Nie jesteś zalogowany na forum.
- Będę go chronić. Nie ma rzeczy dla mnie ważniejszej - zapewniłam, ale zaraz rozciągnęłam się jeszcze raz.
- Zaraz muszę wracać. Zagadałaś mnie - westchnęłam. - Podsumowując: Seth to mój nauczyciel, co oznacza, że musimy zachowywać się profesjonalnie. Lükex jest dla mnie najważniejszy. Szalenie miło było Cię sptkać poza wizjami.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
- Na pewno milej, niż w wizjach. - Przewróciłam oczami. Nie żebym nigdy nikogo nie zabiła, ale chyba lepiej, żeby nie oglądała więcej tego typu rzeczy w moim wykonaniu. - Co do Setha, wiem swoje. Ale to jeszcze się okaże.
Wstałam z ławki.
- Ciebie też całkiem w porządku poznać, Megara. Pozdrów Lükexa! - Zasalutowałam na pożegnanie.
They paint me as a villain, I just autograph the artwork
嫌い、嫌い、嫌い
息ができない
春風が強すぎて
悪い予感そこの角を曲がったとこ
Offline
- Z przyjemnością - parsknęłam i jakby gdyby nigdy nic ruszyłam dalej.
Jeden z plusów tej rozmowy? Wyładowałam się z emocji. Inny... mówił, że z tego co mówiła... Czyżby Seth... cóż, nauczyciel też człowiek...
Ostatecznie w 1930 nie był jeszcze nauczycielem, a ja się jeszcze nie narodziłam.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Trzymałem Ren za rękę, nie mogąc oderwać od nią wzroku.
- Nie wiem dlaczego nie chcesz powiedzieć ile masz lat. Jesteś niewiele ode mnie starsza, a dla nieśmiertelnych wiek to tylko cyferka. Będziesz wiecznie wyglądać cudownie.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Wywróciłam oczami rozbawiona jego uporczywością.
- Mój drogi, o wiek kobiety się nie pyta - mruknęłam, kręcąc głową. Zacisnęłam palce, patrząc przed siebie. - Wolę zachować to dla siebie - upierałam się.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Westchnąłem zrezygnowany.
- Nadal nie rozumiem, ale niech będzie - wywróciłem oczami. - Przecież nie pytam o nic strasznego, sam wspominałem z którego jestem roku...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Za to ja opowiadałam o swoim życiu sprzed historii z kamieniami, ty, mój drogi za to milczysz, i nikt nie naciska - mruknęłam, biorąc głęboki oddech. Zimne powietrze zaszczypało mnie w nos. - To się chyba nazywa starcze nawyki - zażartowałam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Prychnąłem.
- Wiele się działo, lubię podróżować... lubiłem. No tak, ale nie wszystkie były warte opowiadania - przyznałem się.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Właśnie, nie wszystko jest warte opowiadania - powtórzyłam po nim. - Gdy byłam we Włoszech, poznałam niesamowicie skrytą dziewczynę. Mówiła niewiele, a dzięki temu każde jej słowo wybrzmiewało ponad inne. I ona też tak mówiła - przypomniałam sobie. - Twierdziła, że dobrze zostawić niektóre sprawy dla siebie.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Pokiwałem głową.
- Bo taka prawda - przyznałem, lekko głaszcząc kieł na mojej szyi. - Ale wszystko w swoim czasie. Nie trzeba być od razu zaczynać od tego. Proste.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Rozmawiałeś może z Annabeth? Potomkinią bursztynu? - zaczęłam nowy temat, po krótkiej chwili ciszy. - Ostatnio spotkałam ją na korytarzu i... Zaniepokoiła mnie - wyznałam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zmarszczyłem brwi.
- Od akcji odbicia niewiele o niej słyszałem. Znaczy wiedziałem, że leży w szpitalu i odzyskuje siły. Jednak nic po za tym - przyznałem. - A co? Czy coś z nią nie tak?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Pamiętasz jaki był Ryan? - mruknęłam pytająco. - Przecież na początku nie mogliśmy we dwoje przebywać za długo w jednym pomieszczeniu, bo nas roznosiło. A Annabeth? Totalne nic - powiedziałam zdecydowana i poczułam ucisk w sercu. - To mnie wystraszyło, myślałam, że coś o tym wiesz...
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Kręcę głową, mocniej ściskając jej dłoń. Już po drżeniu głosu, czy cieniu na jej twarzy potrafiłem odgadnąć, że bardzo ją to porusza.
- Nie trzymam się z Wybrańcami tak blisko jak kiedyś. Tylko z Agnes i z tobą częściej rozmawiam. No i z Saintem od pewnego czasu...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Pokiwałam głową.
- Po prostu się zastanawiałam - zakończyłam temat Annabeth. - Męczyła mnie ostatnio jeszcze jedna myśl. Mogłabym dać Saintowi album albo pokazać mu jakieś wspomnienie... Nie dużo, aby nic złego się nie wydarzyło - dodałam szybko. Popatrzyłam z nadzieją na Rogera, wiedziałam, że jeśli odmówi to go posłucham, liczylam się z jego zdaniem, lecz zależało mi na jego zgodzie.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zamyśliłem się.
- Przypomniał sobie kim był. Czasem na lekcjach, gdy opowiadam, mam wrażenie, że przypomina mu się jak już kiedyś to słyszał z tych samych ust. No i woła na Ciebie ciociu przez korytarze - wymieniłem. - Album nie byłby złym pomysłem. Ale nie może oglądać go sam, bo jeśli wszystko mu się źle ułoży, może jeszcze tylko badziej pogorszyć sprawę...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zacisnęłam dłonie na jego ramieniu ucieszona jak dziecko.
- Dobrze, usiądę z nim i pomogę zrozumieć, wytłumacze... - powiedziałam rozemocjonowana. - I postaram się mu nie namieszać, mogę podzielić to na parę spotkań, aby nie wszystko na raz...
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Westchnąłem ciężko.
- Ren, kochana, oddychaj - zaproponowałem rozbawiony. - Zaraz eksplodujesz, albo jeszcze poczuje się zazdrosny o Sainta - parsknąłem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Oh, o Sainta możesz być zazdrosny. Ten chłopiec zajmuje duże miejsce w moim sercu - powiedziałam z powagą, jednak na twarzy wciąż miałam szeroki uśmiech.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Skrzywiłem się lekko.
- Zmartwiłbym się, gdybym Cię nie znał - stwierdziłem. - Teraz to kawał chłopa, a nie "chłopiec". Ale zakochany do szaleństwa w Tarze... - westchnąłem. - Z tego będą problemy...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Momentalnie spochmurniałam.
- Z tego będzie wiele bólu i łez - mruknęłam, pochylając głowę.
Zaczęłam liczyć kroki.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Jeszcze nie zna przekleństwa nieśmiertelności - westchnąłem ponuro. - Tara nie jest jednym z tych podróżników, pewnie już to sama wyczułaś, ale Saint... on jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, ile już żyje. Ile przyjdzie mu przez to stracić... - Pokręciłem głową, zdając sobie sprawę, że słowa i tak nie mają tu sensu.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- I nikt póki co nikt nie będzie go o tym uświadamiał - bąknęłam, ukrywając za tym nadąsaniem ból. - To nie czas, nie ta chwila. - Pokręciłam zbyt gwałtownie głową. - Rozmawiałam z tą dziewczyną i...
Zacisnęłam usta. Co miałam powiedzieć, że zawaliłam kompletnie tą rozmowę? Tak bardzo chciałam pomóc Saintowi i Tarze...
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Prawdopodobnie dałaś z siebie wszystko i spróbujesz ponownie z nowym planem działania i odpowiednim przygotowaniem - dokończyłem, uspokajając ją. - Zawsze dawałaś sobie radę. Tutaj nie będzie inaczej, na pewno - dodałem, całując ją lekko w policzek, choć znacznie bliżej ucha.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Czuje, że muszę podołać, bo inaczej zawiodę tak wiele osób, pokladajacych we mnie nadzieję, Roger... - Pokręciłam głową. - Nie chcę nikogo zawieść, ale z drugiej strony obawiam się, że to nieuniknione. Saintowi zależy, a Tara...
Zwiesiłam ramiona z bezradnością.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline