Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Wyruszyłam głowę z lodowatej wody. Było mi potwornie zimno, pomimo to na mojej twarzy widział zarys uśmiechu. Skrzywiłam się gdy wiatr owal moje policzki.
- Nie panikuj, panikaro - powiedziałam i zdziwiłam się swoim głosem, był ochrypły i drżał. Uniosłam jedną dłoń. Już miałam sine paznokcie.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Zjdąłem szybko marynarkę i wyciągnąłem ją z wody, zaraz okrywając ja nią.
- Chory popaprańcu, teraz bardziej prawdopodobne, że złapiesz zapalenie płuc - warknąłem zirytowany jej lekkomyślnością.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Zacisnęłam palce w pięści na jego marynarce.
- Ni-nigdy nie m-miałam za-zapal... enia płuc - wydusiłam, uśmiechając się pod nosem. Szczękałam zębami. - W w-wodzie był-było cie-cieplej - stwierdziłam.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Skrzywiłem się.
- Przestań się wygłupiać - mruknąłem. - Nie będziemy ryzykować tylko dlatego, że... No, że coś sobie wymyśliłaś - dodałem, utulając ją ramieniem, z troską.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Oo, jesteś cieplutki - wymamrotałam.
Przycisnęłam ramiona do siebie, a policzek oparłam o pierś Sainta.
- J-ja się nie wy-wyglupiam - oburzyłam się. Czułam igiełki na całym ciele. - Ja po pro-prpstu żyje. A co jeśli b-bym jutro u-umarła? - Uśmiechnęłam się sama do siebie. - N-niczego nie ż-żałuje.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Pokręciłem głową.
- Nie ma szans. Ze mną nie zginiesz. Zatrzymam śmierć i zasypię ją argumentami, by cię nie zabierał - parsknąłem i pomogłem jej wrócić na kocyk, gdzie zostawiła swoje ubranie.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Usiadłam na kocu i kichnęłam.
- Myślisz, że będę radioaktywna? Złotej r-rybki nie znalazłam...
Pokręciłam głową, przyciągające kolana do piersi.
- Powinieneś kiedyś zrobić c-cos głupiego, duży - mamrotałam pod nosem. - Nie n-nudzisz się z takim podejściem...?
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Westchnąłem i usiadłem obok niej, nadal ogrzewając ją własnym ciałem.
- Głupie było zakochanie się w takiej wariatce jak ty - wywróciłem oczami. - Nie wiem, czy będziesz radioaktywna, ale na pewno będziesz przeziębiona
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Zro-zrobisz mi rosołek, i b-bbędziesz spał obok mnie, żeby mnie pilnować? - zapytałam drżącym głosem, w końcu odzyskując czucie w kończynach. - Najwidoczniej potrzebujesz t-takiej rozrywki - stwierdziłam, wtulając się chłopaka. - Boże, jak zimno! S-serio, chodźmy do wody. T-tam chociaż nie wieje.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Zrobię Ci rosołek i będę spał obok Ciebie, ale do wody nie wejdę - skwitowałem. - Chodźmy do wozu, tam też nie wieje. A w wodzie tylko jeszcze bardziej się przeziębisz...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- Sam... stwierdziłeś, że jestem chora - przypomniałam mu w końcu podtrzymując jąkanie. - Dobra... Chodźmy tam - przytaknęłam. - Choć, ja bym j-jeszcze popływała. Czucie w stopach i d-dłoniach już m-mi wraca. - Zaśmiałam się słabo.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Skrzywiłem się.
- Mnie to nie śmieszy. Martwi mnie. Wiesz, że się martwię? Wiesz, że się martwię! - zauważyłem oburzony. Wstałem z koca, bez słowa biorąc Tarę na ręce i niosąc do wozu.
- Nawet nie waż więcej wspominać o pływaniu, nie i już.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Speszyłam się, marszcząc bardzo nos i robiąc dzióbek z ust.
- No weź j-już przestań matkować, Saint. P-przecież nic się n-nie stało - odparłam po chili milczenia. - Tylko s-się bawiłam...
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
- Nie matkuje Ci - burknąłem. - Nie jestem twoją matką, ani ojcem, ani żadną częścią rodziny. Jestem gościem, który się w tobie zakochał i będzie się troszczyć bardziej niż o samego siebie. Tyle w temacie - powiedziałem zdecydowanie, wsiadając do wozu i sadzając Tarę na siedzeniu.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Włożyłam ręce w rękawy marynarki i owinęłam się nią szczelniej. Potarłam chłodnymi dłońmi i zmarznięte uda.
- Niepotrzebnie. Ty zdajesz sobie sprawę, że takie coś jest kompletnie bez sensu? - spytałam wprost. Mówiłam powoli, ochrypłym głosem. - A przynajmniej w moim wypadku. Zamęczysz się ze mną - stwierdziłam oburzona.
Zaczęłam ze złości szczypać swoje uda.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Kręcę głową.
- No, wiem. Aż za dobrze. Czasem mnie to boli - przyznałam szczerze. - Ale mimo wszystko właśnie taką Cię kocham. Choć uważasz to za nic nie warte... - wzruszyłem ramionami. - Jeśli kiedykolwiek odwdzięczysz mi się za to wszystko, nawet czymś nieznacznym, ja będę zadowolony.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Spojrzałam na niego z wyrzutem. Ale tylko patrzyłam, bo co miałam mu powiedzieć? Wszystko mogłoby puść nie w tą stronę co bym chciała, każde słowo mogłoby zostać niedobrze zinterpretowane. Było mi źle z tym wszystkim, ale wolałam aby spray wyglądały tak, a nie inaczej. Dla dobra nas obojga.
Zamrugałam.
- Mógłbyś podać mi moje ubrania? - zapytałam ponuro.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Uśmiechnąłem się, przypominając, że nadal jest pół naga.
Brawo Saint. To ile Ty masz tych lat?
- Jasne - rzuciłem i wyszedłem z wozu by zaraz do niego wrócić z ubraniami, które wcześniej z siebie zrzuciła.- Poczekam na zewnątrz - uprzedziłem, wychodząc znów z wozu.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Ubrałam się najszybciej jak mogłam - choć i tam było to okropnie wolno. Miałam jednak problem z zapięciem guzików, bo dłonie i palce miałam kompletnie sztywne.
- Saint...? - mruknęłam. - Saint, potrzebuje twojej pomocy... agh, już prawie jestem ubrana - uprzedziłam, zgadując, że to go powstrzymuje przed zaglądaniem do mnie.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Zajrzałem do środka. Westchnąłem rozbawiony.
- Palce Ci skostniały? Zaraz będziemy w teraźniejszości, to tam się ogrzejesz - zdecydowałem i na spokojnie zapiąłem guziki. - Jak tylko wrócimy to idź do pokoju, a ja przyniosę Ci herbatę z miodem, okej?
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Skrzyżowałam ramiona, siedząc cały czas do niego tyłem.
- Żartowałam z tym rosołkiem - mruknęłam jedynie i zerknęłam za siebie. - Jestem strasznie zmęczona, woda wyciąga energię... Za dużo energii, moje śniadanie chyba w niej uciekło. Zmęczona - powtórzyłam, ze skrzywieniem na twarzy. - Przepraszam no - dodałam ze skruchą.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Uśmiechnąłem się lekko.
- Głuptasie. Mogę przynajmniej mówić "a nie mówiłem", ale po co? Wrócimy i idziesz odpoczywać, prosta sprawa, ja o to zadbam - zapewniłem.
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
- No zadbasz, nawet jak bym tego nie chciała - wymamrotałam bardziej do siebie. - Nie masz co mówić, a nie mówiłem, bo jeszcze nie świecę jak lampka choinkowa. Jeśli tak będzie to dam ci znać i wtedy będziesz mógł to powiedzieć, pff - parsknęłam.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Westchnąłem i gdy dopiąłem ostatni guzik sukienki, opadłem na siedzenie, z przymkniętymi oczami.
- Więc poczekam. Tak, poczekam... byłbym tylko nie zapomniał... - zamyśliłem się. - Myślisz, że mógłbym zapomnieć? Znów zapomnieć wszystkiego? Co by się stało...
Kocham cię nie wiedzcie jak ani kiedy, ani czemu,
kocham cię po prostu,
bez zawiłości i bez pychy: tak cię kocham,
bo nie umiem kochać cię inaczej.
Offline
Odwróciłam się do Sainta.
- Nie, niby czemu? - spytałam ironicznie. Odgarnęłam z twarzy włosy, z których nieco kapała lodowata woda. Ale ignorowałam to już. - Teraz już będzie tylko lepiej, gorzej być przecież nie może. Przecież to ty jesteś tym najbardziej optymistycznym kolesiem na świecie! Nie gadaj już, za dużo czasu wolnego, zdecydowanie za dużo.
Popukałam go palcem w czoło.
- Ogarnij się, duży.
A głębia jej spojrzenia oznaczała,
że przeżyła więcej, niż miała ochotę.
•••
Zdjęcie przed kimś majtek to nic, zdejmij przed kimś
swoje najgorsze lęki to porozmawiamy o bliskości.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna