Nie jesteś zalogowany na forum.
Ugięłam prawą rękę w łokciu nie podnosząc jej całej.
- Proszę - mruknęłam. - A co jeśli Ci nie ufam...? Kim jesteś? - zapytałam, uchylając zaciekawiona oczy.
Dziewczyna stanęła przy moim łóżku i... coś robiła.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Ostrożnie oczyściłam ramię i zaczęłam wbijać igłę.
- Nazywam się Agnes. Jestem jedną z podróżniczek i wybranych - powiedziałam spokojnie i przysiadłam na skraju łozka. - Znam się na medycynie, więc nie jesteś w tak złym stanie - dodałam próbując ją pocieszyć.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Nie przeraża mnie to - oznajmiłam. - Nie przejmuj się - dodałam, zerkając w bok. - W sumie to możesz iść. - Spojrzałam na igłę i lekko się skrzywiłam. Nie przepadałam za nimi, aczkolwiek przywykłam do nich. - Jesteś wybrańcem - powtórzyłam, kiedy dotarły do mnie jej słowa. - Ja też - mruknęłam cichutko, patrząc tym razem w sufit.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Przytaknęłam, a potem zajęłam się opatrywaniem jej głowy. Lekko musnęłam gazą jej rane.
- Przepraszam - szepnęłam od razu. - Słyszałam. Ale kimkolwiek byś nie była, trzeba ci pomóc. Jesteś w fatalnym stanie...
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Naprawdę? - spytałam z niedowierzaniem. - Nie czuję się bardzo źle. Po prostu jestem zmęczona...
Zmarszczyłam brwi i zacięłam lekko usta gdy Agnes oczyszczała ranę. Odłożyła gazę na bok i sięgnęła po bandaż. Zaczęłam się zastanawiać jak teraz wyglądam. Czy sińce pod oczami są delikatne, czy może mocniejsze... Na pewno piekły mnie oczy.
- Trochę się poobijałam...
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- No widzę... I zaniedbałaś - westchnęłam. - Ale spokojnie. Kroplówka wygląda źle, ale to tylko przez odwodnienie. Za tydzień będziesz zdrów jak ryba - zapewniłam, poprawiając jej włosy i uśmiechając się lekko, by dać potwierdzenie swoim słową.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Nie jadłam, bo.... - zaczęłam powoli mówić, odpowiadając na jej wcześniejsze pytanie. - ...nie chciałam już tam siedzieć. - Błądziłam wzrokiem po suficie, jednak po chwili znów byłam w tym pomieszczeniu.
Nie bałam się. Po prostu chciałam wyjść, nie chciałam siedzieć tam kompletnie sama z tą wariatką, ja... - myślałam, próbując to sobie jakoś wytłumaczyć.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Twoja sytuacja była naprawdę trudna - przyznałam z żalem. - Ale teraz, nie musisz się już obawiać - zapewniłam. - Tutaj, jesteś bezpieczna. Będziemy nad tobą czuwać Beth, okej? - zaproponowałam.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Szybko przeniosłam spojrzenie na Agnes.
- Annabeth - poprawiłam ją, z lekką urazą w głosie, prawie niewykrywalną na co dzień, jednak teraz była zdecydowanie bardziej wyczuwalna. Spojrzałam na igłę wbitą w moją rękę. - Poradzę sobie sama, nie chcę aby ktokolwiek mówił mi gdzie powinnam zostać. Dziękuję - zakończyłam bez cienia emocji. Jak by cała ta rozmowa mnie wypaliła, może i tak było?
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Skrzywiłam się.
- Dobrze, przepraszam. Ale i tak zostanę na noc - uprzedziłam, kończąc zakładanie opatrunku i zabezpieczenia na kroplówkę. Potem wstałam z łóżka.
- Będę czuwać. Dla bezpieczeństwa i Twojego dobra - uświadomiłam ją, sprzątając bałagan.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Po co? - tym razem można było usłyszeć w moim głosie ciekawość. - Nie znam Cię, a ty nie znasz mnie. Po co? - powtórzyłam z westchnieniem.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Jak to dlaczego? - zdziwiłam się jej pytaniem. - Przecież... Potrzebujesz pomocy. Jestem tu by ci pomóc... - westchnęłam ciężko i skrzyżowałam ręce. - Poza tym, nie wybaczyłam sobie, gdybym miała cię tak zostawić, a wiedziała jak pomóc. Kompleks miłosiernego samarytanina. Wydajesz się miła, zmęczoną osobą, więc pomogłam - wyjaśniłam.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Poczułam ucisk w żołądku. Zmarszczyłam lekko brwi.
- Nie chcę żebyś na mnie patrzyła w nocy - powiedziałam sucho. - Ten mężczyzna pewnie zaraz wrócił... Może powinnaś... mhm... Powiedzieć mu, że już nie musi szukać. Chyba był lekko oszołomiony gdy mnie tu zostawiał.
Zamknęłam zmęczone oczy.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
- Nie będę patrzyła. Będę doglądała - poprawiłam ją. - Poza tym, sama mam ze sobą małe problemy, więc zasnę prędzej czy później - dodałam, z nutą rozbawienia bez radości. Potem spojrzałam na drzwi.
- Ten mężczyzna to profesor Reyes. Gdy wróci, pewnie mi się dostanie, że nie śpię, więc na razie zaczekam tutaj - wyjaśniłam.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Pokiwałam delikatnie głową.
- Nie powinien być zły, jesteś dobra - stwierdziłam. W końcu moje ciało nieco się rozluźniło, a ja odetchnęłam z ulgą. Nagle naszła mnie myśli, że się nie obudzę, mignęło mi przed oczami kilka obrazów jak spadam, więc z powrotem je otworzyłam.
Agnes już leżała na łóżku obok, czyli minęła już dłuższa chwila. Nie cierpiałam koszmarów. Nie wiedziałam czy dziewczyna śpi czy nie, bo leżała plecami do mnie, za co byłam jej wdzięczna.
- Dziękuję - wyszeptałam jedynie i znów zamknęłam oczy.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Oczywiście nie znalazłem nikogo, kto mógłby mi pomóc z Annabeth. Wychodziło na to, że sam musiałem się nią zająć.
Przyszedłem do szpitala i oczywiście kogo tam zastałem?
Westchnąłem delikatnie podirytowany.
- Agnes? Śpisz? - Zapytałem na tyle głośno, żeby mnie usłyszała, ale też na tyle cicho, żeby jej w razie czego nie obudzić.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
- Przecież to jasne, że nie - parsknęłam cicho i podniosłam się ze szpitalnego materaca. Spojrzałam na Annabeth i odetchnęłam.
- Podałam jej coś na uspokojenie, by spała spokojnie, więc niewiele ją teraz obudzi - wyjaśniłam rzeczowo, przyglądając się już spokojniej dziewczynie.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Usiadłem na łóżku obok Agnes. Musiałem sam przed sobą przyznać, że trochę zignorowałem Annabeth, co powinno być niedopuszczalne. Ale Agnes też potrzebowała pomocy.
- Ty chyba też powinnaś wziąć trochę tych leków. Albo przynajmniej przestać unikać snu. Nie wyglądasz najlepiej. - Zmarszczyłem brwi. - Pod względem zdrowotnym. Nie bierz tego do siebie. Bo wyglądasz...
Tak, dokończ, Reyes. Po co w ogóle zacząłeś ten temat? NA pewno zrozumiała, że chodziło o jej zdrowie.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
Zabawne, że wszystko w moim organizmie nawalało i odmawiało posłuszeństwa, ale uszy musiały się momentalnie zrobić czerwone. Zgiń, przepadnij, wrodzona wstydliwość.
- Obiecałam, że będę czuwać nad nią - wyjaśniłam. - Poza tym, gdybym wzięła coś na sen, nie wiem jakie były by skutki przy moim kamieniu - dodałam ciszej, biorąc go w dłonie.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Zastanowiłem się chwilę. Oparłem dłonie o kolana i nachyliłem się lekko.
- Poszukam więcej informacji o twoim kamieniu. Ale twoje wieczne uciekanie od snu nic nie da. Tylko się zamęczysz. A jaką masz pewność, że gdy to się stanie, koszmary nie będą gorsze? - Zapytałem ciszej, przypominając sobie o obecności śpiącej dziewczyny. - Mogę tutaj z nią posiedzieć.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
Przekrzywiłam głowę.
- Ale... obiecałam jej. Była wystraszona i wykończona. Nic jej nie obchodziło... Gdyby się obudziła i naruszyła kroplówkę mogłaby sobie coś jeszcze zrobić, no i potrzebuje badań, czy nie ma innych ran, albo złamań... Mogła doznać wstrząśnienia - wyliczałam wszystkie możliwości. - To jest teraz najważniejsze. Sobą zajmę się... później.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Spojrzałem jej prosto w oczy.
- Później, czyli kiedy? - Zapytałem poważnie. - Ciągle mówisz "później". Chciałbym wiedzieć, jak długi okres czasu to u ciebie "później", Agnes.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
Spanikowałam. Chwilę miałam siłę utrzymać kontakt wzrokowy, zara potem oczy rozbiegały mi się po całej sali.
- No... Kiedy wszyscy będą bezpieczni, nie będą potrzebowali pomocy... Kiedy Lux nie będzie mnie potrzebował, no i jeszcze nie w czasie lekcji... - przełknęłam ślinę. - Później... - wzruszyłam ramionami. - Kiedyś na pewno, nie musisz się martwić - dodałam, uśmiechając się słabo, by poprzeć swoje słowa.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Uśmiechnęła się, ale mi nie było do śmiechu.
- Zawsze znajdzie się ktoś w potrzebie. A aktualnie jesteś to ty, a nie nikt inny. Masz koszmary, ledwo trzymasz się na nogach. Przy okazji swoim stanem martwisz Lukexa. - Zmarszczyłem brwi. - I mnie.
They told me that to make her fall in love I had to make her smile
But every time she smiles I'm the one who falls in love
Offline
No to się porobiło...
- Nie rozumiesz - westchnęłam. - Te koszmary, wizję... Jeszcze nie panuję nad nimi. Joan mnie ostrzegała... Widzę wszystko. Każdą możliwość, nawet te absurdalne - wyjaśniałam. - Może się wydawać, że to nic złego, gdyby nie to, że te wizje... są złe - powiedziałam niechętnie. Założyłam włosy za ucho, samą się karcąc za ten tik.
- Z drugiej strony, każda z nich jest ważna. Więc powinnam na nie wszystkie patrzeć. Ale nie zawsze mam siłę patrzeć na nie.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline