Nie jesteś zalogowany na forum.
- No wiesz... - Schowałem dłonie do kieszeni. - Znudziło mi się samotne błąkanie po ziemi, więc zacząłem cię szukać. Poza tym, chciałbym poznać moją lub mojego... - Zmarszczyłem brwi. - Ile razy "pra" musiałbym powiedzieć, żeby dodać potem "wnuczka/wnuk"?
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Oh, czyżbyś się stęsknił?- uniosłam brwi.- Cóż udawanie własnej śmierci w momencie gdzie wreszcie zdobyłeś, było niezwykle idiotycznym pomysłem.- prychnęłam.
Offline
Odwróciłem krzesło tyłem do biurka i usiadłem na nim okrakiem, opierając się brodą o oparcie.
- Przepraszam bardzo, to było po tym, jak mnie rzuciłaś - roześmiałem się.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Ja ciebie rzuciłam?- uniosłam te swoje cudowne znane na cały wszechświat idealnie wyregulowane brwi.- Och na pewno nie, kochanieńki. Coś źle musisz pamiętać
Offline
Przewróciłem oczami rozbawiony i spojrzałem na nią wymownie.
- Rose. Nadal jesteś młoda i piękna, nie wmawiaj mi, że masz kłopoty z pamięcią.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Cóż, zalety nieśmiertelności, mój drogi.- uśmiechnęłam się lekko. W sumie to rzadko kiedy się uśmiecham, ale to wyjątkowa okazja.- Zamierzasz tutaj zostać na dłuższy czas?
Offline
Zastukałem palcami o biurko.
- Jeszcze nie wiem. Jestem ciekawy, co z tego wszystkiego wyniknie. - Uśmiechnąłem się szeroko. - Ale mogę cię zapewnić, Rose, że czekają nas... interesujące czasy.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Bardzo interesujące, szczególnie że pewien doskonale znany nam psychopata chce nas wymordować.- przewróciłam oczami
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Jer zawsze miał humorki jak stara baba. Mimo wszystko nie przeszkodziło to twojemu małemu zauroczeniu. - Kąciki ust mi zadrżały.
Nadal nie wiedziałem, co one w nim widziały.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Autorka: NO PRZEPRASZAM, ALE JEST CHOLERNIE PRZYSTOJNY!
- Cóż, teraz się cieszę, że to jednak Elizabeth była z nim związana. Było minęło, cóż to tylko zauroczenie.- przewróciłam oczami.
Offline
- Nie przewracaj oczętami, bo tak ci zostanie, Rose - powiedziałem. - Ja też nie narzekam, że to ona. - Zmarszczyłem brwi. - Jej potomkini jest do niej bardzo podobna z wyglądu.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Spotkałeś się z Megan?- uniosłam te swoje cudowne brwi.- Błagam nie mów, że powiedziałeś do niej Elizabeth.- obrzuciłam go lodowatym spojrzeniem.
Offline
[PO ŚNIE AGNES; NOC]
Stanęłam przed gabinetem i nacisnęłam na klamkę. Nic. Cholera.
Zaczęłam walić w drzwi.
- Pani Dyrektor?! To pilne, bardzo pilne! - krzyknęłam.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Boże mój ty najświętszy, kto mi o tej barbarzyńskiej porze przerywa mój bezcenny sen. Oj ta osoba pożałuje i to bardzo mocno. Narzuciłam na siebie satynowy płaszczyk i otworzyłam wszystkie sześć zamków. Muszę mieć tyle zabezpieczeń, za duża ilość uczniów mnie nie cierpi.
- Panno Vogel, co pannę w takim stanie do mnie o tej porze sprowadza?- uniosłam brwi, cóż tym razem były nieumalowane. Nie zwykłam witać uczniów w wałkach na włosach i szlafroku.
Offline
Obudziłem się z głową na biurku, gdy usłyszałem hałas z korytarza. Nieco zamroczony podniosłem głowę, a razem z nią przyklejoną do policzka kartkę.
Musiałem to sprawdzić.
Odkleiłem kartkę z twarzy i rzuciłem ją na stosik, po czym złapałem pierwszą lepszą koszulkę i ją założyłem. Spojrzałem jeszcze w lustro na wszelki wypadek. Włosy stały mi na wszystkie strony. Wspaniale. Miałem tusz z pióra na policzku, do którego przykleiła mi się kartka.
- Chrzanić to - mruknąłem zaspanym głosem.
Wyszedłem na korytarz i skierowałem się w stronę źródła hałasu.
Cóż, nie spodziewałem się, że spotkam Agnes pod drzwiami dyrektorki i Montrose w wałkach na włosach. Koszmary do końca życia.
- Agnes? - Zapytałem zaspanym głosem i przetarłem oczy dłońmi. - Nie minęły?
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
- Co? Co? Nie! - próbuje odpowiadać obu osobom na raz, ignorując stan każdej z nich. Sama też nie byłam miss koszuli nocnej, ale to teraz mało istotne.
- Miałam wizję. Nawet kilka, ale chodzi o to, że widziałam przyszłości. I... chyba wiem, gdzie jest dziewczyna, która jest wybrana przez kamień. Ta dwunasta. Widziałam ją.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Czyli nie minęły koszmary... - mruknąłem. - Panno Montrose, chyba lepiej przedyskutować to w gabinecie.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
- Oczywiście, to zdecydowanie nie jest sprawa dla osób z zewnątrz.- mruknęłam otwierając szerzej drzwi i wpuszczając ich do środka.- Siadajcie
Offline
Wyparowałam do środka, rozemocjonowana, nie zwracałam na nic uwagi. Trzymając zeszyt blisko siebie, a kamień nadal w dłoniach, chodziłam jak nakręcona po gabinecie.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Usiadłem na krześle mając nadzieję, że nie zasnę na siedząco. Przymknąłem oczy.
- Agnes, ile kawy wypiłaś? - Spytałem, słysząc jej dreptanie po gabinecie.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
- Panno Vogel, bardzo proszę usiąść. Chodzenie w kółko po moim gabinecie nic nie pomoże.- westchnęłam i sama opadłam na swój fotel.- Opowiedz dziecko, dokładnie o co chodzi, ale najpierw masz się uspokoić
Offline
Westchnęłam, ale nawet gdy usiadłam, noga skakała mi w miejscu.
- Ile kaw wypiłam? Tylko dziś, czy od ostatniego snu? Bo wiesz, od trzech dni żyje tylko na kofeinie... - odpowiedziałam na jednym oddechu. - Nie to jest ważne. Miałam wizje. Widziałam dwunastego wybrańca. Widziałam, kto go trzyma... nie wyraźnie, ale widziałam... to była przyszłości i to najbliższa...
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Panno Vogel, rozumiem, że jest późna pora i wszyscy jesteśmy oderwani od snu, ale jednak podstawowe formy grzecznościowe do nauczycieli powinno się zachować. Nie powinnaś mówić do pana profesora na ty.- przewróciłam oczami.- Opowiedz o osobie, która go trzymała. Tak szczegółowo jak dasz rade.
Offline
- Wyglądam jak jej kolega z klasy. Sam ledwo widzę na oczy, Genevieve, już nie czepiajmy się szczegółów - westchnąłem, po raz kolejny przecierając oczy. - Agnes, ważniejsze jest to, gdzie go trzymano. Chyba, że trzymał go lub ją Jerome.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
Kręcę pośpiesznie głową, próbując zebrać myśli. Dalej Agnes, wdech, wydech i mówisz.
- To ona. I nie przetrzymywał jej Jerome, a... nie znam jej. Była zamazaną fioletową plamą, miała opaskę na oku... - znów wzięłam oddech. - Były na klifie, nad miastem. Nie wiem jak daleko, ale chyba na wschód stąd. Widziałam zachód słońca. Widziałam... kilka możliwości. Jedna z nich kończyła się zrzuceniem Wybranej z urwiska.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline