Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Dobrze mieć takie miejsce na forum gdzie będzie można to wszystko spisać i dodać, no i.kiec w jednym miejscu. Wydaje mi się, że to może zdecydowanie pomoc nie tylko w nie zgubieniu tych informacji, ale ułatwi innym zapamiętanie ich, żeby nie było niedomówień i dopytywania.
EDIT: jeśli postać żyje i ma konto/pisze się nią na forum, to karta ma mieć swój oddzielny wątek, tutaj tylko te postacie co już nie żyją!
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
RYAN RIBERY
Imię: Ryan
Nazwisko: Ribery
Wiek: nie żyje :')
Figura i wzrost: 190 cm, szczupły
Kolor oczu: szaro-zielone
Kilka słów o nim:
Ryan od zawsze był emocjonalnym dzieckiem, a otrzymanie bursztynu jeszcze bardziej go rozchwiało. Odczuwał nie tylko swoje ale i cudze emocje. Zawsze był usmiechniety, żartobliwy. Lubił mówić, dużo, był raczej marnym słuchaczem, zawsze musiał dodać swoje pięć groszy, nie był jednak złośliwy, po prostu nieogarniety. Bardzo długo zajęło mu opanowanie bursztynu, przez to że nie miał za dużo pewności siebie i ciągle powtarzał że nic mu nie wychodzi, że on nie umie. Miał nieco słomiany zapał, choć z czasem to zaczęło u niego znikać. Wychował się w bogatej rodzinie, dlatego był dobrze wykształcony i kulturalny, jednak łatwo można było go namówić na wiele rzeczy - razem z Jayem nieźle brykali. Przy Ren Ryan był zawsze kłębkiem emocji, nie był wręcz w stanie utrzymać swoich i jednocześnie jej emocji na wodzy. Dlatego przeważnie Ren z uwagi na to aby Ryan nie czuł się źle w jej towarzystwie czy zbytnio nie fikał, starała się jak najmniej przebywać w pobliżu. Honest sporo mu pomagał w opanowaniu - ten koleś dużo pomagał. Joan dobrze na niego wpływała - Ryan bardzo ją lubił, tak jak jej emocje, w sumie to lubił obie siostry. Tak szczerze to on lubił wszystkich, był naprawdę dobrym gościem.
Z czasem temu nieogarowi udało się okiełznać kamień, i nauczył się go blokować, jednak sprawiało mu to dużo problemów, bo blokada często spadała. Nigdy się nie ograniczał, i po prostu tego nie lubił, czasem jednak musiał, bo sytuacja tego wymagała. Ale kiedy to robił czuł się po prostu pusty, wyprany z emocji, przez co wpadało mu do głowy wiele złych myśli i potrafił być niemiły. Ah te bursztyny...
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast
snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
"bad days, sad eyes"
Offline
JOAN CLINE
Imię: Joan/Jana
Nazwisko: Cline/Vogel
Wiek: Nie żyje od 1915
Figura i wzrost: 171 cm; pod koniec życia chorobliwie chuda
Kolor oczu: Intensywnie zielone
Kilka słów o jej historii:
Dla Joan liczyły się tylko dwie rzeczy: Holly - jej siostra - i porządek. Kiedy została wybrana przez czarny turmalin, odetchnęła z ulgą. Ona i Holly były skrajnie różnymi bliźniaczkami i do ostatnich chwil nie wiedziała, którą z nich może wybrać kamień. Kiedy brzemię Kamienia spoczęło na niej od początku brała to na poważnie. Zupełnie przeciwnie niż Holly.
Należy chyba wyjaśnić, jaka relacja łączyła obie sióstr. A była to relacja niesamowicie silna.
Joan była tą spokojną i opanowaną. Chłodną i zdecydowaną, a także skrupulatnie profesjonalna. Holly za to, nie potrafiła usiedzieć choć chwili w miejscu. Dla niej dzień bez odwalenia głupoty był dniem straconym. Prawdopodobnie dlatego upodobała sobie towarzystwo Jaya i małego Sainta - mimo upomnień Joan, Holly dawała z siebie wszystko by nie brać Jerome na poważnie.
I to był jej błąd.
Dzień w którym Joan załamała się i ostatecznie straciła chęci do życia, to dzień, w którym nawiedziła ją wizja śmierci siostry. Nie wierzyła w wizję, więc nikomu nie opowiedziała o niej - było to kilka dni przez przeprowadzeniem otwarcia próżni, by zamknąć de Clare, więc nastroje panujące dookoła były już wystarczająco napięte. Gdy zobaczyła zmasakrowane ciało, najukochańszej siostry załamała się, choć nie okazywała tego stanu, aż do końca misji uwięzienia Jerome. Od tego momentu jej stan drastycznie się pogarszał.
Zerwała zaręczyny, mimo ciąży. Kochała swojego narzeczonego, jednak wiele wspomnień wiązała z nim i Holly - bała się, że on także zniknie, nim zdąży zareagować. Unikała pozostałych Wybrańców - tylko na balu się pojawiła, ale już wtedy odstawała od reszty. Starała się unikać aktów pomocy - pogrążała się w swojej rozpaczy, w samotności.
Specjalnie, by odizolować się zmieniła imię i nazwisko i wyjechała do Niemiec, zupełnie nie przejmując się działaniami wojennymi. Zamieszkała przez jakiś czas w niewielkiej wiosce, o której nawet wojna zapomniała i tam słuch o niej zaginął na długo. Ostatnie doniesienia, świadczyły o tym, że popadła w obłęd "rozmawiając z przyszłością".
Aż do dnia, w którym niespodziewanie pojawiła się w akademii, tylko po to by ukryć swój Kamień Szlachetny, odwiedzić cmentarz, gdzie leżała jej siostra i wrócić do Niemiec. Traf chciał, że rozpoznał ją z oddali jej narzeczony. W tajemnicy, ruszył za nią do Niemiec, by... Odnaleźć płaczące niemowlę, pod wiszącymi zwłokami Joan.
Gdyby nie Leon prawdopodobnie nie odnaleziono by jej ciała, a co gorsza - dziecka. Leon powiadomił akademię o samobójstwie Joan, ale nie wrócił już do Anglii. Wraz ze swoim synem, jedyną cząstką jaka została mu po Joan, osiadł na stałe w Niemczech.
Tam wychował Maika Vogela, pradziadka teraźniejszych Vogelów.
Ciekawostki:
~ Agnes i Joan są do siebie niewiarygodnie podobne, z tą różnicą, że Joan od dziecka wyróżniały niesamowicie zielone oczy.
~ Leon i Joan byli jedną z tych par, zakochanych w sobie od pierwszego wejrzenia. Holly była za to jedną z tych sióstr, które grożą chłopakom siostry śmiercią.
~ Maik nie odziedziczył po Joan zielonych oczu - Leon żałował tego do końca życia, choć kochał syna całym sercem. Mężczyzna nie szukał żony, samotnie wychował dziecko, ukrywając się przed obowiązkowym poborem do wojska.
~ Joan, Holly oraz Leon leżą na cmentarzu w Eastbury. Od Maika i jego żony, wszyscy byli chowani w Niemczech i są rozrzuceni po całym kraju.
~ Joan nie była obłąkana. Korzystając z mocy kamienia jasnowidzenia nauczyła się wysyłać części swojej świadomości w przyszłość, by móc porozmawiać z kolejnym Wybranym.
alea iacta es kości zostały rzucone
"Ból ma swoją wstydliwość tak jak miłość"
Bądźmy odpowiedzialni, jak na dorosłych przystało. Ale kochajmy się tam szczerze jak tylko dzieci potrafią.
Offline
Strony: 1