Nie jesteś zalogowany na forum.
Serce zabiło mi szybciej. Mój uśmiech również osłabł, stał się bardziej przepraszający z nutą melancholi.
- Zrobiłam połowę tych zdjęć - mruknęłam, zostawiając wszystko na stoliczku i wyciągając dłoń w stronę chłopca... Chłopaka. - Mój drogi, mogłabym? - spytałam uprzejmie. Chciałam mieć chwilkę na uspokojenie się, bałam się stracić kontrolę nad sobą.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Podałem jej fotografię.
- Wiem z jakiego aparatu pochodziły te zdjęcia. Widziałem go w biurku profesora Honesta, gdy musiałem sprzątać klase... - wskazałem na to ze zdjęć, gdzie siedzę na kanapie i czytam książkę, a mężczyzna, którego w życiu nie posądziłbym o uczucia, siedzi obok, pogrążony we śnie.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Zamrugałam szybciej. Było tu sporo zdjęć których nie miałam w swoim albumie. Między innymi to które wskazał Saint.
Pokiwałam głową i zerknęłam znacząco na teczkę.
- Masz coś więcej niż tylko zdjęcia, prawda? - Gardło miałam nieco zaciśnięte.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Wyciągnąłem pożółkął kartkę z akt.
- Zapiski z hipnozy. I powód niepowodzenia w hipnoze jednego z Wybrańców. Najmłodszego... - rozłożyłem ręce. - Mnie. Honest wszytsko skrupulatnie spisywał, to trzeba mu przyznać.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Mhm - mruknęłam, a kąciki moich ust lekko się uniosły. - Roger jest dokładny - przyznałam. Oddałam chłopakowi zdjęcia. - Choć bardzo się zmienił i nie rozumiem wielu jego decyzji - powiedziałam, tłumacząc moje milczenie w tej sprawie.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Cóż, to zauważyłem - mruknąłem. - Nie mniej... Dlaczego nikt nic nie mówił? Nic nie pamiętam, nie pamiętam was, ani... nic. Zupełnie. A wy milczeliście.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Saint... Mój drogi, nic co robimy nie jest po to aby cie krzywdzić. - Mówiąc to wyciągnęłam rękę w stronę jego twarzy i dotknęłam delikatnie jego policzka. - Czy te zdjęcia pokazują cokolwiek, co wywołuje w tobie niepokój...? - spytałam, marszcząc delikatnie brwi.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- No... nie. - przyznałem. - Wszyscy wydajecie się być radośni i miło nastawieni... Nawet Honest uśmiechnięty i zakochany, każdy jakiś taki... to dziwne dla mnie - przyznałem. - Przypominam sobie wszystko jako tako...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Wzięłam głęboki oddech.
- Słuchaj Saint. Mogę jedynie sobie wyobrażać co czujesz. Sama byłam zaskoczona tym, że nie poznałeś sam siebie na zdjęciu, pamiętasz...? - Przygryzłam wargę czując się winna. - Wiem, że mnie to nie usprawiedliwia ale... Potem Roger poprosił bym nie rozmawiała z tobą na ten temat. Czułam, że to nie jest uczciwe względem ciebie. - Spojrzałam na niego czule, tak jak wtedy gdy był dzieckiem. - Ale Roger zrobił wiele dla mnir, zrobił wiele dla nas wszystkich. Skoro poprosił mnie o coś takiego... - Zerknęłam w bok, biorąc głęboki oddech.
Spokojnie, Ren, spokojnie.
- Jeśli poprosił, to musiał mieć w tym jakiś cel - dokończyłam spokojnie.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Nie wiem co mógł dla nas zrobić, choć... Nie pamiętam tego... - bąknąłem, jak zawstydzone dziecko. - Chciałbym to sobie coś przypomnieć. Albo przestać tracić pamięć. Gdyby Honest mógł cofnąć tą hipnoze, albo... cokolwiek... póki co, mam tylko zdjęcia i jakieś mgliste wspomnienia. Urywki rozmów. Niewyraźnie obrazy wspomnień...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Zmarszczyłam brwi i pokręciłam przecząco głową.
- Przykro mi, Saint ale obawiam się, że większość wspomnień już takie zostaną - powiedziałam z bólem w głosie. - Nie mam pojęcia co się stało, byłam pewna, że... Kiedy uświadomiłam sovie, że to ty nie spodziewałam się, że kompletnie nic nie pamiętasz. Wyjechałam niedługo po hipnozie.
Zdenerwowana splotłam palce swoich dłoni przed sobą.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Czytałem o tym - powiedziałem. - Honest do samobójstwa Joan prowadził kroniki. Szukałem w nich informacji o moim przodku... No, dopóki nie dowiedziałem się, że sam jestem sobie przodkiem - westchnąłem. - Opisywał tam kolejne dni, jakieś odkrycia, spostrzeżenia... dużo pisał o wybranych, o tobie, o innych uczniach...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Był niesamowicie ciekawy każdego szczegółu i zapewnie nie chciał aby cokolwiek mu umknęło. Dlatego teraz dziwi mnie jego zamknięcie się - mruknęłam zaniepokojona. - Myślę, że powinieneś z tym wszystkim pójść do niego... Czuję się zobowiązana do dotrzymać słowa, Saint - odparłam z powagą.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Ugh, to nie będzie przyjemna rozmowa... - mruknąłem. - Nie pamiętam człowieka, o którym mówisz, za to znam obecnego Honesta. I to nie jest, ktoś z kim będzie się miło gawędziło... Obawiam się nawet, że będzie wściekły, że grzebałem w archiwach.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- To bardzo niewychowawcze co teraz powiem, mój drogi - położyłam dłoń na jego ramieniu - ale uważam, że dobrze zrobiłeś. Czasem trzeba zignorować wszystko i kierować się sercem. - Uśmiechnęłam się. - Ludzie w tych czasach żyją za szybko i za głośno i nie są w stanie nic usłyszeć. Gubią się. - Dotknęłam palcem jego piersi w miejscu gdzie miał serce. - Ty się nie zgubiłeś.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uśmiechnąłem się dumny, jak pochwalone dziecko.
- Chciałem poznać swoją rodzinę, za wszelką cenę. Nie znalazłem rodziny, ale dowiedziałem się ciekawych rzeczy o sobie... - parsknąłem.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Zaśmiałam się.
- Czuje, że to mój mały sukces. Jay bardzo cie demoralizował ale w gruncie rzeczy nigdy się nie dałeś. - Westchnęłam i zacisnęłam usta. Znów mignęło mi przed oczami parę scen, nie było to tak drastyczne jak ostatnio ale jednak. - Będziesz szedł do Rogera teraz? - spytałam, mrugając, aby pozbyć się resztek obrazów sprzed oczu.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Przybrałem zacięta minę.
- Cóż, musi mi wyjaśnić kilka rzeczy. No i mam na niego haczyk, przez co rozmowa będzie o niebo ciekawsza - uśmiechnąłem się niewinnie.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Pokręciłam głową.
- Udam że tego nie słyszałam, mój drogi. - Przechyliłam głowę na bok. - Pamiętaj tylko, że on też jest człowiekiem i popełnia błędy, choć ostatnio ciężko mu się do nich przyznać to nadal je popełnia.
Zerknęłam na kartki na stoliku.
- Porozmawiam z nim pozniej. Jak by co możesz zwalić na mnie - zaproponowałam. - Nie będę cię już zatrzymywać, mój drogi.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Parsknąłem śmiechem.
- Jasne. Nie mniej dziękuję za wszystko... Ciociu Ren - uśmiechnąłem się szeroko, gdy przypomniałem sobie ten zwrot. Potem zabrałem plik zdjęć i ruszyłem skocznym krokiem do sali gdzie zawsze siedział Honest.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Po rozmowie z Ren czułam się... Nieswojo. Sama nie wiedziałam jak to wszystko wykorzystać, co zrobić.
To było kompletnie bezsensu, nie nadawałam się na to. Co ja tu w ogóle robiłam?
Usiadł na schodach. Obserwowałam ludzi, zastanawiając się jak to by było żyć tak jak niektórzy z nich. Obserwowałam resztę wybrańców. Nikt nie wydawał się ani trochę podobny do mnie.
Nir pasowałam tu.
Nigdzie nie pasowałam.
Lepiej by było gdyby... Ahh...
Oparłam łokcie o kolana, a brodę na dłoniach.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
Wróciliśmy ze spaceru, gdy za oknem było już przyjemnie ciemno. Zostawiłem nasze kurtki na wieszaku w holu główny i ruszyliśmy powolnym krokiem przez korytarze, w stronę akademików, do pokoi. Cały czas obejmowałem Ren i czułem, że biedna aż zbyt dobrze wie, jak dobrze się czuję. Ba - miałem wrażenie, że to przeze mnie jest taka obciążona, jednak... Nie potrafiłem pohamować radości! Nie odczuwałem jej od ponad stu lat, co miałem poradzić!?
Ostatni raz tak się cieszyłem na widok drugiego człowieka, gdy zamontowałem w pokoju wielkie lustro!
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Szliśmy w przyjemnej ciszy, posyłając sobie co jakiś czas uśmiechy. Być może przez niego, a może to tylko i wyłącznie moje odczucia ale czułam się jak nastolatka, jak człowiek, który nagle zaczął znów dostrzegać kolory. Czy on się tak czuł?
- Roger - mruknęłam, patrząc na niego pytająco. - Co ci chodzi po głowie...? - spytałam niepewnie. Przeważnie starałam się unikać takich pytań, jedbak ta sytuacja różniła się od wszystkich innych.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zmarszczyłem brwi, patrząc na nią z góry.
- Co mi chodzi po głowie? - powtórzyłem zaskoczony. - Nie często słyszy się takie pytanie od ciebie - przyznałem.
No, brawo, może się Pan czuć wyróżniony, panie Honest.
- Szczerze mówiąc, przypomniało mi się jak się spiłem i pomagałaś odprowadzić mnie do pokoju - wyznałem. - Próbuję sobie przypomnieć ile głupot wtedy nagadałem, a nawet nie chcę myśleć jakie emocje ode mnie biły - parsknąłem. - Wiem tylko, że jak się rano obudziłem, myślałem, że umrę ze wstydu.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Pokręciłam głową. Wtedy miało rzeczy przykuwało moją uwagę.
- Bełkotałeś od rzeczy - mruknęłam. - Nic na tyle głupiego, aby to zapamiętać i wspominać, choć pewnie jak spytała Jaya to on na pewno coś znajdzie. - Zaśmiałam się. - Ryan poszedł po jeszcze kogoś, bo sam był pijany i nie dawał rady, a ja zostałam z tobą na korytarzu. Chyba chodziło o to, że musieliśmy wejść po schodach na górę... - probowalam sobie przypomnieć.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline