Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3
Zamarłam na chwilę.
- Nie wiesz, mój drogi? - zdziwiłam się i podałam mu otwarty album ze zdjęciem chłopca o tych samych oczach co jego i białych włosach. - Nie wiem, czy powinnam aż tak się narzucać i robić to tak nagle - powiedziałam, gdy dopadły mnie wyrzuty sumienia. Poczułam ciężkość na sercu.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zmarszczyłem brwi i przystanąłem. Odstawiłem torbę i wziąłem album do rąk, przyglądając się fotografii.
- Oh... kto to? - zapytałem. - Mój przodek? Może rodzina? Oh, znałaś ich? Na pewno, znałaś pierwszego wybrańca! - spojrzałem na nią przejęty.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Nie wydaje mi się aby to był twój przodek, mój drogi. Choć mogę bredzić, jestem naprawdę wycieńczona podróżą i emocjami, które mną targają. Potrzebuję rozmowy z kimś kto pomaga wam przy kamieniach i podróżach. Mógłbyś mi pomóc, i zaprowadzić...? - spytałam miękko, sięgając po album i wyciągając mu go powoli z rąk.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Pokiwałem głową jeszcze energiczniej.
- Przy kamieniach zazwyczaj pomaga nam profesor Reyes, albo profesor Honest. Dyrka rzadko wyściubia nosa z gabinetu - wyjaśniłem, -znów podnosząc torbę i z nowym zapałem ruszając do środka.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Drogi Honest - powtórzyłam i mimowolnie na moje usta wypłyną szeroki uśmiech. Schowałam albumik do swojej torby i ruszyłam pośpiesznie za chłopakiem. kiedy on robił jeden krok ja musiałam zrobić dwa, huh. - Szmat czasu. Ojej, tak, zaprowadź mnie do niego, jeśli możesz. On na pewno będzie wiedział co się dzieje - stwierdziłam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Eh... wiesz, nie wiem, czy myślimy o tym samym gościu... - zauważyłem widząc jej uśmiech. - Ale zaprowadze. Ma blisko salę, praktycznie się z tamtąd nie rusza więc na pewno go zastananiemy...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Roger? Nie rusza się z miejsca, mhm - mruknęłam szczerze oszołomiona jego słowami. - Nigdy bym nie przypuszczała, że będzie mógł przesiedzieć gdzieś długo. - Westchnęłam. - Czasy się zmieniają, a wraz z nimi ludzie. Nie możemy być wiecznie tacy sami - powiedziałam z nutą smutku i zawodu.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- On... w sensie psor, teraz wyjeżdża tylko na okres letni. Znika na parę miesięcy, a potem wraca z materiałami na kolejny rok... Ale nie wydaje się by kiedykolwiek więcej podróżował, albo był bardziej... mobilny - wyjaśniłem. - Jeśli mi wolno, zachowuje się zazwyczaj jak narcystyczny dupek - skwitowałem ze słabym uśmiechem.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Może jednak nie mówimy o tym samym człowieku...? - Zaśmiałam się. - Nie mam wyboru. Saint, mój drogi, mam jeszcze pytanie. Czy wszyscy wybrańcy są w Akademii?
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Kiwam niepewnie głową.
- Tak, teraz chyba tak. Akademia jest pełna uczniów, a nawet nie wszyscy są podróżnikami. Teraz stara się zachować pozory normalnej, szkoły wyższej, a zajęcia dla Wybranych i dla podróżników są dodatkiem - wyjaśniłem rzeczowo. - Dziś do akademii dotarł ostatni z dwunastu Wybranych, więc jesteśmy w komplecie.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Pokiwałam głową, jednak nie mogłam jakoś w pełni się uspokoić. Oczywiście te słowa sprawił, że mogłam nieco odetchnąć, ale w takim razie co było nie tak, skoro wszyscy są tu, bezpieczni, czemu tu przyjechałam? Po co...?
Szliśmy korytarzem. Moje małe obcasy stukotały, a echo niosło się korytarzem.
- Oh, zajęcia - powtórzyłam pod nosem. - Takie małe oszustwo. - Pokręciłam głową. - Zabawne, najciemniej jest pod latarnią.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Co nie? Może to kiepskie dla nas, ale nikt nie przeszkadza akademii z zewnątrz - przyznałem i stanąłem przed drzwiami do sali lekcyjnej. - Tutaj jest Pan Honest. Nie powinien mieć teraz lekcji - powiedziałem, otwierając drzwi przed kobietą.
[CIĄG DLASZY NASTĄPI W SALI LEKCYJNEJ]
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3