Nie jesteś zalogowany na forum.
Opadłam na podłogę i spojrzałam na kamień leżący na ziemi. Przypomniała mi się rozmowa z Agnes, kiedy mówiłam że nawet chwila rozłąki sprawia, że robi mi się ciężko na duszy.
- To nie moja wina, okej? Nie panuje nad tym - odparłam lekko zdenerwowana niesłusznymi oskarżeniami. - Jeszcze kilka dni temu w ogóle nie zdawałam sobie z tego sprawy - dodałam, wbijam wzrok w samotny kamień i zacisnęłam zęby.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Westchnąłem, wiedząc, że i tak nie umiałbym się gniewać.
- Wiem przecież... załóż go. Wiem, że robi Ci się słabo bez niego - zauważyłem z typową dla mnie troską w głosie.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Spojrzałam rozgoryczona na chłopaka.
- Wupchaj się z tą twoja troską.
Sięgnęłam po naszyjnik i szybko wstałam. Tym razem poczułam zimno rozchodzace się po moim ciele.
Zniknęłam?
Nieważne. Rozłoszczona po prostu wyszłam, zostawiając go samego, tak jak chciał na samym początku.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Teraz wyszła? Mogę popłakać w spokoju? Ja prawdę ją ostrzegałem, poprosiłem na samamym początku...
- Taaaara - jęknąłem podnosząc się i ruszając za nią. - Pojaw się, bo ja poważnie nie wiem kiedy jesteś widzialna, a kiedy nie...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Zatrzymałam się, a Saint o mało na mnie nie wpadł.
- Uważaj jak chodzisz! - bąknęłam. - Ty wiesz, że ja też nie wiem - syknęłam, krzyżują ramiona. Znów zdjęłam go z szyji. - Wyciągnij ręce - nakazałam. Chłopak wyglądał na lekko zdezoriętowanego. Też bym pewnie tak wyglądała gdybym rozmawiała ze ścianą. Położyłam kamień bezpiecznie na dłoniach Sainta. - Najwidoczniej nadal nie chce abyś mnie widział - stwierdziłam oschle. - Nie chcesz wrócić tam? - Wskazałam na drzwi pomieszczenia. - Wyszłam tak jak prosiłeś.
Zerkałam to w jego niebieskie oczy, to na MÓJ kamień w JEGO rękach. Wolałam nie kłaść go na ziemi.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Spojrzałem na nią rozczulony. Uśmiechnąłem się lekko i całując ją w czubek głowy, nałożyłem jej kamień z powrotem na szyję.
- Tara... Nie chciałem byś mnie zobaczyła w tamtym miejscu, bo wstydzę się tego. Znamy się już szmat czasu, ale nie wiesz o tym i trudno byś wiedziała, skoro nikt tego nie wie... - westchnąłem, czując, że pozostałości łez błyszczą mi na policzku. Tutaj jest znasznie jaśniej niż w archiwach, więc nic są już nie ukryje.
- Widzisz? Nie znikasz - zauważyłem z uśmiechem, cofając się odrobinkę.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Objęłam dłonią kamień. Zerknęłam w bok.
- Nie widzę - bąknęłam ale już zdecydowanie spokojniej. - Zdenerwowałeś mnie, ciołku - oznajmiłam, nie chcąc nic ukrywać. - Zachowujesz się jak nędzna podróbka Sainta, którego znam. Wróciłam wzrokiem do niego i uniosłam jedną dłoń w górę. - Ja rozumiem, że masz zły dzień, bo każdy może taki mieć. - Po kilku sekundach zastanowienia dodałam jednak: - Dobra, może nie rozumiem ale udawajmy, r rozumiem, żeby nie było. - Pokręciłam głową. - Ale wiesz co mnie najbardziej irytuje teraz? To że wymuszasz uśmiech. - Spojrzałam w sufit. - Pójdę już, ale wiedz, że teraz ci nie odpuszczę z tym - uświadomiłam mu, choć pewnie sam bym tego świadomy. Ja nie odpuszczam, jak coś zaczynam to muszę to skończyć.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Moja kochana - westchnąłem. - Ty się nigdy nie poddajesz, to jest pewne - uśmiechnąłem się, tym razem szczerze. - Nie będę Ci więc utrudniał... choć to, czego się dowiesz... - skrzywiłem się lekko. - Nie zmień o mnie zdania, dobrze? Będę dalej Saintem, prawda?
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Przechyliłam głowę.
- Nie, nie będziesz Saintem. Staniesz się kosmitą latający na mrocznej desce śmierci i wzrosną ci tęczowe rogi - powiedziałam śmiertelnie poważne. - Od kiedy z ciebie taki tchórz? - spytałam i uśmiechnęłam jednym kącikiem ust, nie mogąc się powstrzymać.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Tchórz? Ja? Nieee... po prostu nie lubię się dzielić akurat tą sprawą - odparłem na swoją obronę, lekko wzruszając ramionami.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- To się nie dziel - odparłam szybko, z nutą pretensji. - Nie mogę cię zmusić żebyś mi powiedział czemu się tak zochowywałeś przed chwilą. - Westchnęłam głęboko i włożyłam dłonie do kieszeni. - Sam to powiedziałeś, znamy się szmal czasu. Gdybym ja się tak zachowywała, to co ty byś zrobił? He? - Spojrzałam mu prosto w oczy.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- No... pewnie bym się dowiedział - przyznałem. - Bo chciałbym widzieć mimo wszystko... - dodałem już ciszej.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- No właśnie - przytaknęłam, kiwając głową. - Ustalmy, że powiesz mi o tym niedługo, jak się na to przygotujesz - zaproponowałam, widząc, że bardzo mu się nie uśmiecha o tym mówić.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Zacisnąłem usta, i pokiwałem głową.
- Jasne... w kawiarni? Jutro? Przemyśle co powiedzieć i w ogóle... przepraszam, że spotkałaś mnie akurat w takiej sytuacji...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Machnęłam ręką.
- Nie przepraszaj, w sumie już nie jestem zła. Bardziej zdenerwowałam się na cały obrót sprawy niż na ciebie. - Przyznałam się. - Poza tym, to nie twoja wina, Boże, duży. Przecież to ja przylazłam tu za tobą - parsknęłam, próbując powstrzymać uśmiech.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Pokiwałem głową, przyznając jej rację.
- No tak. Nauczka na przyszłość by nie łazić za mną wszędzie. Chyba, że przed ołtarz - wtedy zapaszam serdecznie, kochana.
Znów na twarz wrócił mi uśmiech, a ponure myśli o rodzinie, a dokładniej jak braku, zeszły na bok.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Podniosłam rękę do góry i poklepałam go po ramieniu.
- Saint, kwiatuszku ty mój, hormony ci buzują - stwierdziłam. - Idź sobie wypij kakao czy coś - powiedziałam ze śmiechem. Opuściłam rękę. - I postaraj się nie wpadać w depresję, bo twój kamień zacznie się na tobie wyżywać. - Dotknęłam swojego. - Złośliwe cholery.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Dotknąłem kamienia na szyi.
- Wiesz... ja z moim kamieniem jesteśmy niezwykle zgodni we wszystkim... nie przeszkadza mu gdy się czasem podenerwuje... - westchnąłem. - Sama słyszałaś, że mam dziwkarski kamień - parsknąłem.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Na moich ustaw pojawił się szeroki uśmiech, którego nie byłam w stanie powstrzymać.
- Obyś się do tego twojego dziwkarskiego kamienia nie upodobniał - powiedziałam kąśliwie, posyłając chłopakowi złośliwe spojrzenie. - Dobra, nie będę ci już przeszkadzać w... cokolwiek czym robisz. Choć to w sumie bardzo drażni się z moją naturą eksperta wkurwiania. Kurde, jak ja się dla ciebie poświęcam. - Pokręciłam głową, przygryzając wargę. Uściskałam szybko chłopka. - Cześć, duży!
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Cześć kochana, dziękuję Ci - powiedziałem tylko i wróciłem do archiwów i zakopałem się wśród akt i dokumentów.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Szłam spokojnie przed siebie, nie oglądając się. Wiedziałam, że nikt za mną nie idzie, bo szczerze mówiąc kto mógłby? Jeśli ktokolwiek szukałby mnie sprawdziłby gimnastyczną, siłownię czy strzelnicę.
- Czy tutaj musi być tak zimno? - mruknęła, owijając się ramionami gdy poczuła chłód. - Czy tak cholernie trudno zadbać o ogrzewanie nawet tej części szkoły Montrose?
life is damn unpredictable
Offline
- Ta część szkoły jest skryta przed wzrokiem Jerome, dlatego nie zapuszczamy się tu częściej niż trzeba - zauważyłem oschle, wychodząc z archiwów, w których ktoś grzebał bezwstydnie. - Czego tu szukasz, panienko Windsor? Nie przypominam sobie, byś dostawała pozwolenie na podróż, ani nie został ci przydzielony opiekun - zauważyłem, opierając się o lodowatą ścianę.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Skrzywiłam się na wspomnienie Jerome'a i automatycznie spojrzałam na diament na swoim palcu.
- A skąd wiesz? Może dostałam pozwolenie? - odparłam, podnosząc wzrok na profesorka.
life is damn unpredictable
Offline
Parsknąłem.
- Nie żebym nie był jednym z nauczycieli, którzy o tym decydują... - zacząłem z drwiną. - Ale sam fakt, że nie ma tu twojego nauczyciela nadzorującego... Cóż, nie trzeba być mną, by to rozgryźć.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Przewróciłam oczami
- Okej, coś jeszcze czy mogę już sobie iść na małą wycieczkę w przeszłość? - skrzyżowałam ramiona na piersi. Nie miałam kompletnie siły na wredne odzywki, podobnie jak od kilku dni
life is damn unpredictable
Offline