Nie jesteś zalogowany na forum.
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
W mojej głowie wciąż widziałam zawadiacki uśmiech i roześmiane, brązowe oczy.
Na początku było światło. Uderzyło w moje oczy z taką siłą, że od razu zatrzasnęłam powieki. Chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do tej jasności. Dopiero po paru minutach zdecydowałam się powoli otworzyć oczy.
Gdzie byłam? Na tyle szybko, na ile byłam w stanie, zidentyfikowałam najważniejsze rzeczy. Rząd łóżek. Parawan. Szafki z lekami. Kroplówki.
Skrzydło szpitalne w Akademii.
Tak. Jerome de Clare połamał mi nogę. Wolałam nie spoglądać w dół. Pielęgniarka musiała podać mi niesamowicie skuteczne leki, skoro na razie nie odczuwałam bólu. Obróciłam mój rubinowy pierścień na palcu. Najwyraźniej pielęgniarce surowo nakazano, żeby go mi nie zabierała.
Dlaczego to zrobiłam? Nie czułam złości. Nie wyprowadził mnie z równowagi. Z resztą... tak dawno wypierałam wszystko, że nawet bym nie wiedziała, jak się zachować w przypływie uczuć.
Dlaczego więc? Nie miałam już siły patrzeć na ten wszechobecny strach. Na minę Jerome'a, która mówiła, że już wygrał.
Wiedziałam, że nie miałam szans. Ale dowiedziałam się, że Jerome był mimo wszystko człowiekiem, który podawał się za kogoś na kształt boga. Poza tym, łatwo go było wyprowadzić z równowagi, gdy nie okazywało się strachu przed nim.
Każda rzecz była ważna. Musieliśmy wyłapywać wszystko, co mogło nam pomóc w zabiciu go.
Zabiciu...
Zrobiło mi się niedobrze.
Morderczyni.
Nie. Zajmiemy się nim. Musiałam się skupić na zadaniu. Jak zawsze.
A uśmiech wciąż pozostawał w mojej głowie, jakby przypominając mi o tym, że pewnych rzeczy nie da się cofnąć.
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
Eleganckim, pełnym gracji krokiem weszłam do skrzydła szpitalnego. Pokręciłam lekko głową, nieco obrzydzona. Fuj, pełno tutaj bakterii. Nienawidzę szpitali. Podeszłam do łózka, huh zgadnijcie kogo? Oczywiście, że Tary, a kogo by innego?
- Mogę wiedzieć co oznacza twoja wizyta w tym miejscu?- zmarszczyłam swoje cudowne, idealne brwi.
Offline
Siedziałam po turecku na łóżku. Kazali mi tu jeszcze chwilę zostać ale ogólnie wszystko było już okej. Straciłam trochę krwi, przez co nadal byłam blada i osłabiona ale miałam to w dupie. Po prostu chciałam wyjść stąd iść na piwo czy coś. Ale dali mi jakieś prochy i czuje się jak bym była naćpana - znaczy, bardzo podobnie. Tak nagle wszytko zwolniło... Ahh.
Zobaczyłam czarownicę.
- Onie, zajebiście, tylko jej tu brakowało - wymamrotałam do siebie pod nosem. Kobieta stanęła nade mną, a ja udawałam, że przez pierwszą chwilę jej nie widzę. DZIĘKI LANDRYNO, NO KURDE, KIEDYŚ TO CI FLAKI POWYRYWAM I ROZWIESZĘ NA OKNIE ZAMIAST FIRANEK. Megan nie mogła się powstrzymać od kablowania? Pewnie powiedziała tej swojej babci i już cała szkoła wie. A więc co ja mam wymyślić? Bo prawdy raczej nie powiem, hehehe.
Podniosłam podbródek i również zmarszczyłam brwi.
- A tak sobie wpadłam. Bawię się w pseudo masochistkę, pani dyrektor. W końcu w życiu trzeba zasmakować wszystkiego, prawda? - sptrałam z lekką ironią.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Naprawdę nie mam humoru, ani czasu na twoje durne ironie, więc dla dobra nas obu zachowaj jej dla siebie.-przewróciłam oczami.- Kto ci to zrobił? Jak wyglądał? Radzę ci mówić , inaczej przekonasz się eliksir na mówienie prawdy nie jest legendą.
Offline
Zmarszczyłam swój piękny nosek.
- Wow, dobrze wiedzieć. A mogę wiedzieć gdzie go pani szanowna dyrektor przechowuje? Czyżby to był ten sejf, który ukrywa pani za portretem pierwszej dyrektorki szkoły w pani gabinecie? - Spojrzałam znacząco, uśmiechając się niewinnie.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Na takie rzeczy mam o wiele lepsze skrytki, moja droga. Nawet mając to w rękach, nie poznałabyś, że to to.- wzruszyłam ramionami.- To jak, miło i grzecznie sobie porozmawiamy? Chociaż raz w obliczu takiego zagrożenia, mogłabyś współpracować.
Offline
Zwiesiłam nogi z łóżka - oczywiście nie dosięgałam stopami do ziemi, śmiesznie - i wyprostowałam się.
- Ależ oczywiście pani dyrektor. - Poklepałam miejsce obok siebie. - Myślę, że w tak strasznej sytuacji powinnyśmy współpracować - powiedziałam z cholerną powagą, co zupełnie do mnie nie pasowało. Oczywiście nie była to szczera powaga. Uśmiechnęłam się w duchu.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Proszę, tylko nie ta udawana kpiąca ze mnie powaga. Jerome de Clare, jest śmiertelnie groźnym zagrożenie.- mruknęłam.- Ponawiam pytanie. Kto ci to zrobił? Być może jeden z jego ludzi w przeszłości. To naprawdę ważne.
Offline
- Nie przedstawił się - mówię zgodnie z prawdą, patrząc Montrose w oczy. Mrugam. - Wysoki mężczyzna, dla mnie większość jest wysoka. - Mimowolnie się uśmiecham i pochylam głowę. - Tańczyliśmy... - naciągam nieco prawdę, ale nie kłamię. - Potem wyszliśmy z sali, bo zrobiło się - odchylam głowę do tyłu - niezręcznie, pani dyrektor. Zrobiło się niezręcznie. A później jak ten kopciuszek musiałam uciekać, na szczęście nie byłam taką kretynką, aby zgubić bucik. - Szczerzę się jeszcze bardziej.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Już dawno powinnaś wylecieć za niekontrolowane użycie chronografu i przeniesienie się na bal w przeszłości. W chwili obecnej pominę to, ale bądź pewna, że znajdzie się to na twojej liście przewinień.- westchnęłam.- Przejdź do rzeczy, jak to się stało, że ten ktoś cię dźgnął w bok?
Offline
Wzruszam lekko ramionami i krzywię się nieco.
- Nie pamiętam - kłamię gładko z łatwością. - Byłam w szoku, pielęgniarka powiedziała, że to się zdarza - mówię, udając lekki smutek. - Powiedziała też, że muszę odpoczywać. To chyba znaczy, że nie mogę zmywać naczyń - dodałam weselej.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Cóż, karę masz całoroczną, na pewno za kilka tygodni już będziesz mogła wrócić do pracy.- odparłam zupełnie niewzruszona. - Aktualnie masz zakaz podróży w inne miejsce, niż bezpieczny zamknięty pokój. Wyznaczę osobę, która zawsze będzie tam z sobą, żebyś nie nie wpadła na pomysł, przenieść się gdzie indziej.
Offline
Wywróciłam oczami.
- Jasne - przytaknęłam, ale już zaczęłam się zastanawiać jak mogę zwiać tej osobie... I kogo właściwie przydzieli do takiej roboty? Wątpię by jakiemukolwiek nauczycielowi by się chciało. - Może czas i pora zainwestować w nowe zamki, a nie nowy fotel do gabinetu, pani dyrektor? - spytałam, patrząc w ścianę.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Och dobrze, że o tym wspominasz moja droga. Niedługo pojawi się zamek na odcisk palca. Będzie dokładnie zapisane, kto i o której godzinie dokładnie wszedł. Cudowne nowiny, czyż nie?
Offline
- Taaa, cieszę się bardzo. Czy to wszytko? - spojrzałam na nią znudzona.
Czyli to czas na plan C, będę musiała zrobić podkop. Albo... Mogę dodać plan D - Keks. Taki zamek na odcisk jest komputerowy czy coś... Chyba. On się na tym zna to mi powie. Może zdążę ogarnąć to zanim jeszcze ten pieprzony zamek się pojawi. Westchnęłam cicho.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Na razie tak. Za kilka dni, pojaw się w moim gabinecie. Omówimy jeszcze raz dokładnie tą sytuacje, może jak szok mi to coś więcej ci się przypomni.- wzruszyłam ramionami.- Ah i konsekwencje cie nie ominą.- odparłam, wychodząc z tego koszmarnego miejsca.
Offline
- Konsekwencje cię nie miną, bla bla bla - naśladowałam jej głos. Wywróciłam oczami i opadłam plecami na łóżko. Bosz, wyjść, chcę stąd wyjść.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
[PO ODBICIU ANNABETH]
Bylo już późno. Przed... snem... chciałam spróbować wziąć jakieś środki nasenne. Może one pomogły by mi zasnąć.
Zastałam tam jednak kogo innego.
- Hej? - podszedlam szybko do dziewczyny leżącej na łóżku. Nie wyglądała dobrze. - Hej, ktoś już Cię opatrzył? Potrzebujesz kroplówki! - szepnęłam przejęta.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Zamrugałam i przez chwilę po prostu patrzyłam na dziewczynę. Czemu wszyscy nagle tak zwracają na mnie uwagę...? Czułam się przez to nieswojo i było mi z tym źle. Bolało mnie lewe ramie od upadku i głowa. Próbowałam to zignorować.
- Poszedł... Nie wiem gdzie - mruknęłam i dalej patrzyłam na dziewczynę. - Po kogoś, do kogoś... umm...
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Westchnęłam.
- Jest już późno, nikogo nie znajdzie się o tej porze - powiedziałam niepewnie. - Jesteś... Annabeth? Tak? Wiesz, powiedz mi co się działo. Mów do mnie, okej? - poprosiłam szukając narzędzi do założenia kroplówki i założenia opatrunków.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Obserwowałam dziewczynę spod przymkniętych powiek.
- Jestem zmęczona - odparłam, co było prawdą. Słabo spałam i nie miałam na nic siły. Wiedziała, że prosi abym mówiła tylko po ty by mieć pewność, że nadal jestem przytomna. No i jestem, ehhhh.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Annabeth, proszę - zaczęłam jeszcze raz. - Zaraz się zajmę wszystkim, ale musisz mi pomóc - poprosiłam.
Już miałam wszytsko, w rękach, tylko... zakręciło mi się w głowie. Sen, potrzebuję snu, ale...
- Dlaczego nie jadłaś?
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Zamrugałam powoli.
- Jesteś nerwowa - odparłam ze spokojem. - Powinnaś puść poszukać pomocy - dodałam po króciutkiej chwili przerwy.
Wzięłam głęboki oddech, czując kucie w żołądku. Czemu ona się tak kręci, nie może usiąść i zostawić mnie w spokoju? Przecież się nie pali... Zamknęłam powieki.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Jest późno, a tobą trzeba się szybko zająć - powiedziałam spokojnie, patrząc na nią. Gdy w końcu przestało mi się kręcić w głowie, ruszyłam ze wszystkim do jej łóżka.
- Annabeth, zajmę się tobą - powiedziałam, patrząc w jej zmęczone oczy. - Ufasz mi? Muszę założyć kroplówkę.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline