Nie jesteś zalogowany na forum.
Odbiega od głównej alejki w mieście. Jest trochę schowana. Właściwie nic tutaj nie ma, poza domami. Jeśli przejdzie się na jej koniec, nie ma tam dosłownie nic
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Zgodnie z planem pojawiłam się znikąd na końcu ślepej uliczki w Eastbury.
- No witaj, Słonko - rzuciłam do chłopaka, który tam stał.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Brr, przyroda. Brr, Desiree.
- Weź spadaj na drzewo - zaproponowałem. - Myślałem, że straszysz twarzyczką tylko w lochach.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Myliłeś się. Straszenie tylko w lochach nie ma sensu. - Zastanowiłam się chwilę. - Choć może w taki sposób odstraszyłabym stamtąd wybrańców.
Wskoczyłam na murek i usiadłam na nim, pozwalając nogom swobodnie zwisać.
- Słyszałam, że miałeś przyjemność poznać potwora z Loch Eastburness.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Prychnąłem, wywracając oczami.
- Potwór? Błagam cię, to urocza starsza pani, która myśli, że jak zrobi groźną minę, to wszyscy będą się jej bać - zadrwiłem. - Zresztą, kiedy na siebie wpadliśmy, byłem w wyjątkowo paskudnym nastroju.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
- Mówiąc "potwór" odnosiłam się raczej do jej twarzy, niż zachowania - powiedziałam.
Wyciągnęłam nóż i bezwiednie zaczęłam jeździć nim po kamiennym murku.
- I co? Jak wrażenia?
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Żadne - skwitowałem. - Miałem ochotę uciec z tego wariatkowa, razem z Agnes, ale pewne dwa pytania nie dają mi spokoju...
Oparłem się o mur, obracając smartphonem w szczupłych palcach.
- Dlaczego ściągnęli tu tych "wybrańców"? Czy powód jest naprawdę tak niebezpieczny...?
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zerknęłam na niego kątem oka.
- Jest taki gościu. Jerome de Clare. Parszywy typek - prychnęłam. - Lata temu dwunastu wybrańców udupiło gościa w próżni przy pomocy jakiegoś zaklęcia i eliksiru. Tylko cholera wie, jaka była treść tej klątwy i składniki eliksiru. Podobno sama Montrose była przy rzucaniu klątwy, ale usunięto jej pamięć. O ironio. - Zaśmiałam się. - Nie dość, że babsztyl nie ma genu podróżowania w czasie, to jeszcze nie wie nic o klątwie, przy której rzucaniu była. Bardzo przydatna w tej Akademii, co nie?
Schowałam nóż i znowu spojrzałam na chłopaka.
- W każdym razie, przepowiednia mówi, że Jerome powróci i wprowadzi rozpiździel. Generalne zniszczenie świata i przejęcie władzy nad cholera wie czym, skoro ten świat zniszczy. No i potomkowie wybrańców i z reguły pierworodni - nie zawsze, wyjątki potwierdzają regułę - w danym pokoleniu aka na przykład twoja siostra, mają go powstrzymać. Tylko oczywiście Sratrose na razie nikomu nie mówi, że generalnie wiąże się to z niebezpieczeństwem dla samych wybrańców. W końcu to "bezpieczne". - Zrobiłam cudzysłów w powietrzu i przewróciłam oczami.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Telefon prawie wypadł mi z rąk.
- Zajebista fabuła na książkę fantasy, ale wiele rzeczy mi tu nie pasuje - zauważyłem. - Chociażby dlaczego ci wybrańcy ładnie go uwięzili? Skoro to zły gość absolutny, to czemu nie można go zabić? Po prostu? - zapytałem. - No i dlaczego tylko Agnes? Jestem jej bratem, też mam gen, a jakoś za cholerę nie mogę być to ja? Również idiotyczne - skwitowałem. Nie naraziłbym siostry. Nie po tym wszystkim co dla mnie zrobiła.
- A tak w ogóle, pomijając to szaleństwo, to czemu w tym siedzisz? Skoro nie jesteś po stronie złego gościa i... no, mniejszego zła dyrektorki?
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zeskoczyłam z murka i stanęłam na przeciwko niego.
- Dlaczego go nie zabili? Nie wiem. Czemu zazwyczaj pierworodni? Za cholerę nie mam pojęcia. Wiem to, czego się dowiedziałam, a do tego jeszcze nie doszłam.
W sumie chłopak zadaje niegłupie pytania. Będę musiała jeszcze trochę powęszyć, gdy Montrose nie będzie w gabinecie. Trzeba będzie się udać tam podczas jej ostatniego urlopu.
Uśmiechnęłam się przebiegle.
- A co do ostatniego pytania: każda młoda dama winna posiadać swoje sekrety. - Dygnęłam z gracją, jakiej próżno u mnie szukać na co dzień.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Uniosłem wysoko brwi i zlustrowałem ją wzrokiem.
- Słuchaj, nie lubię tego mówić, ale ja już jestem bardziej kobiecy niż ty, moja droga - prychnąłem. - Jak chcesz. Póki co nie mam w tej informacji interesu - dodałem wzruszając ramionami.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Kiwnęłam głową, wracając już do normalności.
- I prawdopodobnie tak zostanie, nie narzekam. Ale jak na razie działam na twoją korzyść, a raczej na korzyść twojej siostrzyczki. Powinieneś to docenić, bo innych wybrańców nie mam w planach traktować z taką taryfą ulgową. - Prychnęłam. - Także jestem po twojej stronie, ty chwilowo możesz być po mojej, dopóki nie ogarniemy, o co dokładnie w tym wszystkim chodzi.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Innych wybrańców? - zmarszczyłem brwi. - To w końcu chcesz powstrzymać złego gościa? Jeśli tak, to skoro nie znamy informacji musimy trzymać się planu, który raz już wypalił - zauważyłem. - Może i dyrektorka, to głupia suka, ale skoro zna przynajmniej zarys planu to już coś... Nie że jakoś specjalnie kocham życie, bardziej martwię się o Agnes, ale... Zły gość, który chce zniszczyć świat? Kurka, chciałbym z nim pogadać przy piwie - wyznałem.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Uniosłam brwi.
- Ciekawe marzenie. Jeśli go kiedyś spotkam, to mu to przekażę, Słonko - obiecałam. - Z ciekawości: twoja siostrzyczka nosi może przy sobie jakiś kamień szlachetny? Niekoniecznie w surowej formie. Naszyjnik, pierścień?
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Spojrzałem na nią jak na wariatkę.
- Kamień szlachetny? Najwyżej tandetny brylancik. Agnes nie lubi biżuterii, a jeszcze jakiś kamień szlachetny...? - Kręcę zdecydowanie głową, a potem dociera do mnie, że pytanie nie było przypadkowe. - To związane z tym, że jest wybrańcem?
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Przechyliłam głowę.
- To ciekawe. Albo ma go wielebna dyrektorka albo twoja siostra ma przesrane. - Spojrzałam na zegarek. - W każdym razie, jak się już odnajdzie, to powiedz jej, żeby go pilnowała. Muszę znikać.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Co? Dlaczego ma go mieć przy sobie? - zawołałem za nią. - Poważnie, jak coś zaczynasz mówić, to kończ z sensem - dodałem zirytowany.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
Zmarszczyłam brwi.
- Ale po co mam kończyć z sensem? Życie i tak skończy się bez sensu - stwierdziłam rozbawiona. - Do później, Słonko. Jeszcze kiedyś cię złapię.
Raz, dwa, trzy...
Zniknęłam.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
Ugh, cholerny babsztyl. Ja jej naprawdę nie znoszę...
Kopiąc jakąś puszkę ruszyłem dalej, unikając wzroku ludzi i kryjąc twarz. Po tym wszystkim z trudem wrócę dziś do akademii.
Falling victim to your fantasy
Damn, I love it that you're so creepy
Offline
To chyba nie był dobry pomysł. Nie był.
Ale czy ja kiedykolwiek mam dobre pomysły? Już widziałam te nagłówki w lokalnej gazecie: "PODPALACZ W NASZYM MIEŚCIE".
Nie mogłam się powstrzymać i zachichotałam zdenerwowana.
CZEMU FAJERWERKI SIĘ PRZEWRACAJĄ, NOOO?1!?!!! Miała lecieć w górę, a tymczasem poleciała po ziemi i wleciała w krzaki.
- Cholera, cholera, cholera - mruknęłam widząc buchnięcie iskier. Rozejrzałam się dookoła, czy ktoś mnie widział.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Przeszedłem uliczką w kierunku Akademii, gdy wyczułem zapach palonych krzaków. Zmarszczyłem brwi i poszedłem za nim.
Oczywiście, że to były palone krzaki. A przed nimi dziewczyna. Stanąłem krok za nią i skrzyżowałem ręce. Chyba mnie nie zauważyła.
- To nie wygląda dobrze - powiedziałem jej na ucho rozbawiony.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
Napełniłam policzki powietrzem, a potem gwałtownie wypuściłam mówiąc:
- No nie gadaj. - Spojrzałam na kolesia. - Szybka piłka, stary, zgłaszasz to na policje, czy mnie tu nigdy nie widziałeś? - spytałam, parząc na niego wyczekująco. Tik, tak, tik, tak...
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Roztrzepałem włosy palcami.
- Na policję nie, ale coś z tym musimy zrobić - powiedziałem, nie wiem czemu rozbawiony. - Co tu się odwaliło?
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline
- Yyyy, myślę, że ludzie z tamtych okien - wskazałam na kamienicę po prawej - szybko ogarną, że to nie latarnie świecą. - Przyklepałam włosy. - Tam jest budka telefoniczna. - Wskazałam ręką. - Za rogiem - mruknęłam. - Zadzwonię po 112 i oni coś z tym zrobią - powiedziałam, patrząc jak krzaki zaczynają się coraz mocniej palić. - To tylko pieprzone fajerwerki. Fak, mam ich jeszcze kilka w torbie - burknęłam niezadowolona, marszcząc ze złością nos.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Następnym razem polecam przejść przez las i tam jest takie genialne wzgórze. - Uśmiecham się nieco złośliwie. - Choć pewnie wolisz poprzeszkadzać w życiu spokojnych nudziarzy z Eastbury, co popieram. Za nudno tutaj.
Jeśli bowiem śmierć i nieśmiertelność tworzą parę nierozłącznych kochanków, ten, którego twarz miesza się z twarzami zmarłych, jest nieśmiertelny za życia.
Offline