie sporty bardzo się nie lubimy. Nawet biegać szybko nie umiem.
Offline
Pokręciłam głową
- Aby zdobyć szczyt, aby być najlepszym trzeba pokonywać własne słabości - wyrecytowałam tą samą formułkę, którą wmawiałam sobie za każdym razem podczas treningu.
life is damn unpredictable
Offline
- Bardzo mądre stwierdzenie.- kiwnęłam głową.- Widziałaś mnie kiedyś biegającą? Tego raczej łatwo nie pokonasz. Ja i sport się bardzo nie lubimy
Offline
Wzruszyłam ramionami
- Początki zawsze są trudne. Pamiętasz mnie kiedy tutaj trafiłam? W wieku piętnastu lat ledwo przebiegłam kilometr, tak u mnie leżała kondycja
life is damn unpredictable
Offline
- Pamiętam, pamiętam też siebie z tamtego okresu. Praktycznie wcale się do nikogo nie odzywałam.- odparłam nieco ciszej
Offline
- Póki nie wpadałaś na mnie w jadalni - przypomniałam. - Zaczęłyśmy gadać od momentu, w którym wylałaś na mnie herbatę.
life is damn unpredictable
Offline
- No tak, wtedy byłam jeszcze niezdarą.- uśmiechnęłam się.- A potem nie wiedzieć czemu Montrose przydzieliła nas do jednego pokoju. Nigdy nie rozumiałam niektórych decyzji tej kobiety
Offline
- Pamiętaj. To Montrose, tej kobiety czasem nie da się kompletnie zrozumieć
life is damn unpredictable
Offline
- Momentami się zachowuje jakby się urwała z innego wieku.- przewróciłam oczami.
Offline
- Nic mi nie mów - mruknęła. - Ta kobieta jest nie do zniesienia.
life is damn unpredictable
Offline
- Znając życie będzie jeszcze gorsza, bo będzie miała zregenerowane siły do nękania nas
Offline
Złożyłam ręce jak do modlitwy
- Boże miłościwy, spraw aby jednak ją coś tam zeżarło na tych Malediwach czy kij gdzie tam była
life is damn unpredictable
Offline
- Albo żeby chociaż wróciła pożartą ręką lub nogą.- roześmiałam się.- Wtedy nie mogła by się tak panoszyć na tym korytarzu,
Offline
- A może tak na kogoś nakrzyczała na Malediwach, że straciła głos? To by było spełnienie marzeń
life is damn unpredictable
Offline