Nie jesteś zalogowany na forum.
Westchnąłem rozbawiony.
- Pewnie nie pamiętasz tego, ale potem cały dzień nie wychodziłem do ludzi, bo bałem się, że mogłem ci powiedzieć coś nie na miejscu. Potem się dowiedziałem, że moja i Ryana pijańska zabawa nie skończyła się niczym specjalnym, prócz zgonem, nie mniej... - parsknąłem. - To były dziwne czasy.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Miały swój urok, były piękne na swój sposób, dziwny i piękny - podsumowałam. Zastanowiła się chwilę. - Też odsypiałam tą noc wtedy. Ryan strasznie długo nie wracał i wystraszyłam się, że sobie coś zrobił po drodze. Nie spanikowałam tylko dlatego, że ciągle wybuchałeś śmiechem i... Mhmm. I to mnie rozluźniało - dokończyłam, z lekkim uśmiechem.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zachichotałem.
- Po raz pierwszy moje pijaństwo na coś się przydało - parsknąłem rozbawiony. - Cieszyłem się okropnie, że to ty ze mną zostałaś, a nie kto inny. Choć nadal starałem się to ukrywać wszystko i... Tak, pomogło to, że naprawdę byłem w ciężkim stanie.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Gdybyście nie byli w tym stanie, to nie miałabym czym się denerwować - uświadomiłam mu, wywracając lekko oczami.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Nie mniej, nadal się uśmiechałem.
- Ha, czyli się martwiłaś o nas - stwierdziłem zwycięsko. - To naprawdę urocze - stwierdziłem, parskając śmiechem co i raz.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- No oczywiście, że się denerwowałam! Jak bym mogła siedzieć spokojnie w takich momentach. Pamiętam jak Jay wyszedł i zabrał Sainta, ale nikomu o tym nie powiedział, a ja się wtedy nim zajmowałam i myślałam, że mi serce ze strachu pęknie. Później Jay długo wspominał mi mój wybuch złości. - Pokręciłam głową, mimo to i tak się uśmiechnęłam jednym kącikiem ust.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Zaśmiałem się cicho.
- Wszyscy twierdziliśmy, że odezwał się w tobie instynkt macierzyński. Saint był twoim oczkiem w głowie... - zastanowiłem się. - Może naprawdę powinienem się o niego zrobić zazdrosny...?
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Mój chłopiec jest bezkonkurencyjny. W tej dziedzinie niestety jesteś na przegranej pozycji.
Stanęłam przed Rogerem, zmuszając go do zatrzymania się. Uśmiechnęłam się do niego.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Skrzywiłem się teatralnie, kładąc dłonie na talii Ren.
- Motyla noga, co za porażka - westchnąłem. - Stracić taki wielki kawałek serca, takiej kobiety... - pokręciłem głową, czując, że i tak zaraz się uśmiechnę do niej z miłością. Kurna, chyba można się przejeść od tej mojej miłości.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Położyłam dłonie na swoich biodrach, udając że wcale nie zauważyłam jego dłoni.
- Myślę, że górujesz na mojej innej liście - oświadczyłam. Jego uśmiech mnie rozbrajał.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Uniosłem brwi zaciekawiony, mimo wolnie rozglądając się ukradkiem po korytarzu. Za moment będzie po ciszy nocnej, więc nie powinno już nikogo tu być, więc byliśmy sami więc...
Pochyliłem lekko głowę, by móc spojrzeć jej w oczy.
- Innej? Czyli jakiej? - zapytałem cicho, ze szczerym zainteresowaniem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Myślę, że jest pan na tyle inteligentny, że się pan domyśla, panie Honest - mruknęłam rozbawiona jego zachowaniem. - To zachowanie jest godne szesnastolatków. Wydaje mi się, że nie wypada już - powiedziałam, marszcząc nos i zerkając w bok, wydawało mi się, że ktoś przeszedł, ale czym ja się denerwowałam?
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało - przyznałem. - Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią - zaproponowałem z uśmiechem. - Już cisza nocna, przecież komu chce się wałensać po szkole o tej godzinie? Prócz nas.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Parsknęłam śmiechem, który próbowałam zdusić zaslaniajac usta obiema dłońmi.
- Prócz nas - powtórzyłam po nim jak echo, bardzo opóźnione echo. - Obiecuję - oznajmiłam już poważniej, dotykając jedną dłonią jego twarzy.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Jak kociak wtuliłem się w jej dłoń, przyciągając ponownie kobietę bliżej siebie. Nie mogłem nacieszyć się jej widokiem i jeśli przytłaczała ją moja miłość - cholera przepraszam! Ale to silniejsze ode mnie...
- Nie ma niczego złego w byciu zakochanym nastolatkiem... - mruknąłem z przymkniętymi oczami.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Zaśmiałam się, a moje ciało zadrżało - nie wiedziałam co było tego powodem, przetaczały się przeze mnie uczucia Rogera. Trudno było mi je odróżnić od moich własnych.
- Chyba, że już nie jesteś nastolatkiem - przypomniałam mu. - To zupełnie co innego - stwierdziłam, gładząc jego policzek kciukiem, który drżał. - My mamy sporo za sobą, co wcale nie ułatwia, czasem wręcz wprowadza nerwową atmosferę - zauważyłam.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Dlatego myślę o tym jak o nowym rozdziale - stwierdziłem. - Kochłem Cię ostatecznie od dawna, jednak musiałem przejść długą drogę by zmienić się i móc okazać Ci moje uczucia... - otworzyłem oczy. - Teraz Cię kocham i wiem, że jest to odwzajemnione. Dla mnie to nowy etap, a przeszłość mi nie przeszkadza...
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
- Chciałabym aby moja, powracająca przeszłość, nie sprawiała ci bólu - szepnęłam. Serce wciąż biło za szybko, a w uszach nieco mi szumiło. Przymknęłam powieki.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Przypomniałem sobie zdjęcie Jamesa z nią. Głupia zazdrość, pewnie mnie zdadzała, ale ostatecznie - to ja teraz trzymałem ją w ramionach, a nie James, prawda?
- Moja słodka, Ren... - westchnąłem. - Nic, co Ciebie uszczęśliwia, nie sprawia mi bólu - odparłem. - Tym bardziej jeśli zaraz potem i tak kończymy w swoich ramionach - dodałem z uśmiechem.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Pogładziłam dłonią jego szyję.
- Terapia za pomocą dotyku - szepnęłam.
Stałam tak wtulona w niego i przepełniona miłością, i byłam naprawdę szczęśliwa. Być może nie tylko kamień mnie tu ciągnął, tylko coś więcej, tylko nie było to aż tak potężne jak szmaragd, lecz i to miało swoją magię.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
- Taka terapia działa najlepiej - orzekłem zgodnie z prawdą i po prostu pocałowałem Ren, z radością. Miałem wrażenie, że czułem ciepło od szmaragdu. Może ciepło od samej Ren?
Jeśli tak, to chcę ją mieć cały czas przy sobie. Zawsze.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline
Nie spałam. Znowu. Pewnie gdyby mnie Lux, albo Seth zobaczyli na nogach kolejną noc, niezłe by mi się oberwało.
Nie sądziłam jednak, że na korytarzu wpadnę na profesora Honesta i profesor Endicott...
Oh... mnie tu chyba nie powinno być. Tak, zdecydowanie nie powinno mnie tu być.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Rozbawiona odwzajemniłam jego pocałunek.
- W takim razie nie będziemy jej zaprzestawać - mruknęłam, odchylając się. Znów kogoś widziałam, a przynajmniej tak mi się wydawało, jednak byłam na tyle rozkojarzona, że bez żadnego spięcia przekreciłam powoli głowę w tamtą stronę.
"Trzeba kochać życie, aby je przeżywać
i trzeba przeżywać życie, aby je kochać."
Offline
Schowałam się za kolumnę. Cholera. Mnie naprawdę nie powinno tu być.
Rozejrzałam się pośpiesznie za drogą ucieczki...
Cholera nie spodziewałabym sie słyszeć takie odgłosy od... profesora Honesta i nadzywyczaj spokojnej Pani Ren...
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Wsunąłem palce we włosy Ren pogłębiając nieznacznie pocałunek, czując jak rozluźniona w moich ramionach jest...
Rany, chyba kiedyś śniło mi się coś podobnego.
Marzyłem o Tobie
o Twoich ustach, ramionach
o cieple i o oddechu namiętności
o dzieciach, które mógłbym mieć
z Tobą
Offline