Nie jesteś zalogowany na forum.
Korytarz w oddzielnym budynku, gdzie uczniowie mijają się wychodząc z pokoi na posiłki, albo lekcje.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Wychodząc z pokoju Sainta byłam lekko zdołowana dość... dobita. Ale...! Nie wolno nigdy się przejmować takimi drobnostkami. No i Saint zawsze może zmienić zdanie, a ja i tak zostanę w mieście. Na... jakiś czas.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Szedłem korytarzem z waliską i czarną kartką przewieszoną przez jedno ramię. Nasz kurde, nie ma człowieka raptem półtora miesiąca a oni już wywalają z pokoju. Musiałem się przenieść spory kawałek dalej.
- Witam panią - mruknąłem rozbawiony widokiem dziewczyny. W sumie nie wiedziałem czemu. - Zabłądziłaś przypadkiem czy celowo w męskiej części akademika?
Offline
Zerknęłam na chłopaka, unosząc lekko brwi.
- Można powiedzieć, że zbłądziłam celowo w te okolice - odparłam pół żartem, pół serio. - Ale miło cię spotkać. Rozalia jestem, ale możesz mówić Roza - mrugnęłam do niego. - Jesteś nowy? - wskazałam na torby.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
- Tutejszy ale mam lekkie opóźnienie. Wakacje były za przyjemne żeby kończyć je po dwóch miesiącach - stwierdziłem, uśmiechając się. Wyciągnąłem rękę w stronę dziewczyny. - Anthony jestem ale możesz mi mówić Tony - powtorzyłem po dziewczynie.
Offline
Uścisnęłam dłoń Tony'ego, a humor momentalnie mi powrócił.
- Miłe wakacje? Zazdrościłabym, gdybym od trzech lat nie była ciągle na wakacjach - parsknęłam rozbawiona. - Naprawdę chciało ci się wracać do tej słodkiej akademii? Wyglądasz raczej na typ macho, a nie ciasteczka - zwróciłam uwagę.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Poklepałem się otwartą dłonią po piersi.
- Twardy na zewnątrz, ale miękki w środku - rozwiałem wątpliwości dziewczyny. - Szczerze? Lubię to miejsce, kompletnie różni się od mojego rodzinnego otoczenia - wytłumaczyłem. - No ale fakt faktem, mieć 3 lata wolnego od... Od wszystkiego... To jest coś na co mam ochotę. Ale wszystko w swoim czasie osiągne, Roza, wszystko w swoim czasie.
Offline
Zaśmiałam się cicho. Nareszcie ktoś z kim nadawałam na tych samych falach.
- Chyba się dogadamy! - parsknęłam. - Ja chodziłam do Akademii w Moskwie i już tam się tak wykisiłam, że musiałam ruszyć gdzie mnie oczy poniosą. Naprawdę polecam - zapewniłam, a potem spojrzałam na niego zadziornie. - Jakbyś jednak poczuł, że już czas ruszyć przed siebie, daj znać, ostatnio strasznie samotnie podróżuje się samej - zauważyłam z zachęcającym uśmieszkiem.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Westchnąłęm.
- Wiesz, to trochę też tyczy się innej sprawy. - Pokazałem dłonią korytarz aby ruszyła do przodu, co też zrobiła, a ja zaraz za nią. - Tak jakby nie było mnie stać żeby tu być, więc mam umowę z ciotką i musze skończyć akademie, a potem hulaj duszo i tak dalej. Wiesz o co chodzi? Ale musze to skończyć. Nie czuję się bardzo przymuszowy, choć czasem się tu duszę.
Skręciliśmy w prawo.
Offline
- Oh, teraz lepiej rozumiem twoja sytuację - pokiwałam głową. - W sumie bardzo dobrze rozumiem. Znaczy mnie moi rodzice, aż tak strasznie nie cisnęli pod tym względem. Ale wiesz, przynajmniej masz jakiś cel: "Przetrwać" - przyznałam, zastanawiając się jakby tu dodać otuchy.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Pokręciłem głową.
- Nie, nie, nie, źle mnie zrozumiałaś. Chcę tu być. Sam poprosiłem o to ciocie. To nie tak, że jestem tu na siłę i mam kalendarzyki na ścianę w którym wykreślam dni iksami. - Parsknąłem śmiechem. - Ani nie rysuje kresek na ścianie. Nic z tych rzeczy. To... No to jest coś takiego co ma każdy. Monotonia. - Wzruszyłem ramiami, drapiąc się za uchem. - A ja po prostu nie chce tkwić w niej wiecznie.
Offline
- Oh, faktycznie masz miękkie serce. I jesteś porządnym człowiekiem! - spojrzałam na niego z uznaniem. - Doprawdy, teraz takich ze świecą szukać - przyznałam z uśmiechem.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Uśmiechnąłem się szeroko.
- No widzisz, ja świece na tyle jasno, że świeca jest w moim wypadku zbędna - zażartowałem. - W Akademii jest sporo spoko osób. Nie ma co, trafią się idioci, i nie mówię tu tylko o płci męskiej, ale Brytyjczycy są... Specyficznymi ludzikami. Wiem, bo sam nim jestem. - Znów się zaśmiałem.
Offline
Zastanowiłam się, wtórując mu śmiechem.
- No tak... Ale odkąd tu przybyłam napotykam na swojej drodze samych słodkich Brytyjczyków - przyznałam. - Ale wiesz, oni są strasznie miękcy... Wiem, źle to brzmi, ale no rozumiesz, nie mają tylko miękkiego serca, ale cali są tylko uroczymi ciapkami - wyjaśniłam, wywracając oczami. Potem jednak, przeniosłam swój wzrok na chłopaka.
- Nie to o ty, Tony...
Ostatnio edytowany przez Rozalina Egorova (2017-11-12 22:12:24)
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Spojrzałem na nią z uniesioną brwią.
- Rozmawiamy 10 minut, Roza, myślę, że za szybko mnie oceniasz - powiedziałem rozbawiony. Czułem do czego zmierza ale póki co nie miałem powodów aby ją powstrzymywać od tego.
Offline
Zastanowiłam się nad tą oceną.
- Jestem zdecydowanie ludziolubna - stwierdziłam. - A po przebywaniu z dużą ilością ludzi, zaczynam się uczyć jak ich rozpoznawać, po nic nie znaczących szczegółach - uśmiechnęłam się do chłopaka, wiedząc, że nic nie zrozumiał. Obróciłam się i zaczęłam wolno iść tyłem, by móc na niego patrzeć.
- Puściłeś kobietę przodem. To świadczy lepiej o dobrym wychowaniu niż twoja uprzejmość w słowach. Odkładasz rozrywkę na czas do tego przeznaczony i chcesz się skupić na nauce. To oznacza, że do głupich nie należysz. To nie jest ocena słodziutki, to tylko moje drobne spostrzeżenia - uśmiechnęłam się rozkosznie, wzruszając lekko ramionami.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
- Nie zawsze byłem taki kulturalny - powiedziałem, uśmiechając się tajemniczo. - Ładnie to wszystko wykalkulowałaś sobie. Dobra jesteś - pochwaliłem dziewczynę, zmieniając temat. - To musi być całkiem przydatna umiejętność, choć czasem mylna. Kłamca dobrze zachowa się na pierwszym spotkaniu. A przy drugim będziesz już zbyt zaślepiona pierwszym wrażeniem - gdybałem.
Offline
Parsknęłam śmiechem.
- Sam zauważyłeś, że jestem dobra - przypomniałam. - A skoro jestem dobra, to nawet na drugim spotkaniu, wbrew pozorom nie oczaruje się tym pięknym oczom - zapewniłam. - Co prawda, to prawda, lubię taki typ bad boy'a jakim jesteś, ale nie myśl sobie, że mnie coś oślepi - pogroziłam mu, rozbawiona palcem.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
- A więc jesteś typem masochochistki - mruknąłem pod nosem, a dziewczyna rzuciła pytające spojrzenie. - Dziewczyny która lubi wyzwania. Ale to już taka która naprawdę brnie we wszystko. Znam kilka takich i są to kompletne oddały, ale dobre dziewczyny. - Pokiwałem głową, przyglądając się twarzy Rozy. - Na długo tu nie zostaniesz? Rozumiem, że nie masz zamiaru zapuszczać korzeni...? - spytałem, choć to było dosyć oczywiste.
Offline
Zamyśliłam się.
- Póki co wiem, jak tu niebezpiecznie. Przycupnę gdzieś w okolicznym hoteliku i będę tu zaglądać, aż podróżowanie będzie bezpieczne - wyjaśniłam sprawę. - Ale korzenie to ostatnie co może po mnie zostać w tej akademii, jeśli rozumiesz co mam na myśli - mrugnęłam do niego, z zawadiackim uśmiechem.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
Kiwnąłem szybko głową.
- Zaraz, czyli nie jesteś zapisana do naszej akademii? Myślałem, że jakaś wymiana i w ogóle. Mamy jednego chłopaka z L.A. i... Choć w sumie z nim to inna sprawa - szepnąłem pod nosem. - No nieważne, źle mi się wydawało. - Zaśmiałem się. - Zastanawia mnie w takim razie: co robisz w akademiku. Na terenie akademii do której nie uczęszczają, Roza?
Offline
Uśmiechnęłam się zagadkowo.
- A myślisz, że ci powiem za darmo? - zachichotałam. - Jestem z Rosji, wychowana na podróżniczkę, obecnie w ciągłej podróży bynajmniej w czasie. Zwiedzam akademię, bo tutaj mogę skorzystać z chronografu i skoczyć sobie dla przyjemności, zmieniając obiekt podróży... No i podziwiam Angielskie widoki... Tak w dużym skrócie.
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
- Myślę, że ktoś niewtajemniczony uznań by, że powinnaś zmienić dilera albo brać po pół.
Popukałem ją lekko palcem w czoło.
- Zawsze tak każdemu o tym gadasz? My raczej uznajemy, że jest to tajemnica i staramy się unikać opowiadania o podróżach w czasie zwykłym śmiertelnikom. - Parsknąłem śmiechem.
Offline
Wywróciłam oczami.
- O raaany, nie jestem głupia - zauważyłam. - Wiedziałam, że jesteś podróżnikiem, a podróżnik podróżnikowi, winien być przychylny - przytoczyłam przysłowie mojej mamy. Westchnęłam ciężko.
- Od razu coś biorę... może to naturalny urok osobisty, co?
Powoli jak najpiękniejszy zachód słońca, znikam z twojego pola widzenia, zupełnie wbrew swej woli...
~~~
Offline
- Wybacz, ale śmiem powątpiewać - mruknąłem rozbawiony. - Nie jestem tak dobry w te klocki, choć też nieco się na ludziach znam. Lubię ich obserwować i dokumentować. Nasza rasa jest taka zabawna - powiedziałem, wywracając oczami.
Offline