Nie jesteś zalogowany na forum.
Podniosłem się i podreptałem za nią.
- Ale też chcę dostać czekoladę - powiedziałem głosem rozkapryszonego dziecka.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Pff, to se sam ukradnij. Mi i tak wiedźma patrzy na rękę. Jestem na jej celowniku - opadłam naburmuszona, gasząc papierosa w dolniczce na parapecie.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Uśmiechnąłem się szeroko.
- No dobra. To sobie ukradnę. Mi nic nie zrobi, a dodatkowo jestem od niejj starszy. - Wzruszyłem ramionami.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Pokręciłam głową rozbawiona.
- Serio przyszedłeś tu do niej, czy jednak na jej polecenie? Pojawiasz się w mieście, przed wielkim wejściem smoka aka skazańca, któremu najwyraźniej znudziło się stanie w kącie. - Wywróciłam oczami, mimowolnie obejmując się ramionami. - Masakra - dodałam pod nosem, bardziej do siebie. Chyba, za dużo gadałam z ciotą, ugh. - Przypadek? - Spojrzałam niedowierzająco. - Nie sądzę.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Przewróciłem oczami.
- Nie muszę ci się tłumaczyć. I nie będę wam pomagać w tych sratytaty misjach. Swoje już zrobiłem - prychnąłem. - Masz za dużo ze mnie, Małpo. Nie zastanawiaj się tyle.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Dobra, spróbuję. Ale po prostu mam rozkminę. - Wzruszyłam ramionami. - Muszę się zbierać gorylu, ale jazda. - Pokręciłam głową. - Do zoba potem! - rzuciłam na pożegnanie i odeszłam.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Przykucnęłam aby pozbierać kartki, które wypadły mi z rąk. Byłam dziś kompletnie nieskupiona, nie mogłam pojąć czemu...
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Pomogę pani, pani Endicott - powiedziałam, przyklękając i zbierając kartki. To były jakieś prace pisemne, i było ich dużo. Jejku.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Oh, droga Annabeth, witaj. I dziękuję - przywitałam się. Kolejny błysk, ale bardzo szybki. Zamrugałam. - Jak się dziś czujesz? - zapytałam z troską, podnosząc na nią opiekuńczy wzrok. Wyglądała naprawdę nie najlepiej.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Mhm, dobrze - odparłam z automatu. - Coraz lepiej - dodałam bez grama emocji. Te da krótkie zdania sprawiały, że ludzie przestawali dopytywać o cokolwiek, a przynajmniej większość - pomyślałam o Agnes, która była przedziwna. Ehh...
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Odczekałam chwilę, pozwoliłam jej na milczenie, może właśnie tego potrzebowała? Choć nie byłam pewna, mało można było po niej wywnioskować, co było dla mnie szokiem. Podniosłam wzrok na Annabeth. Jej oczy były... Niewyraźnie, kompletnie brakowało im emocji.
Poczułam ucisk w żołądku.
- Odczuwam, że jednak nie jest zbyt dobrze. Stresujesz się tym, że tu jesteś? Masz jakieś obawy...? - zaczęłam dopytywać, jednak starałam się nie mówić z naciskiem, aby nie było to nachalne, czułabym się winna gdybym ją wystraszyła.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Myli się pani - powiedziałam spokojnie. - Wyszłam z pokoju aby się przejść, spałam - wytłumaczyłam. - Może to przez to...
Wzruszyłam ramionami. Nie wytrzymam kolejnej osoby, która będzie się mną przejmować, już na samą myśl robiło mi się niedobrze.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Pokręciłam głową i odebrałam od niej kartki papieru.
- Nie chodzi mi o... - Wzięłam głęboki oddech. Obie wstałyśmy. - Jesteś nieobecna duchem, moja droga. - Zobaczyłam jak się skrzywiła na ostatnie słowa. - Wybacz, Annabeth, nie chcę cię męczyć, chcę po prostu wiedzieć co u ciebie słychać, czy sobie radzisz, czy przypadkiem nie potrzebujesz... mhm, pomocy?
Spojrzałam na nią pytająco. Miała na sobie za luźne ubranie, w ogóle była bardzo wysoka i szczupła, a wręcz chuda. Było to już nienaturalne. To musiało oznaczać coś złego.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uniosłam brew.
-Pomocy? - spytałam. - Proszę, błagam o pomoc, niech mnie ktoś stąd wyprowadzi, a nikt nie będzie chciał zabić. - Westchnęłam ciężko. - Albo po prostu wyprowadzi, z resztą mi już obojętnie - powiedziałam sucho.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Drogie dziecko, czy znasz moc swych własnych słów? - spytałam, otwierając szeroko oczy. - Jesteś potomkinią bursztynu. Uwolnij jego moc, kochanie - powiedziałam proszącym głosem.
Spojrzałam na zegarek. Miałam chwilę.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Skrzywiłam się nieznacznie.
- Chyba nie rozumiem - odparłam głosem wypranym z emocji. - Muszę iść - mruknęłam. Ona jednak złapała mnie za ramie i spojrzała na mnie z bólem. Jej oczy dziwacznie błyszczały, a dłoń jej się trzęsła.
Boże, co z nią było mnie tak?
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Annabeth - wypowiedziałam jej imię ze spokojem. - Nie uciekaj i nie zamykaj się na świat...
Dziewczyna jednak wytrwała mi się.
- Posłuchaj mnie, bursztyn jest ciężki, bez emocji trudno jest żyć.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zmarszczyłam nos.
- Radziłam sobie z tym od zawsze, nie potrzebuje lekcji co do tego, dziękuję za radę - odparłam.
Szybkim krokiem odeszłam, jednak zaczęłam się zastanawiać co kobieta miała na myśli...
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Wystraszona patrzyłam jak dziewczyna ucieka od rozmowy. Bez emocji? Doskonale pamiętałam Ryana, który podobnie jak ja przez swój kamień był chodzący kłębkiem emocji. Przy Annabeth było kompletnie odwrotnie, co było dla mnie szokiem. Jej obecność wręcz wyciszała, a jej nastawienie było bardzo pesymistyczne.
Wróciłam myślami do rzeczywistości. Po dziewczynie nie było już śladu. W końcu bursztyn to kamień szybkości. Czy z tego też nie zdawała sobie sprawy...?
Poczułam ucisk w żołądku. Czy to dziecko, żyje w wiecznym odizolowaniu od ludzi?
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
***
Po rozmowie z Ren czułam się... Nieswojo. Sama nie wiedziałam jak to wszystko wykorzystać, co zrobić.
To było kompletnie bezsensu, nie nadawałam się na to. Co ja tu w ogóle robiłam?
Usiadł na schodach. Obserwowałam ludzi, zastanawiając się jak to by było żyć tak jak niektórzy z nich. Obserwowałam resztę wybrańców. Nikt nie wydawał się ani trochę podobny do mnie.
Nir pasowałam tu.
Nigdzie nie pasowałam.
Lepiej by było gdyby... Ahh...
Oparłam łokcie o kolana, a brodę na dłoniach.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Dziewczyna siedziała na schodach. I tak siedziała i siedziała. Smutne. Depresyjne wręcz. Aż miało ochotę się pobawić w Joan. Skrzywiłem się. Mimo wszystko nie umiałem się chyba pogodzić ze śmiercią moich przyjaciół, choć tyle lat już minęło.
Podszedłem do dziewczyny i usiadłem obok niej.
- Nie nudzi ci się na tych schodach? Ja bym chociaż załatwił jakieś jedzenie - powiedziałem, opierając się o schodek za mną.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Nawet nie spojrzałam w bok.
- Jedzenie jest tu zbędne, jeśli cię to nudzi to odejdz - mruknęłam głosem wybranym z emocji. - Jestem pewna ze ta rozmowa również jest zbędna.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Jesteś zbyt pewna swego w takim razie - powiedziałem, wyciągając czekoladę z kieszeni, którą kumpel Małpy ukradł swojemu współlokatorowi. - Wydaje mi się, że ta rozmowa jest ci niezbędna do przeżycia - dodałem sztucznie poważnym tonem.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Doprawdy? - Mruknęłam, nie zmieniając tonu swojego głosu. Patrzyłam na wazon pełen zwięzły kwiatów.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Kiwnąłem głową.
- Mhm. Doprawdy. Jeśli porozmawiasz ze mną, a uważasz się za głupią, to zdasz sobie sprawę, że jednak nie jesteś aż tak głupia, jak sobie myślałaś - kontynuowałem poważnym tonem.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline