Nie jesteś zalogowany na forum.
Wzruszyłem niewinnie ramionami.
- Ale z twojej obecności cieszę się równie wielce jak z możliwości rewanżu - zapewniłem z uśmiechem. - A może nawet bardziej...? To zależy...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Mój uśmiech stał się szerszy. Splątałam swoje dłonie za plecami i stanęłam na palcach.
- Zależy od czego...? - spytałam mrużąc oczy z podejrzeniem.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zastanowiłem się.
- Od tego jak długo zostaniesz. I jak skończy się ta wizyta - odparłem, szczerząc zęby, a raczej rzadko to robiłem, tym bardziej szczerze. - Ale to tylko moje propozycje, ostatecznie liczy się inicjatywa własna w ocenie - dodałem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zaśmiałam się.
- Nie chcę Ci przeszkadzać, mogę spokojnie poczekać aż skończysz, nie ma problemu - oznajmiłam miękko. - Raczej ci nie pomogę w treningu - stwierdziłam, unosząc obie dłonie w geście kapitulacji. - Walki wręcz nie są dla mnie.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechnąłem się chytrze i złapałem ją za uniesioną dłoń, przyciągając gwałtownie do siebie, aż zdeżylismy się ze sobą lekko.
- Samoobrona by ci się przydała - uznałem. - Taka dama jak ty, Ren, powinna umieć obronić się przed natarczywym mężczyzną, takim jak ja - zauważyłem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Spojrzałam na nasze dłonie. Ogólnie ten ruch mnie zaskoczył i potrzebowałam kilku sekund aby móc się odezwać.
- Mhm, być może masz rację, czasami potrafisz być groźny - mruknęłam rozbawiona jego zachowaniem.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Zapewniam cię, że robię się jeszcze groźniejszy i drapieżniejszy, gdy mi na czymś bardzo zależy - dodałem, nie pozwalając się od siebie odsunąć i kładąc dłonie na jej biodrach.
Oj Honest, ty niewyżyty starcze...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Niby jego dłonie luźno spoczywały na moich biodrach, a jednak na tyle mocno mnie trzymał że musiałabym się gwałtownie szarpać aby wydostać się z jego objęć.
- Wiem, Roger - mruknęłam, zjeżdżają delikatnie dłońmi po jego ramionach. - Ale zdajesz sobie sprawę, że czuję, jaki się czasem rozkojarzony się stajesz... - powiedziałam cicho i w tym momencie zacisnęłam dłonie na jego nadgarstkach i pociągnęłam, z zadowoleniem uwalniając się z jego objęć bez zbędnej szarpaniny.
Stanęłam wyprostowana, kilka kroków przed nim i zadowolonym uśmiechem. Udało mi się!
- I to zdecydowanie nie idzie na twoją korzyść, kochany - skwitowałam, wciąż rozbawiona.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Rozłożyłem ręce, w geście bezradności.
- Co mam począć, gdy sam twój widok... mnie rozstraja. Jednak Ty też masz słabość Ren - spostrzegłem i pozowliłem całej mojej miłości i pożądaniu jakie zazwyczaj kierowałem do niej w ciszy, wyzwolić się i skierować w Ren.
I tak od dawna chciała byś się nie zamykał. Niech poczuje, tyle, ile Ty...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zwiesiłam ramiona, na kilka sekund znikają gdzieś indziej. Rozglądałam się ale to była jedynie fala żaru, która dostała się do mojej krwi.
Zadrżałam z nadmiaru emocji, policzki mi zapłonęły, to wszytko było jak ogromny wybuch, jednak skończył się tak szybko jak się pojawił.
Zamrugałam wracając do rzeczywistości, te kilka sekund wystarczyło aby Honest podszedł do mnie.
- Roger, igrasz z ogniem - szepnęłam, biorąc w końcu oddech, bo znów o tym zapomniałam. Czy to możliwe, że można zapomnieć o oddychaniu?
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zaśmiałem się cicho, znów biorąc zwycięsko Ren w objęcia.
- A może sam jestem ogniem? - zauważyłem. - Wiem co robię Ren. Skoro żyję z tymi emocjami, to znaczy, że Ciebie by nie skrzywdziły - zapewniłem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Oparłam dłonie o jego pierś. Czując pod palcami bicie jego serca, od razu miałam ten rytm w głowie.
- Z jednej strony zazdroszczę Ci opanowania i tego spokoju, którego ja nigdy mieć nie będę, nawet gdy się bardzo postaram, a z drugiej sądzę, że to wręcz niezdrowe dusić coś takiego w sobie...
Złapałam kilka kolejnych oddechów.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Wzruszyłem lekko ramionami.
- Przywykłem. Gdybym nie umiał tego opanować nie mogłabyś się do mnie zbliżyć, sama widziałaś, jak byłoby ciężko - zwróciłem uwagę, a po zastanowieniu dodałem: - I mimo tego co mówię, ja nie chce być natarczywy. Raczej nigdy taki nie będę w stosunku do Ciebie.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Nigdy bym cie nie oskarżyła o bycie natarczywym, mój miły - mruknęłam. - Poza tym, natarczywy nie łączy się ze spokojnym, tak przynajmniej sądzę. - Wzruszyłam niewinnie ramionami. - Wiem, że dla ciebie wyglądam jak porcelanowa laleczka, lecz przypomnę ci, że ta laleczka już walczyła ze złem i przeżyła co nieco, więc parę emocji mniej czy więcej spróbuję przetrawić najspokojniej jak mogę - oświadczyłam, kiwając się na boki w jego ramionach.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Kręcę głową, rozczulony jej mową.
- Dla mnie jednak jesteś kryształową figurką, z którą jeśli nie będę się obchodził ostrożnie... biedna rozsypie się... - westchnąłem. - Obawiałem się, że czując moje emocje, poczułabyś się do czegoś... zmuszona...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Mniej szkód da spokojne dostawanie się tych emocji do mojego ciała, niż te fale gorąca, którymi tak lubisz mnie zarzucić - mruknęłam.
Przesunęłam dłonie w górę i objęłam jego szyję.
- Tym razem myślałam, że nogi się pode mną ugnął - wyznałam. - Myślisz, że taka burza miłości nie ma w sobie mocy? - zapytałam, choć wiedziałam, że zna odpowiedź na to pytanie. - Roger, to ja czuje twoją miłość, prawie tak jakbym zaglądała ci do głowy! To ty powinieneś być skrępowany w moim towarzystwie, a nie martwić się o mnie - powiedziałam z nutą powagi.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechnąłem się pod jej dotykiem, słowami, powagą...
- Mogę zostawić Ci umysł otwarty na oścież, ale nigdy nie będzie mnie to krępować - zapewniłem. - Tylko obiecaj... zważ na to, że emocji się nagrodziło niesamowicie wiele, odkąd zacząłem Cię kochać - uprzedziłem, pozwalając emocją uwolnić się spod mojej wytrenowanej kontroli. Przymknąłem lekko oczy, sam pozwalając się ponieść emocjom.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Westchnęłam, nieco się spinając.
- Obiecuję, a ty obiecaj mi, że przestaniesz tworzyć bańkę wokół siebie... - mruknęłam prosząco.
Mój żołądek zacisnął się, a ja przycisnęłam ciało bardziej do Rogera, choć i tak staliśmy już w "ścisku".
- Kochasz, ale pozwól mi kochać ciebie - szepnęłam mu do ucha. - Gdy bańka pęka, jest to bardziej naturalne - dodałam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Długo było mi dobrze w tej bańce - przyznałam, dziwnie się czując, świadom, że teraz do każdej emocji Ren ma dostęp. - Bezpiecznie. Wiedziałem, że nikt nie da rady się zbliżyć - westchnąłem, wodząc dłońmi po jej biodrach i tali. - Ale... Tak. Chciałbym, byś się mogła zbliżyć. Bez obaw i trudności...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Pomimo materiału koszulki jego dłonie parzyły moją, skórę. Tak jak szmaragd na szyji przez te wszystkie emocje, które teraz unosił się w powietrzu, zdarzały i mieszały się ze sobą.
- Bańka była tylko złudzeniem... A obawy i trudności nigdy nie znikną, było by wręcz dziwnie gdyby ich nie było, mhmm - mruknęłam i westchnęłam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Chciałbym się ich wyzbyć, choćby tylko dla Ciebie... - zapewniłem cicho, nie wiedząc już co zrobić z dłońmi, z drugiej strony zachowując pewien dystans i ogładę... westchnąłem tylko.
- Ale nie ma jej? Czujesz? Możesz wejść - parsknąłem śmiechem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Odchyliłam głowę z uśmiechem na twarzy. Jego dłonie naprawdę mnie dekoncentrowały.
- Czuje - wciąż mówiłam cicho, przejeżdżając jedną dłonią po jego twarzy. - Ale nie mogę zrobić niczego zbyt gwałtownie - mówiłam dalej z nutą poczucia winy. - Wybacz, że każe ci czekać wciąż i czekać ale... Obawiam się, że mogę sobie nie poradzić ze szmaragdem i... - Na mojej twarzy pojawił się grymas bólu.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uciszyłem ją długim, delikatnym pocałunkiem. Gdy się odsunąłem, radośnie stwirdziłem, że trochę pomogło.
- Musisz żyć z nim w zgodzie. Więc podążaj za uczuciami, szmaragd będzie z tego zadowolony - stwirdziłem wodząc spojrzeniem po jej zmęczonej twarzy.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Ten szmaragd jest niewyżyty - bąknęłam. - A przynajmniej czasem sprawia takie wrażenie. - Pokręciłam głową i złożyłam na jego ustach delikatny, niezbyt długi pocałunek. - Może uda mi się wyciszyć przy tobie, on lubi spokój.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zaśmiałem się kręcąc głową.
- Raczej dogadałbym się z nim w kwestii bycia niewyżytym - mruknąłem pochylony przy szyi Ren.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline