Nie jesteś zalogowany na forum.
Kręcę głową.
- Saint jest dzielny. Jeśli dane będzie mu poczuć miłość, pogodzi się ze wszytskimi jej następstwami - westchnąłem. - Nieśmiertelność. To dar, który w jeden czwartej przeznaczamy na miłość, a w pozostałych częściach, na leczenie złamanego serca - skwitowałem, dość spokojnym glosem, próbując złgodzić emocje Ren.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zagryzłam dolną wargę, nieco za mocno.
- Rogerze, proszę cię - mruknęłam. Zamrugałam. Mimo jego spokoju, ja czułam, że długo nie wytrzymam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Spojrzałem na nią. Coś się stało? Co znowu zrobiłem? Staram się jak mogę panować nad sobą.
- O co chodzi, Ren? - zapytałem cicho. - Poradzisz sobie z Tarą. Wytrzynałaś z Jay-em, to tutaj też dasz radę...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Nie o to chodzi. O nieśmiertelność chodzi - szepnęłam. - Nie chcę już o tym myśleć, po prostu się przejdźmy... Proszę...
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Jestem debilem Rogerze.
- Wybacz mi, kochana... - powiedziałem tylko cicho. Pogłaskałem jej dłoń, patrząc na nią smutno, nie bardzo wiedząc jak pomóc. Poczucie winy. Coś co od dawna już było dla mnie obce.
Jak Ci mogę pomóc Ren?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Po prostu szłam dalej starając się nie stracić równowagę. Zacisnęłam palce na dłoni mężczyzny.
Myślałam o tym czemu to wszystko musi sprawić taki ból, a mimo to aż tak pragnełam tego uczucia. Za każdym razem jeszcze bardziej.
- Nie ma czego, mój drogi, to ja przepraszam. - Wytarłam łze.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Hej - zatrzymałem się, zatrzymując przy tym i Ren. Puściłem jej dłoń, tylko po to, by móc ująć jej twarz w dłoniach, by spojrzała na mnie, swoimi wielkimi, przeszklonymi oczami.
- Żyjemy dla miłości. Więc pozwól jej żyć i nie zabijaj jej obawami o jutro - zaproponowałem kojącym głosem. Starałem się, naprawdę starałem się świadomie wysłać swoją miłość, by poczuła ją.
Ale to cholera nie chodzi kurierem i mimo tylu lat, nadal nie mam zielonego pojęcia jak to zrobić!
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Uśmiechnęłam się, a kolejne łzy popłyneły po mojej twarzy.
- Nie chcę tego robić - potwierdziłam. - Myślę, że to nie jest odpowiednie miejsce - dodałam, wciąż się uśmiechając. To znów ta energia od niego. Trzęsły mi się kolana.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zmarszczyłem brwi. Bała się płakać publicznie? Nie przesadzajmy, była faktycznie czasem aż zbyt ułożona, ale nie aż tak...
Otarłem więc łzy z jej policzków.
- Więc wracamy. Męczysz się, powstrzymując przed szczerym okazaniem uczuć - zwróciłem uwagę, jak jeszcze za czasów, gdy pomagałem jej zapanować nad kamieniem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Objęłam szyję Rogera ramionami i oparłam brodę na jego ramieniu.
- Kocham cie - szepnęłam. Serce wręcz obijało mi się o zebra. Park nie był odpowiednim miejscem, wszyscy patrzyli, może ktoś sobie tego nie życzył, ale to była taka piękna chwila. - Tak bardzo. Za wszystko, te małe rzeczy i te duże. Żałuję tylko, że tyle musiałeś się wycierpiec, by to wszystko ode mnie usłyszeć.
Zacisnęłam oczy starając się nie myśleć o niczym innym.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
No, trochę mnie to zaskoczyło. Nie mniej, nie powstrzymałbym się, by samemu jej nie objąć i nie schować twarzy w jej włosy.
- Ja Ciebie też, Ren - odparłem. - Nie cierpiałem tak wiele... Nie mniej twoja słowa wynagradzają mi cały ten czas, z nadwyżką - zapewniłem ją, cicho, szepcząc do ucha.
Ludzie nas mijali. Na pewno widzieli dziwniejsze rzeczy w parku. Z dwojga złego, musieliśmy być przyjemniejszym widokiem niż jakieś żule.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Pociągnęłam nosem i zakaszlałam kilka razy.
- Chyba tetaz jest moment na powrót do Akademii - szepnęłam z lekkim zmęczeniem, jedbak nie ruszyłam się,wciąż tkwiąc w jego ramionach.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Westchnąłem, głaszcząc ją po plecach, całując ją w czubek głowy.
- Jeszcze się przeziębisz zmarźlaku... Zaraz się ciemno zrobi - stwierdziłem i delikatnie wypuściłem ją z objęć, by móc ruszyć w drugą powrotną do akademii.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Ze skulonymi ramionami rozejrzałam się wokół z niepewnością. Czułam się jak głupiutka nastolatka.
Ruszyliśmy powolnym krokiem. Dziś na szczęście nie padało, lecz niebo było szare jak zawsze, jednak cieszyłam się tym.
- Wiesz co? Ta pogoda uczy doceniać najprostsze rzeczy - stwierdziłam, z uśmiechem. Oczy nadal miałam nieco zaszklone.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zaśmiałem się cichutko. Przez to krótkie wyznanie, humor zdecydowanie znacząco mi się poprawił.
- Prawda? Dzięki temu umiemy docenić piękność miasta w szarych barwach, a zmiany, albo wyjątkowe chwile, są znacznie lepiej odbierane - stwierdziłem, otulając ją mocno. Im bliżej siebie miałem Ren, tym szczęśliwszy byłem... Taki mój kamień szlachetny...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Nie znosiłam zimna. Mój kamień sprawiał, że byłam do niego kompletnie nieprzystosowana. Gdy normalni ludzie zaczynali powoli się pozbywać jesiennych kurteczek, ja już od jakiegoś czasu nosiłam te zimowe.
Za to lubiłam park. Miałam swoją ławeczkę, do której rzadko kto docierał, bo trzeba było przejść cały tunel z drzew, za którymi była. Czasem tylko widywałam tutaj Johnnego, który jakimś cudem się nie gubił. Choć podobno pochodził z Eastbury, więc to nic dziwnego.
Także ubrana w kilka warstw koszulek, sweter i zimową kurtkę usiadłam na jednej z ławek. Muzyka w słuchawkach skutecznie zagłuszała ciszę wokół mnie.
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
Nie było jakoś strasznie zimno, więc postanowiłem się przejść na spacer.
Kogo ja próbowałem oszukać? Wiadomo było, dlaczego poszedłem do parku. Bo prawdopodobnie będzie tam Echo Donovan.
I faktycznie była. Jak zawsze na tej samej ławce za tunelem. Uśmiechnąłem się lekko na jej widok, patrząc jak ogrzewa sobie dłonie.
- Cześć. - Uśmiechnąłem się, ale mi nie odpowiedziała. Idioto, ona ma słuchawki! Podszedłem bliżej i wtedy mnie zauważyła. Zdjęła słuchawkę, a ja znowu się odezwałem z uśmiechem. - Cześć. Nie jest ci tutaj za zimno?
I wish my life had background music so I could understand what the hell is going on
Offline
Przechyliłam lekko głowę.
- Jest. Zawsze jest - odpowiedziałam spokojnie. Podniosłam się lekko i rozłożyłam koc, na którym siedziałam, żeby zrobić mu miejsce. - Siadaj.
Ten chłopak był wszędzie. Już przestało mi przeszkadzać jego towarzystwo, a można nawet powiedzieć, że trochę je polubiłam.
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
Nie zbyła mnie ani nie zaprotestowała. Zadziwiające.
- Jasne. Już siadam, tylko... w sumie... - Podrapałem się po głowie nieco zażenowany. Wyciągnąłem przed siebie drugą rękę z kocem w dłoni. - Przyniosłem dla ciebie koc. Wiesz... Podpytałem dziadka trochę o te rubiny i... - Poczułem ciepło na policzkach. - No, podobno szybko chorujesz w zimnie. Możesz się tym owinąć. - Zaśmiałem się lekko. - Mam też w torbie termos z przemyconym grzańcem. Montrose pewnie by mnie zabiła za dawanie alkoholu wybrańcowi, ale raczej nie ma opcji, żebyśmy się upili taką ilością.
I wish my life had background music so I could understand what the hell is going on
Offline
Zamrugałam zaskoczona, wyciągając dłoń po koc. Gdy tylko go od niego odebrałam, on usiadł, a ja szczelnie otuliłam się materiałem. Faktycznie było o wiele lepiej.
- Dziękuję - odparłam nadal trochę zbita z tropu.
Rzadko kto próbował okazać mi życzliwość. To było... dziwne.
Pociągnęłam lekko nosem.
- Co tutaj robisz, Johnny? - Zapytałam. - Jest lodowato.
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
Zaśmiałem się lekko, spoglądając na nią.
- Wiesz, nawet bez podwyższonej temperatury ciała jest mi nieźle zimno, ale ileż można siedzieć w tej durnej Akademii, nie?
I wish my life had background music so I could understand what the hell is going on
Offline
Uniosłam brew.
- W takim razie dlaczego wypytywałeś dziadka o mój kamień szlachetny i przyszedłeś od razu z kocem? - Zapytałam.
Ciekawe. Pokręcony był ten Johnny Hastings.
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
Otworzyłem szerzej oczy.
- Tak po prostu! To niepowiązane ze sobą sprawy i... - Jednak ona wyglądała na jeszcze mniej przekonaną niż wcześniej. Zasłoniłem oczy dłonią. - Przyszedłem za tobą. Wiem, że o tym wiesz. Chciałem sprawdzić, czy wszystko... no wiesz, w porządku. Taaaa, żenua. - Odsunąłem jeden palec z oka, żeby na nią spojrzeć. - Chcesz tego grzańca?
I wish my life had background music so I could understand what the hell is going on
Offline
Żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.
Wydało mi się, że działanie kamienia przeszło na moją twarz, ogrzewając ją delikatnie. Może to nie kamień?
- Najwyraźniej robisz wszystko, by łatka księcia przybywającego mi na ratunek przylgnęła do ciebie na stałe - zauważyłam i kiwnęłam głową. - Ach. Tak, chcę.
Kątem oka zauważyłam, że nie miał rękawiczek. Nie wiem czemu zarejestrowałam tak mało znaczący fakt.
I've been fading away
Memories are turning to gray
But every step that I take the closer I get
to finding there's more to me than what these eyes have see
It's within my reach and I'll take it all
Offline
Zgodziła się? Uśmiechnąłem się lekko, po czym wyciągnąłem dwa kubki termiczne i jeden podałem Echo. No tak. Powiedziałem jej, że mam termos. Najwidoczniej moja głupota nie ogarniała różnicy.
- Nie żeby mi ta łatka przeszkadzała. - Nacisnąłem przycisk na kubku i upiłem parę łyków. - Sama się uratujesz. Ja jestem tylko... No. Johnny. - Machnąłem ręką.
I wish my life had background music so I could understand what the hell is going on
Offline